Tajemnicą Palladia jest monumentalizm i bogactwo osiągane za pomocą prostych i powtarzalnych elementów. Jak możliwy jest przepych i prostota zarazem? Najlepiej to widać, stojąc przed ratuszem, czyli bazyliką, jak z umiłowania do starożytności nazwano siedzibę władz miasta Vicenzy. Starożytna rzymska bazylika była budynkiem handlowym i sądowniczym zarazem, i dopiero później, w początkach chrześcijaństwa stała się prototypem chrześcijańskiej świątyni. W XVI wieku nawiązano do tej starszej tradycji, odchodząc od romańskiego kształtu ratusza-twierdzy, obowiązującego w średniowieczu. Loggia parteru i pierwszego piętra miała spełniać funkcje handlowe, wielka sala wewnętrzna służyła doniosłym obradom rady miasta i innym publicznym funkcjom, a dostojne gabinety podkreślają powagę i władzę czcigodnych włodarzy miasta.
Palazzo della Regione
Kiedy spojrzeć na bazylikę przez rzęsy, mrużąc oczy tak, aby widok stał się bardziej schematyczny, zobaczymy ażurową wersję akweduktu lub prostokątne Koloseum, któremu zdjęto trzy czwarte ciężaru. Masywne arkady Rzymian zostały pozbawione swej masy w ten sposób, że potężne, lite filary zostały zastąpione przez lekkie, zajmujące najwyżej jedną czwartą objętości filarki, zasłonięte od przodu wysmuklającymi półkolumnami. Aby unieść ciężkie łuki arkady, każdy z cienkich filarów został uzupełniony o lekkie, bliźniacze kolumny, wysokie na dwie trzecie wysokości filaru. Samo półkole arkady, wysokie na jedną trzecią wysokości całej loggii, opiera się dopiero o architraw łączący kolumny z filarem. Okrągłe okienko nad architrawem dodaje tej formie jeszcze większej lekkości, nie mówiąc już o tym, że realnie ujmuje ciężaru napierającego kamienia. W gruncie rzeczy łuki z litego muru zastąpiła kamienna pajęczyna – patent stosowany już w XIV wieku. Podobne wrażenie odniesiemy, jeśli porównamy bryłę romańskiej ściany o nielicznych oknach z gotycką przezroczystością boków katedry.
Dłuższy bok bazyliki to dziewięć takich ażurowych modułów na każdej z dwóch kondygnacji. Różnią się drobiazgami, jak rzeźby zworników (brodate na parterze, kobiece na piętrze) czy kapitele kolumn: na piętrze lżejsze, jońskie, a na parterze doryckie. Fryz dolnej kondygnacji jest też wyższy i bardziej ozdobny. Całość tworzy koronkową fasadę budynku podwyższoną o kamienną balustradę trzeciej kondygnacji. Jej wysokie rzeźby na sporych postumentach wieńczą szczyty półkolumn zakrywających filary. Powtarzalność elementów nie nuży oka, ponieważ – wbrew pozorom – arkady wcale nie są jednakie. Odstępy kolumn od głównych filarów są nieco większe lub nieznacznie mniejsze, uzależnione od nierównej wielkości arkad, dopasowanych do wcześniej zbudowanych pomieszczeń ratusza. Poza tym skrócenie architrawów i zbliżenie kolumn do filarów na rogach bazyliki pozwala uzyskać efekt masywności narożnika i tak uzupełnionego o dodatkową szerokość filaru i nadliczbową kolumnę.
Krótko mówiąc, nie jest to symetria „od linijki i cyrkla", lecz zgodność wizualna, dzięki czemu całość kompozycji nie stwarza wrażenia sztuczności. Rzymianie, na których wzorował się Palladio, nazwaliby ten efekt harmonią. Stary złośliwiec Nietzsche twierdził, że „symetria jest estetyką kobiet, krów i demokratów". Palladio nie należał do żadnej z tych grup, mimo równomiernego rozmieszczania kół i kwadratów oraz stosowania stałych proporcji 1 do 1, 1 do 2 i 1 do dwóch trzecich. Jego symetria jest często lekko – choć niewidocznie – zachwiana, a najważniejsze są proporcje oparte na starożytnej, „ludzkiej" mierze: stopie. Tylko dzięki silnej pozycji swego mecenasa i nadzwyczajnemu zbiegowi okoliczności Palladio mógł otrzymać tak prestiżowe zamówienie, chociaż był zaledwie początkującym architektem. Po zawaleniu się starego gmachu w 1496 roku rada miasta przez lat 40 nie mogła się zdecydować, komu powierzyć dzieło odbudowy ratusza. A starali się o kontrakt najwięksi z żyjących, w tym Jacopo Sansovino i Michele Sanmicheli. Giulio Romano zaproponował nawet podniesienie całego poziomu Piazza delle Erbe, aby dodać splendoru siedzibie miejskiej rady. Przeważył głos Giangiorgio Trissina – lokalnego bogacza i uczonego humanisty zarazem, który zorganizował odpowiedni lobbing na rzecz swego pupila i wychowanka. Co więcej, kiedy Palladio zdobędzie sławę, otrzyma zamówienie na budynek Loggia del Capitaniato stojący naprzeciw bazyliki od strony Piazza dei Signori. Dwa budynki przy jednym placu! Ilu architektów dostąpiło takiego zaszczytu?
Z kamieniarza architekt
Historia jest trochę jak z bajki o Kopciuszku. Trissino poznał go jako zwykłego majstra zatrudnionego przy przebudowie swej wiejskiej willi i od razu odkrył w nim niepospolite zdolności. Zasponsorował architektoniczne studia, w tym także wyjazd do Rzymu, by młody Andrea di Pietro poznał wielkie budowle Rzymian nie tylko z podręcznika Witruwiusza, ale też przeprowadził samodzielne badania. Rezultaty były olśniewające. Palladio – bo uczony humanista takie górnolotne imię nadał niedawnemu kamieniarzowi – nie mógł opędzić się od zamówień na miejskie pałace i wiejskie wille. Prawdę mówiąc, kto nie zamówił rezydencji u modnego architekta – nie liczył się wśród elity Vicenzy. Jego sława sięgnęła też stołecznej Wenecji, gdzie zbudował aż trzy potężne kościoły. Kilka kolejnych książek prezentujących rzuty budynków i rysunków detali rozsławiły jego imię po świecie, prowadząc do klasycyzmu w architekturze. Gorzej, dorobił się szkoły, bo Inigo Jones, Christopher Wren i inni stworzyli styl zwany palladianizmem. Tysiące kopii i naśladowczych budynków odbierają radość obcowania z oryginałem. Uczucie znane z Luwru, kiedy oglądamy uśmiechniętą zza szyby Giocondę.
Giangiorgio Trissino, jego krewni i inni notable Vicenzy posiadali nie tylko bogactwo i władzę, ale też należeli do intelektualnej elity weneckiej republiki (to były te błogosławione czasy, kiedy nikt do władzy nie dopuszczał nieuków, magistrów od fikołków, pływania lub piłki ręcznej, co to „chcą się sprawdzić w polityce"). Trissino mógł pokierować edukacją, a także wyjątkowym talentem Andrea di Pietro, ponieważ sam posiadał subtelny smak, głębokie wykształcenie humanistyczne, a także wiedzę teoretyczną na temat starożytnej architektury. Sam pisywał uczone traktaty na temat teatru i greckiej oraz rzymskiej literatury, a willa, przy budowie której spotkał przyszłego wychowanka, została przez niego samego zaprojektowana według ówczesnego najnowszego traktatu Sebastiana Serlio „Terzo Libro dell'Architektura". Palladio zawdzięcza swemu patronowi nie tylko potężną protekcję, ale coś więcej: szerokie horyzonty.