O Cheeverze (1912–1982) pisze się przede wszystkim jako o powieściopisarzu. On sam miał powiedzieć swojemu przyjacielowi w 1947 r.: „Pisać opowiadania chce mi się mniej więcej tak samo jak ru...ć kurczaki”. A jednak napisał ich około 200 – i na szczęście dla czytelników, bo są one dowodem, że w zwięzłej historyjce zawrzeć można kosmicznie wielowątkowe opowieści. Krytyka także je doceniła, przyznając m.in. Pulitzera za tom zebranych opowiadań, a Julian Barnes, znany brytyjski pisarz, uważając krótkie prozy Cheevera za „jeden z najjaśniejszych punktów literatury amerykańskiej XX wieku”, w przedmowie do „Wizji świata” pisze: „Cheever nigdy nie uszkodził sobie najgłębszej komory ucha i zawsze potrafił usłyszeć sunący po ziemi smoczy ogon”. To się nazywa komplement!