Polskę i Turcję łączą ciekawe więzy. W minionym roku minęło 600 lat od nawiązania stosunków dyplomatycznych, handlowych i kulturalnych. Nasze kraje toczyły też liczne wojny. Wpływy tureckie widać wyraźnie w polskiej kulturze, języku, obyczajach. Czy były duże, jeśli porównać je z takimi krajami, jak Francja, Niemcy czy Włochy?
Europa oddziaływała na Polskę o wiele wcześniej niż Turcja. Ale Turcja przez co najmniej trzy stulecia, od wieku XVI po XVIII, odgrywała niemal równorzędną rolę. Przez ten długi okres jej wpływy były naprawdę duże. Przy tym były to wpływy całego Bliskiego Wschodu, również Persji i krajów arabskich. Wszystko, co stamtąd przejmowaliśmy, docierało przez Turcję.
Czy kontaktów między Polakami i Turkami nie utrudniały różnice wiary?
Raczej nie, mimo ogólnie negatywnego stosunku do islamu. W XVII wieku w Polsce zrodziła się literatura polemiczna dyskredytująca islam, Koran i Mahometa. Reprezentowali tę literaturę, zwaną turcicami, tacy znani pisarze jak Stanisław Orzechowski. Była to odpowiedź na zdobycze świata islamu w Europie i wyraz lęku wobec zagrożenia.
Za to polscy wysłannicy czy podróżni o Turcji i Turkach pisali z uznaniem.
W opisach i relacjach uczestników polskich poselstw widać z reguły zaciekawienie Turkami i ich kulturą. Wiele jest celnych spostrzeżeń formułowanych z pozycji ludzi z zewnątrz, zainteresowanych inną kulturą i na ogół bardzo życzliwych Turkom. O charakterze Turków wszyscy wyrażają się pozytywnie, chwaląc zwłaszcza ich gościnność i uczciwość. Nigdy nie skarżą się na Turków polscy pielgrzymi podróżujący do Ziemi Świętej. Nie zdarza się, by traktowano ich wrogo dlatego tylko, że są chrześcijanami.
Co Polakom najbardziej podobało się w Turcji?
Na przykład karawanseraje, przedstawiane jako wspaniałe miejsca dla podróżnych – bo w Europie takich domów nie było. Interesowano się świątyniami; opisywano zwłaszcza najsłynniejsze budowle, takie jak Hagia Sophia i Błękitny Meczet w Stambule. Bazary wschodnie budziły równie duże zaciekawienie swą architekturą, odmiennością i bogactwem towarów. W relacjach posłów bardzo często wspominany jest sułtański pałac Topkapi.
Obejrzałam niedawno turecki film „Fetih" (Zdobycie), opowiadający o zdobyciu Konstantynopola przez sułtana Mehmeta II. Gdyby nie język, trudno byłoby się oprzeć wrażeniu, że oglądamy polską szlachtę. Turcy noszą kontusze, pasy i kołpaki. Jak to się stało, że nasza szlachta przejęła stroje tureckie?
Na to złożyły się różne czynniki, zwłaszcza gusty szlachty. Nie bez znaczenia mogła też być ideologia sarmatyzmu. Od Sarmatów, ludu pochodzenia irańskiego, szlachta wywodziła swe pochodzenie, a to nastawiało ją przychylnie do Orientu i sprzyjało przejmowaniu wschodnich wzorów. Tym bardziej że strój wschodni jest bardzo okazały w porównaniu z ubiorami, które noszono wówczas w Polsce – skromnymi, szarymi, o mało wyrafinowanym kroju. Moda orientalna zaczyna się już w XV wieku. Ciekawych ilustracji ówczesnej mody szlachty, ale także mieszczaństwa, dostarcza kodeks Baltazara Behema: na jednej z barwnych miniatur obok mieszczanina ubranego skromnie, „po europejsku", widnieje inny, odziany na sposób orientalny: w kaftanie przepasanym pasem, z turbanem, w baczmagach.