To fragment przemówienia Adama Michnika wygłoszonego na konferencji tak dawno temu, że wcale nie mam pewności, czy dzisiaj by się ze sobą zgodził. A jeśli nawet – to czy publicznie by się do takiego poglądu przyznał, gdy aktualna mądrość etapu dyktuje zgoła odmienne podejście do trudnej wojennej polsko-żydowskiej historii. Częściowo tylko wytłumaczalne polityczną potrzebą przeciwstawienia się prawicowej kontrnarracji pokazującej Polaków jako naród samych bohaterów, z których każdy, gdyby tylko miał okazję, w czasie wojny z pełnym poświęceniem ratowałby sąsiada, nawet gdyby oznaczało to śmiertelne ryzyko dla całej jego rodziny. Jeśli o mnie chodzi, choć z „pedagogiką dumy” nie do końca się zgadzam, to jednak uważam ją za dużo bardziej naturalną niż „pedagogika wstydu”. Człowiek już tak ma, że chce być dumny ze swojego dziedzictwa i nie każdy umie się przemóc, żeby dostrzec jego ciemniejsze strony.