Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 30.06.2025 17:03 Publikacja: 21.03.2025 06:00
Dystrybuujący „Emilię Perez” Netflix wymazał nazwisko Karli Gascón (z lewej) z materiałów promocyjnych z powodu jej kontrowersyjnych wypowiedzi i oparł kampanię reklamową na drugoplanowej roli Zoe Saldañy (z prawej), która zresztą też odcięła się od słów koleżanki
Foto: materiały prasowe
Miało być pięknie. 13 nominacji do Oscara dla francusko-meksykańskiej koprodukcji opowiadającej o szefie kartelu narkotykowego, który zmienia płeć (oraz odmienia własne serce i sumienie), miało zamienić się w deszcz Oscarów. Cztery Złote Globy, dwie BAFTY, dwie nagrody w Cannes i wiele innych statuetek zapowiadało, że filmowy pieszczoch lewicowych salonów będzie lśnił w niemal każdej kategorii wieczorem 2 marca w Dolby Theater. Miał być pierwszy w historii Oscar dla transseksualnej aktorki i jeden wielki manifest przeciwko polityce Donalda Trumpa wobec środowisk transseksualnych. Nic z tego. „Emilia Perez” zdobyła tylko dwa Oscary (dla drugoplanowej aktorki i za piosenkę), przegrywając nawet statuetkę w kategorii najlepszy film międzynarodowy, w której film Jacques’a Audiarda był pewniakiem. Nie było manifestów na scenie. Nie było nagrody dla Karli Sofii Gascón. Nie było erupcji woke podczas 97. gali rozdania najbardziej pożądanej w świecie kina złotej statuetki. Ba, podczas prowadzonej bardzo konserwatywnie przez Conana O’Briena gali polityki nie było na scenie niemal wcale. W czasie wyjątkowo agresywnych pierwszych miesięcy prezydentury Donalda Trumpa wzbudziło to niemałe zdumienie. Hollywood przestał być woke?
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Lubił się wygłupiać, miał dar naśladowania, był spontaniczny. Tymczasem utrwalono w Polakach wizerunek Fryderyka...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas