Poe wciąż zachwyca, wciąż fascynuje i onieśmiela. Obcując zaś z tak obszerną antologią jak „Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze", zostałem po raz kolejny wchłonięty przez świat, w którym piękno i miłość nierozerwalne sprzęgnięte są z koszmarem śmierci i rozkładu. „Zamierzam opowiedzieć zdarzenie, którego treść jest pełna zgrozy" – mówi jeden z otumanionych opium bohaterów Poego. Kolejne strony wypełnione opowiadaniami, także tymi, które zapoczątkowały najmodniejszy dziś nurt literatury popularnej, czyli kryminał, takimi jak „Złoty żuk" czy „Zabójstwo przy rue Morgue", przeplecione są pracami innego artysty, Harry'ego Clarke'a, wybitnego irlandzkiego witrażysty i rysownika z początku XX w. Oddają nastrój tajemniczości grubą kreską, czarną płaszczyzną czy secesyjną delikatnością rysów zmarłej i wskrzeszonej Ligei. Z Ligeją już na zawsze będziemy razem, dziękuję ci, mistrzu Harry...

Od klasycznej, a wciąż żywej zgrozy płynnie przechodzimy do innej, równie fascynującej, bo mamy „Zgrozę w Dunwich i inne przerażające opowieści" w całkiem nowym, obszernym wyborze i nagrodzonym już przez „Literaturę na świecie" tłumaczeniu Macieja Płazy. Fani Howarda Phillipsa Lovecrafta wiedzą, jakiej miary to wydarzenie. A może okrutny świat stworzony przez samotnika z Providence jest w tej odsłonie jeszcze bardziej przerażający? Duża w tym zasługa zebrania w jednym miejscu opowiadań bardzo dobrze znanych („Zew Cthulhu", „Szepczący w ciemności") oraz tych nieco mniej, mających do tej pory osobne wydania książkowe w kiepskich tłumaczeniach („W górach szaleństwa"). Dzięki koncentracji makabry wrażenie bliskości powrotu Pradawnych Istot, które niegdyś rządziły naszym światem, jest zdumiewające. Nie dają szans nam, śmiertelnikom, a ich odwieczne pragnienia na zawsze pozostaną dla nas całkowicie niezrozumiałe. „Koniec jest bliski. Za drzwiami słyszę hałas, jak gdyby napierało na nie jakieś ogromne, śliskie cielsko. Nie znajdzie mnie. Boże, ta  r ę k a! Okno! Okno!". I jeszcze: „Gdybyśmy wiedzieli, kim jesteśmy, postąpilibyśmy tak jak Arthur Jermyn; Arthur Jermyn zaś pewnej nocy oblał się naftą i podpalił".

W moim ukochanym opowiadaniu, „Muzyce Ericha Zanna" z 1921 r., słychać niesamowite dźwięki starej wioli, na której w swym zaniedbanym pokoju na poddaszu gra niemiecki niemowa. Po co, dlaczego ten starzec gra? „Widać było, że Erich Zann szuka piękna wyłącznie w najdalszych zakątkach kosmosu wyobraźni". Tego życzę wszystkim pragnącym w maju posłuchać niezwykłej muzyki.

E.A. Poe, „Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze", Vesper, Poznań 2010. ?H.P. Lovecraft, „Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści", Vesper, Poznań 2012.