Jak zwykle u Franciszka zaczyna się od apologii rzeczy małych. Papież wskazuje, że święci to nie tylko kanonizowani czy beatyfikowani męczennicy czy heroiczni wyznawcy, ale także swoista „klasa średnia świętości", czyli ci wszyscy, którzy dla swoich bliskich czy znajomych mogą stanowić wzory i którzy rzeczywiście w swoim życiu szukali Boga.
„Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często »świętość z sąsiedztwa«, świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga, albo, by użyć innego wyrażenia, są »klasą średnią świętości«" – napisał papież.
A dalej wyjaśniał, co to ma oznaczać w naszym konkretnym życiu. „Jesteś żonaty albo jesteś mężatką? Bądź świętym, kochając i troszcząc się o męża lub żonę, jak Chrystus o Kościół. Jesteś pracownikiem? Bądź świętym, wypełniając uczciwie i kompetentnie twoją pracę w służbie braciom. Jesteś rodzicem, babcią lub dziadkiem? Bądź świętym, cierpliwie ucząc dzieci naśladowania Jezusa. Sprawujesz władzę? Bądź świętym, walcząc o dobro wspólne i wyrzekając się swoich interesów osobistych" – podkreślił papież.
Nie brak w tym dokumencie także mocnych, wojowniczych elementów. Franciszek przypomina, że życie chrześcijanina jest walką. I to nie tylko z własnymi słabościami, ale także z diabłem. Diabeł nie jest przy tym, przypomina Franciszek, „mitem, wyobrażeniem, symbolem", ale... istotą osobową. A walczy z nami nie tylko przez opętanie, ale też zatruwając nas „nienawiścią, smutkiem, zazdrością, wadami".
Istotne dla zrozumienia Franciszka jest także wskazanie na problemy, które – zdaniem papieża – zagrażają myśleniu o chrześcijaństwie. Pierwszym z nich jest zagrożenie gnostycyzmem, a drugim – pelagianizmem. I choć akurat to może być wykorzystywane do walki ze zwolennikami ortodoksji moralnej czy obrońcami linii Benedykta XVI i św. Jana Pawła II – a nie ma co ukrywać, że walka taka się obecnie toczy – jednocześnie jest to po prostu mocne przypomnienie o prymacie łaski w życiu chrześcijanina.