Ostatnia powieść najpopularniejszego pisarza przedwojennej Polski ukazała się w odcinkach, na łamach warszawskiej bulwarówki „Express Poranny". Krytycy, którzy dotąd jego prozę mieli raczej w pogardzie, niemal zgodnym chórem wychwalali walory literackie „Pamiętnika pani Hanki". Sensacyjno-romansowa fabuła została podana w zaskakująco finezyjnej formie. Niedawno mogli przekonać się o tym również widzowie Teatru Telewizji, oglądający sztukę na motywach tej powieści.
Mostowicz bawi się z czytelnikami w ciuciubabkę. Udaje ghostwritera, który usunął z autentycznych memuarów fragmenty godzące w dobre imię osób, instytucji publicznych oraz samej pani Renowickiej. Jak na uczciwego redaktora przystało, zaznacza swe interwencje w tekście. Tak się jednak dziwnie składa, że przypisy – sygnowane skrótem T.D.M. – zamiast usprawiedliwiać postępowanie „kobiety nowoczesnej" jeszcze bardziej ją pogrążają. Pisarz zaprzecza, jakoby w przeszłości łączyło go z bohaterką coś więcej niż przyjaźń. To dementi rzecz jasna każe podejrzewać, że był jednym z jej kochanków. Z komentatora Mostowicz wkrótce awansuje na postać drugoplanową. Gdy pani Hanka błaga go o radę, snuje rozważania o powieściowych schematach, mimochodem zdradzając, jak cała rzecz się zakończy!
Czy narratorka „Pamiętnika" istniała jedynie w wyobraźni pana Tadeusza? Plotkowano, że jej prototypem była słynna „Dziuba", lwica stołecznych salonów, żona szefa polskiej dyplomacji Józefa Becka. Odpowiedników zblazowanego hrabiego Tota, „niepoczytalnego młodzieńca w średnim wieku", też w II RP nie brakowało. T.D.M. kpił z elity, choć de facto sam do niej należał. Uchodziło mu to na sucho, bo sztukę porozumiewania się z czytelnikami ponad głowami krytyki opanował do perfekcji. Wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto. W osiem lat popełnił piętnaście powieści! Po ukończeniu scenariusza filmu „Testament doktora Wilczura" zabrał się za dwa teksty, zamówione przez wytwórnię braci Warner (jednym z nich, wojenno-szpiegowskim, była zainteresowana sama Bette Davis). Dla rodaków pisarz szykował niespodziankę w postaci książki o czasach Bolesława Chrobrego. Niestety, był już rok 1939.
Szpieg, który mnie kochał
Najbliższy krąg bohaterki „Pamiętników" tworzą jej wyzwolone obyczajowo przyjaciółki oraz wataha dobrze urodzonych wałkoni i krezusów, bywalców Klubu Myśliwskiego. W kryzysowej sytuacji najbardziej pomoże pani Hance zakała rodziny, stryj szuler, skazany na dwa lata więzienia za uwiedzenie nieletniej. Aby uniknąć plotek, bohaterka spotyka się z nim po kryjomu.
Pani Renowicka ma 23 lata, „smoliste oczy i włosy jak z mosiądzu". Należy do „tych dziesięciu tysięcy, które w naszym kraju nadają ton i charakter epoce". Śniadanie je w Bristolu, a obiad w Europejskim. Jej matka jeździ na kuracje do Vichy, ojciec, wzięty adwokat – do Karlsbadu. Ona woli Davos i Krynicę, gdzie oczywiście wynajmuje apartament w Patrii. Gorliwie uczęszcza na bale, bankiety, rauty i fajfy. Choć gorąco temu zaprzecza, jest snobką. Zna Radziwiłłów i Ottona von Habsburga, przestaje z Kiepurą, Kossakiem oraz Iwaszkiewiczem. Zdarzają się jej gafy: księcia Windsoru wzięła kiedyś za komiwojażera. Cytuje Tuwima, myśląc, że to Wierzyński. Z Göringiem rozmawiała w Berlinie i okazał się „nad wyraz ujmujący". Na co dzień nadwiślańska celebrytka preferuje towarzystwo ludzi, którzy życia nie traktują zbyt serio. Ma dużo sprytu i wysokie mniemanie o własnej urodzie oraz inteligencji. Myśli o karierze literackiej, do czego namawia ją sam Gombrowicz. Tematów nie zabraknie, bo „w duszy kobiecej mogą się przewalać całe światy przeżyć".
Moralność pani Hanki pozostawia co nieco do życzenia. Oprócz męża do pełni szczęścia potrzebuje przynajmniej dwóch stałych adoratorów. Przystojnemu mężczyźnie może wybaczyć wiele, nawet to, że jest szpiegiem ościennego mocarstwa. Sejm i sprawy krajowe ją nudzą. Gdyby rządziła, zlikwidowałaby bezrobocie, „ogłaszając, że każdy, kto nie chce pracować, pójdzie do więzienia". Przekonałaby też Ukraińców, „żeby siedzieli spokojnie". Nie rozumie, czemu jej ukochany Jacek – radca w MSZ – chce się podać do dymisji po tym, jak obcy wywiad zdobył tajne dokumenty, które trzymał w domu. Przecież „wystarczy napisać nowe i ogłosić w prasie, że tamte są już nieaktualne". Z racji posiadania męża dyplomaty pani Renowicka uważa się za eksperta w kwestiach polityki zagranicznej. Jej zdaniem Polska powinna załatwić sobie dostęp do Morza Czarnego, gdyż Bałtyk jest za zimny. Perspektywa wojny przeraża ją o tyle, że będzie musiała nosić nieestetyczną maskę przeciwgazową.
Akcja powieści rozpoczyna się w styczniu 1938 roku. Atmosfera w Europie jest nerwowa, Austria już za dwa miesiące zostanie przyłączona do III Rzeszy. Jacek Renowicki uspokaja jednak rodzinę: zbrojnego konfliktu nie będzie. Była to wówczas dość powszechna opinia. Wierzono, że uda się uniknąć nowej „wojny powszechnej", choćby dlatego że zbyt świeża jest jeszcze pamięć o okropnościach poprzedniej. Bardziej dziwi pewność pana radcy, że Hitler nie podniesie ręki na Czechosłowację, bo zachodnie mocarstwa mu na to nie pozwolą.