Nie znają swoich imion, zostały wysłane do Strefy X z zadaniem wykonania badań, eksploracji, pomiarów. Codziennie mają wypełniać swoje dzienniki. Zgłosiły się na ochotnika, potem poddano je morderczemu treningowi, z hipnozą włącznie. Czym jednak jest Strefa X i z jakiego świata przybywają tu kolejne ekspedycje?

Wielkim atutem książki Jeffa VanderMeera „Unicestwienie" jest niedopowiedzenie. Narracja w formie relacji głównej bohaterki – biolożki – nakazuje nam wyobrażenie sobie świata, w którym bezwzględny koncern Southern Reach eksploruje Strefę X, nie informując jednak opinii publicznej, z czym ma właściwie do czynienia. Czy to skrawek wybrzeża, jak sugerują niekompletne mapy, które kobiety mają ze sobą? A może inna czasoprzestrzeń? Mówi o tym istnienie granicy, niewidocznej, nie do końca wiadomo, czym właściwie będącej. Klasyczne SF, które bez wątpienia zadowoli miłośników Silverberga, Asimova, Aldissa, Bradbury'ego, braci Strugackich... Nie miałem świadomości, że gatunek w swej klasycznej postaci ma się tak dobrze, duże zaskoczenie. A to dopiero pierwszy tom trylogii „Southern Reach". Koniecznie łyknąć dwa kolejne!

Obozowisko w lesie. Badaczki przygotowują się do kolejnego dnia. Nieopodal odkrywają istnienie dziwnej budowli, rodzaju wieży, wbijającej się w głąb ziemi. Kiedy biolożka schodzi po krętych schodach, na ścianie pojawiają się litery układające się w niepokojące zdania: „Tam, gdzie spoczywają dławiące owoce, które pochodzą z ręki grzesznika, przyniosę nasiona śmierci, by dzielić się nimi z robactwem, co...". Z czego są zrobione te litery? Biolożka pobiera próbki. A kiedy następnego dnia znika psycholożka, a geodetka z biolożką znajdują w wieży zmasakrowane zwłoki antropolożki, akcja przyspiesza. Następuje szereg dynamicznych epizodów, z kulminacją rozgrywającą się w głębi tajemniczej wieży. Wyobraźnia podsuwa najlepsze sceny z filmów Ridleya Scotta.

Jednak w tej narracji jest coś jeszcze. Dowiadujemy się o przeszłości głównej bohaterki, jej trudnych relacjach z mężem, który wcześniej także wyruszył do Strefy X. Wrócił, ale nie był sobą, zmarł pół roku później. To był inny człowiek, dlatego biolożka zgłosiła się do udziału w kolejnej ekspedycji. Może chce odnaleźć tamtego człowieka? Tego, przed którym w minionym życiu nie potrafiła do końca się otworzyć, w którego oczach widziała miłość i bezradność. Proza Jeffa VanderMeera to zatem także podróż w głąb świadomości, opowieść o poszukiwaniu bliskości drugiego człowieka. Także pytanie o własne ograniczenia. Czy biolożce w Strefie X uda się je pokonać? A może spotka ją unicestwienie?