To znaczy, że tutaj będzie wzorzec solidaryzowania się. Jeśli ktoś nie wie, jak być solidarnym, przyjedzie do centrum. Cała Europa, wszyscy ludzie naszego kontynentu, mogą tu pielgrzymować i tchnąć w siebie ducha solidaryzacji. Tutaj właśnie, w ogromnym gmachu o kolorze rdzy, kształcie statku, w przestrzeni przypominającej świątynię, pielgrzym europejski będzie mógł otrząsnąć się z grzechów zawiści, konkurowania, małostkowości. Napełni się dobrą karmą i poda rękę wrogowi.
Bo czym jest solidarność? Według Emila Durkheima, francuskiego socjologa i twórcy pojęcia solidaryzmu: „Wyrazem solidarności społecznej jest jedność myśli i działań członków społeczeństwa. Konieczność współpracy jest konsekwencją podziału pracy". Zatem ludzie pielgrzymujący tutaj spotkają się z ideałem jedności myśli i działań. Wyniesione stąd spostrzeżenia przeniosą do Europy i siać będą zdrowe ziarna solidarności, czyli jedności.
Jako osoba zaproszona na otwarcie ECS mogłam obserwować ducha jedności w akcji; starałam się patrzeć tak, jak patrzy przeciętny pielgrzym europejski. Zaczęło się od mszy w kościele św. Brygidy. Załóżmy, że pielgrzym zapytał mnie, o której jest msza. Niestety, drogi pielgrzymie, u samego początku twoja droga się rozwidla. Msze są dwie. Jedna o 9.00, druga o 11.00. Musisz wybrać, z którą solidarnością się solidaryzujesz. Nasza jedność nie wejdzie razem do kościoła. Nasza jedność idzie albo z Lechem Wałęsą, albo z Piotrem Dudą. Nasza jedność przekazuje sobie znak pokoju w dwóch gronach i tylko tym, z którymi pokój już ma. Nasza jedność kocha bliźniego jak siebie samego, przy czym bliźni to tylko ten, który kocha jedną jedność, a nie kocha drugiej.
Nie rozumiesz, pielgrzymie? Na otwarciu centrum „Solidarności" spotkały się dwie solidarności. Jedna solidarność zasadzała dąb przed gmachem stoczni, druga – wołała: „złodzieje, złodzieje!". Na otwarciu centrum „Solidarności" przemówiło dwóch entuzjastów solidaryzowania się.
Pierwszy nazywa się Lech Wałęsa. Jest ikoną „Solidarności". Jedno jest pewne: Lech Wałęsa solidaryzuje się w pełni z Lechem Wałęsą. W swoim przemówieniu całą resztę wyzwał od karłów. Trudno było się zorientować, czy to władza czy opozycja, czy rządzeni czy rządzący są karłami, ale my, zaproszeni, poczuliśmy się nieswojo. Nastrój solidarności z ikoną trochę się zaburzył.