Reklama
Rozwiń

Rozmowa Mazurka. Chaos po katastrofie w Smoleńsku

Piotr Marciniak, były dyplomata | Zdumienie ogarniało, kiedy się widziało, że najważniejsze od lat negocjacje z Rosjanami prowadzą ludzie, którzy przyjechali do Moskwy pierwszy, może drugi raz w życiu.

Aktualizacja: 10.10.2015 12:11 Publikacja: 09.10.2015 02:00

Rozmowa Mazurka. Chaos po katastrofie w Smoleńsku

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

"Plus Minus": W czasie katastrofy smoleńskiej był pan w Moskwie.

Piotr Marciniak, były dyplomata:
Byłem zastępcą ambasadora Bahra. Miałem doświadczenie jako były ambasador w Mołdawii, a w Rosji byłem od 2008 roku.

Jak układała się współpraca?


Dobrze, Jerzy Bahr był po przejściach, bo wcześniej były tam kłopoty, ale my się dogadywaliśmy bez trudu.

Każdy pamięta 10 kwietnia 2010 roku.


Wie pan, ja się chyba za dużo amerykańskich filmów naoglądałem.

Bo?


Spodziewałem się, że zaraz po katastrofie na lotnisku w Moskwie wyląduje jakiś herkules, w ostateczności jego polski odpowiednik. Z niego wysiądą dziesiątki ludzi: polscy śledczy, lekarze, służby i cały, gotowy sztab kryzysowy.

Tymczasem...


Tymczasem nie przyjechał nikt taki, a zamiast nich przyleciała pani minister zdrowia Ewa Kopacz, która – z całym szacunkiem – nie jest żadnym partnerem do rozmów z Putinem czy jego bardzo wpływowym doradcą Jurijem Uszakowem. Tam potrzebny był pierwszoligowy polityk, który wziąłby na siebie ciężar ustaleń ze stroną rosyjską, która się po kilku dniach usztywniła.

Pozostało jeszcze 92% artykułu

Tylko 99 zł za rok czytania.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie