Kataryna: Fałszywe poczucie zwycięstwa

Bartłomiej Wróblewski: „Dwa lata temu Trybunał Konstytucyjny przypomniał, że Konstytucja chroni życie od poczęcia, także chore i niepełnosprawne”.

Publikacja: 28.10.2022 17:00

„Każdy średnio rozgarnięty człowiek może sobie załatwić aborcję za granicą” – uspokajał po wyroku Ja

„Każdy średnio rozgarnięty człowiek może sobie załatwić aborcję za granicą” – uspokajał po wyroku Jarosław Kaczyński (z prawej).

Foto: PAP/ Tomasz Gzell

W polityce rzadko jest okazja do świętowania dla przeciwnych stron ideologicznego sporu, tym bardziej trzeba docenić Trybunał Konstytucyjny, który swoim wyrokiem sprzed dwóch lat dał powody do dumy zarówno politykom, którzy przeforsowali zaostrzenie prawa aborcyjnego, jak i organizacjom proaborcyjnym, które pomagają to prawo omijać. Pierwsi mogą się łudzić, że uratowali czyjeś życie, drudzy – chwalić się, ile takich żyć pomogli przerwać. I, niestety, tylko ci drudzy mają prawdziwe powody do radości.

Aborcyjny Dream Team pochwalił się właśnie, że od wyroku Trybunału pomógł w przeprowadzeniu 44 tysięcy aborcji, w tym także aborcji w drugim i trzecim trymestrze ciąży. Najbardziej zaawansowana ciąża, którą dzięki nim przerwano, miała 37 tygodni, najmłodsza przerywająca ciążę matka – 14 lat.

Czytaj więcej

Kataryna: Prof. Środa, czyli na końcu zawsze patriarchat

Jeśli do tych liczb dorzucić miliony złotych, jakie organizacje proaborcyjne zebrały przez ostatnie dwa lata na promocję i pomoc w aborcji, oraz fakt, że to właśnie dzięki wyrokowi Trybunału aborcja w tym okresie stała się usługą łatwo dostępną, widać, jak bardzo złudne jest ogłoszone dwa lata temu „zwycięstwo życia”. Takie bardzo polskie – jest dużo gorzej, ale przynajmniej jesteśmy moralnymi zwycięzcami. Albo możemy takich przed samymi sobą udawać.

„Każdy średnio rozgarnięty człowiek może sobie załatwić aborcję za granicą” – uspokajał po wyroku Jarosław Kaczyński i miał rację. Jeśli oczywiście nie liczyć tych kilku nieszczęśliwych przypadków kobiet, które nie zdążyły uciec za granicę, zanim w szpitalu zabiła je sepsa, bo lekarze woleli asekuracyjnie poczekać na obumarcie ciąży.

Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom, dzieci z zespołem Downa rodzi się po wyroku tyle samo, ile rodziło się przed wyrokiem, również statystyki śmierci noworodków nie odnotowały wzrostu urodzeń dzieci z wadami letalnymi. Można więc chyba przyjąć, że wyrok żadnego życia nie uratował – kto dwa lata temu mógłby usunąć ciążę legalnie, teraz robi to nielegalnie, co najwyżej większym kosztem emocjonalnym i finansowym. Ale to wszystko było do przewidzenia w 2020 r., podobnie jak to, że za zakazem aborcji nie pójdą żadne realne zmiany systemowe ułatwiające rodzicom podejmowanie decyzji o urodzeniu ciężko chorego dziecka. Nawet z pokojami do wypłakania się nie bardzo wyszło. I tylko Pyrrus jeszcze nie ogarnia prawdziwych rozmiarów swojego „zwycięstwa”.

W polityce rzadko jest okazja do świętowania dla przeciwnych stron ideologicznego sporu, tym bardziej trzeba docenić Trybunał Konstytucyjny, który swoim wyrokiem sprzed dwóch lat dał powody do dumy zarówno politykom, którzy przeforsowali zaostrzenie prawa aborcyjnego, jak i organizacjom proaborcyjnym, które pomagają to prawo omijać. Pierwsi mogą się łudzić, że uratowali czyjeś życie, drudzy – chwalić się, ile takich żyć pomogli przerwać. I, niestety, tylko ci drudzy mają prawdziwe powody do radości.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Emilka pierwsza rzuciła granat
Plus Minus
„Banel i Adama”: Świat daleki czy bliski
Plus Minus
Piotr Zaremba: Kamienica w opałach
Plus Minus
Marcin Święcicki: Leszku, zgódź się
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Plus Minus
Chwila przerwy od rozpadającego się świata