Chętnie perfumowaliśmy się polskim pochodzeniem artysty, jednego z najsłynniejszych i najdrożej sprzedawanych na świecie.
Tymczasem w jego dorobku daremnie szukać polskich tropów.
Dziedzic starego rodu Klossowskich de Rola od najmłodszych lat wiódł życie wędrowne. Najpierw przebywający w separacji rodzice przerzucali synów (Balthasar miał starszego brata Pierre'a) między sobą; potem samodzielni już chłopcy co trochę zmieniali adresy. Obaj urodzeni w Paryżu, mieli obywatelstwo francuskie. I małe przywiązanie do rodziny. Obydwaj też odziedziczyli talent plastyczny po rodzicach – ojciec, historyk sztuki, amatorsko parał się malarstwem. Podobnie matka, de domo Spiro, nazywana Baladine.
Balthus zabłysnął jako genialne dziecko: ośmioletni, stworzył swoisty komiks o losach kotka Mitsou. Rysunkami zachwycił się Rainer Maria Rilke, jak głosiła fama – zakochany w matce chłopca. Pisarz-poeta doprowadził do publikacji prac wunderkinda, opatrując je swoją przedmową. Nie lada splendor.
Od czasów Mitsou kot często pojawiał się na obrazach Balthusa. Podobno sam autor miał w sobie coś kociego. Idąc za ciosem, mianował się Królem Kotów i często sygnował listy „King of Cats" lub „B. the King".
Na stulecie urodzin Balthusa w 2008 roku warszawskie wydawnictwo Noir sur Blanc wydało korespondencję miłosną malarza z Antoinette de Watteville (1928–1937), jego pierwszej żony. Z miłosnej paplaniny wyłania się prawda o tych dwojgu. Wcale nie tak pochlebna, jakby życzyli sobie synowie, Stanislas (ur. 1942) i Thadé (1944).
Na okładce zreprodukowano dzieło, które znalazło się w rzymskiej retrospektywie: „Toaleta Cathy" (1933). Płótno przedstawia kulminacyjną scenę z powieści Brontë, zarazem oddaje uczucia autora do Antoinette. Heathcliff to autoportret malarza, Cathy zaś – wizerunek jego ukochanej muzy.
Nazywano ją Bébé, czyli Bobasek. Między nią a malarzem zaiskrzyło w spokojnym szwajcarskim Bernie na początku lat 30., choć Balthasar Klossowski znał Antoinette i jej starszego brata Roberta od dzieciństwa. Przez pewien czas tworzyli we troje trochę niezdrowy „przyjacielski" układ. Byli typowymi dziećmi tamtej epoki. W modzie Freud, poszukiwanie niebezpiecznych związków i uciech z dreszczykiem; do tego podróże, narty, automobile, alkohol. I to właśnie Bobasek stał się prototypem rozkwitającego dziewczęcia o anielskim wyglądzie i diabelskiej przebiegłości.
Że doszło do ślubu z Klossowskim, to cud.
Pomimo arystokratycznego nazwiska, w młodości Balthus nie śmierdział groszem. Nie stać go było na ożenek, na zapewnienie sobie i kapryśnej Antoinette standardu, do jakiego przywykła (w jednym z tysięcznych listów łkał: „odczuwam tę przerażającą przepaść materialną, jaka nas dzieli").
Miał inne atuty: piękny jak młody bóg, smukły, wysoki, utalentowany, towarzysko obyty. Nosił w sobie jakiś smutek i zadumę – co czyniło go jeszcze atrakcyjniejszym. Władał kilkoma językami – angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim (potem, przy drugiej żonie Japonce, opanował jeszcze jej język).
Urocza Bébé była mistrzynią w wodzeniu za nos mężczyzn. Z jednej strony składała płomienne wyznania Balthusowi; z drugiej – flirtowała ze sporo od niej starszym, belgijskim dyplomatą. On też oszalał na punkcie panny de Watteville, rozwiódł się i poprosił o jej rękę. Doszło do zaręczyn, o czym Bobasek donosiła swemu Heathcliffowi, prosząc jednocześnie o zaprzestanie miłosnej korespondencji. Ugodzony w samo serce artysta zamierzał opuścić ten padół łez.
Zdaje z tego relację w liście do swej uwielbianej „dziewczynki": „Przez osiem dni, osiem dni, których nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, szukałem »środka«. Wreszcie udało mi się podstępem otrzymać od lekarza laudanum. Wtedy ogarnęła mnie bezgraniczna błogość. (...) Przebacz, Bébé, ale wierzyłem, że wszyscy będziemy mieli spokój".
Jak wiadomo, przeżył. A nawet wygrał. I z dyplomatą, i z Antoinette, która trzy lata potem zostanie jego ślubną. Przyczyna prozaiczna: familia Watteville zbankrutowała i Bobaskowi bieda zajrzała w oczy. Najlepszy sposób na przyspieszone dojrzewanie, nawet dla dziewczątek.
Balthus. Retrospektywa – Scuderie del Quirinale i Villa Medici (Akademia Francuska), Rzym, wystawy czynne do 31 stycznia 2016; Kunstforum Wien, Wiedeń – od 24 lutego do 16 czerwca 2016
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95