Jeszcze nie tak dawno fantastyka ukraińska wydawała się białą plamą na mapie tej literatury. Podejrzewaliśmy ją o ubóstwo własnych propozycji, przytłoczyła ją też fantastyka rosyjska. Zresztą, kto miał w tej dziedzinie coś do powiedzenia, wybierał rosyjski ze względu na większy zasięg.
Czytaj więcej
Jak w każdej dobrej biografii, tak i w tej, zamierzonej skromnie na pokazanie życia i twórczości Aleksandra Sołżenicyna, opowieść przeistacza się w pejzaż epoki wypełnionej wojną, łagrami i opresją państwa, które obywateli ma za nic.
Antologia zatytułowana mało szczęśliwie „Język Babilonu” zmienia tę perspektywę. Wołodymyr Arienew, który ją zestawił, pokazał tradycje: sięgnął nawet do Gogola i Iwana Franko, pominął natomiast fantastykę pisaną po rosyjsku z lat dominacji ZSRR. Główny zrąb antologii to jednak opowiadania współczesne, niektóre pisane już po wybuchu wojny wywołanej przez Rosję. Są tu utwory na wysokim poziomie literackim, respektujące trendy światowe, z różnych odmian fantastyki. Chyba najlepsze w tomie „Bliżej bieguna” Maksa Kidruka traktuje o Marsie, „Zamieć” Wołodymyra Kuzniecowa to fantastyka militarna z domieszką niesamowitości, a należąca do fantasy „Gawriłowna” Ołeksija Żupańskiego obiera za temat wiedźmę.
Czytaj więcej
Walorem „Otchłani”, oprócz świetnego języka, jest unaocznienie czytelnikom, że głębiny morskie mają ścisły związek z pozostałą częścią planety.
Autorzy ukraińscy tkwią głęboko w rodzimych legendach i podaniach ludowych, po różnych zakamarkach kryją się stwory, wpływające na życie człowieka. Wojna jest w tych tekstach trwale obecna, na głównym planie i w tle. Widać, że twórczość obecnej generacji będzie nią przeorana, pewnie nie tylko w fantastyce.