Stieg Larsson: errata do „Millennium”

Dziennikarz pochodzenia kurdyjskiego Kurdo Baksi napisał „osobistą biografię” pod tytułem: „Mój przyjaciel Stieg Larsson”. Książka jednak nie spodobała się ani towarzyszce życia Larssona, która uznała ją za „pomówienie” i „usiłowanie morderstwa na charakterze” Larssona, ani kolegom z pracy pisarza. Wywołała też niespodziewanie debatę na temat, czy Larsson sam napisał swoją trylogię „Millennium”.

Aktualizacja: 22.03.2010 14:14 Publikacja: 19.03.2010 19:16

Stieg Larsson

Stieg Larsson

Foto: Forum

Baksi chciał opowiedzieć o Larssonie takim, jakim go znał. Długo się zastanawiał, czy napisać tę książkę. – Czy mam prawo zarabiać na zmarłym przyjacielu? – zadawał sobie pytanie. Kiedy jednak w końcu opisał, kim był człowiek, którego nazywał starszym bratem, ściągnął na siebie ostrą krytykę. W książce bowiem Baksi przedstawia Larssona jako dziennikarza nietrzymającego się zasad obiektywizmu i przekraczającego etyczne granice swojego zawodu. Baksi wytyka pisarzowi, że gdy ten pracował w szwedzkiej agencji prasowej TT, publikował artykuły, w których przeprowadzał wywiady ze swoimi przyjaciółmi, raz nawet z samym sobą, i pisał na tematy, w których był stronniczy.

[srodtytul]Pod innym nazwiskiem[/srodtytul]

– Zachowywał się jak polityk, jak opiniotwórca, a nie jak dziennikarz – powiedział Baksi w rozmowie ze „Svenska Dagbladet”. Kurdo Baksi poznał Stiega Larssona w latach 90., kiedy obydwaj byli zaangażowani w zwalczanie rasistowskich ruchów w Szwecji. Larsson był zatrudniony jako grafik w TT. W 1987 r. Baksi założył antyrasistowskie pismo „Czarno-białe” („Svartvitt”), podczas gdy Stieg Larsson współinicjował powołanie do życia fundacji Hill, którą przemianowano później na fundację Expo. Od 1999 r. Larsson pracował jako redaktor naczelny czasopisma „Expo”, które rozpracowywało neonazistowskie, ekstremalnie prawicowe i rasistowskie ugrupowania w kraju. 11 lat temu „Czarno-białe” i „Expo” połączyły się. Współpraca trwała przez cztery lata aż do momentu likwidacji pierwszego pisma. Larsson pisał artykuły, a Baksi firmował je swoim nazwiskiem. Ponieważ Larsson pracował w TT, nie chciał wchodzić w konflikt lojalnościowy ze swoją firmą i występować za często jako polemista w innych źródłach. Larsson chciał, by Baksi pełnił funkcję „twarzy na zewnątrz”, podczas gdy on sam mógł być wizjonerem i prezentować swoje poglądy w artykułach podpisywanych nie swoim nazwiskiem. – On mi zrobił wiele przysług, na które nie zasłużyłem – tłumaczył Baksi w wywiadzie radiowym w Studio 1. Larsson nie brał nawet za te teksty żadnego honorarium.

[srodtytul]Człowiek prześladowany[/srodtytul]

W książce „Mój przyjaciel Stieg Larsson” osobny rozdział poświęca Baksi sytuacji permanentnego zagrożenia, w jakiej znajdował się Stieg Larsson. Już w latach 70. ten ostatni dostrzegał bowiem niebezpieczeństwo w formowaniu się w Szwecji i innych krajach nordyckich neonazistowskich i rasistowskich ugrupowań. Trudno sobie wyobrazić, by jakiemukolwiek innemu Szwedowi grożono więcej razy niż Larssonowi w ciągu ostatnich 20 lat jego życia – pisze Baksi. Larsson otrzymywał wiele pełnych nienawiści listów, wymieniano go z nazwiska w neonazistowskich gazetach i „wywieszano” na portalach internetowych. Na listach neonazistów znajdowali się dziennikarze, politycy, policjanci, byli więźniowie Holokaustu, imigranci, homoseksualiści, antyrasiści, aktywiści związkowi i Szwedzi, którzy adoptowali dzieci innej rasy niż biała.

Larsson był śledzony przez neonazistów, gdy jeździł metrem, i obserwowano go, gdy chodził po mieście. By zgubić prześladowców, wysiadał przystanek czy stację wcześniej, niż zamierzał. Nie zgadzał się jednak na zmianę mieszkania, na nocowanie w hotelach czy wyjazdy na przymusowy urlop w szczególnie niebezpiecznych sytuacjach. Warto zaznaczyć, że w 1996 r. neofaszyści przeprowadzili zamach na drukarnię „Expo”.

Larsson odpowiadał na każdy list lub pogróżkę neonazisty, rasisty czy „wrogiego cudzoziemcom idioty”. Tłumaczył, że jeżeli on nie odniesie się do każdej z gróźb tych „destruktywnych osób”, to wówczas one oddadzą się „destruktywnym czynom”.

– Stieg był moim najlepszym przyjacielem – mówi Baksi. Po sukcesach serii „Millennium”, jego walka o sprawiedliwość i prawa człowieka zepchnięta została w cień. Za życia jednak nigdy nie miał możliwości uczestniczenia w prawdziwych debatach. Największe gazety odrzucały jego teksty. Nigdy też nie został wpuszczony na wytworne salony – twierdzi autor „Mojego przyjaciela... ”.

[srodtytul]Mieszanka charakterów[/srodtytul]

Baksi próbował zdefiniować człowieka, który posiadał przeciwstawne sobie cechy charakteru. Miał mieszankę cech Malcolma X., Martina Luthera Kinga, Dalajlamy i Pippi Langstrump – skonkludował. Według niego Larsson był przeciętnym dziennikarzem i nieśmiałym pisarzem z Norrlandii. Cechowała go jednak chęć walki, nienawiść do panującego systemu społecznego (co odzwierciedlało się w jego zapędach trockistowskich). – Im bardziej przybywał na wadze, tym bardziej kierował się na prawo – opowiada autor „Mojego przyjaciela... ”. Najpierw był trockistą, potem socjalistą, a następnie socjaldemokratą. Prowadził ideologiczne żywe dyskusję we własnej głowie. – Z tego względu nie zawsze orientował się w praktycznych sprawach – stwierdza Baksi.

Larsson pił 20 filiżanek kawy dziennie i palił jednego papierosa za drugim. Cierpiał na bezsenność. Był tytanem pracy i wymagał od innych, by pracowali tak samo ciężko jak on. Wielu pracowników odchodziło i został w pewnym momencie zupełnie sam. Pełnił w drużynie zarówno rolę bramkarza jak napastnika. Taka sytuacja trwała do grudnia 2003 roku. – Odtąd mógł obcować z ludźmi w inny sposób. Może dlatego, iż miał poczucie, że się samozrealizował jako autor książek „Millennium” – ocenia Baksi.

Był niezwykle dobrym człowiekiem, przyjacielem i humanistą, który chciał zmienić świat na własną modłę – opowiada Baksi. Fakt, że harował tak ciężko, tłumaczy tym, że Larsson chciał pokazać swojemu dziadkowi (u którego się wychowywał osiem lat i który miał wpływ na jego późniejsze poglądy) i mamie (aktywistce związkowej i feministce), że był w stanie kontynuować ich walkę.

– Chciał udowodnić, że choć był prostym chłopakiem, który pochodził z domu, gdzie nie było prysznica, mógł zostać prawie najlepszym pisarzem świata – komentuje Baksi.

Ciekawe, że choć Larsson nie był żurnalistą z wykształcenia, nazywał się dziennikarzem. – Pracował jako grafik w TT, ale nie mogliśmy powiedzieć, że nim jest. Kłamaliśmy cały czas, że jest reporterem – podkreśla Baksi.

[srodtytul] Ofensywa krytyki[/srodtytul]

Krytyka wobec książki nie dała długo czekać na siebie. To, że Larsson miałby być nierzetelnym dziennikarzem, wzbudza oburzenie wydawcy pisma „Expo” Roberta Aschberga. Jego zdaniem Larssona cechowała niezwykła dokładność, dbałość o fakty i szczegóły w publikacjach „Expo”. „Stieg Larsson jest jednym z najlepiej sprzedających się pisarzy na świecie” – napisał na łamach „Aftonbladet”. – „Jego fascynujący cykl powieści o politycznie poprawnym Mikaelu Blomkviście i politycznie niepoprawnej Lisbeth Salander sprzedaje się za ogromne sumy. Stiega jednak sukcesy nie zmieniły, ponieważ zszedł z tego świata, zanim książki wydano. Ten bezprecedensowy sukces uderzył za to innym do głowy i zapoczątkował niezdrową konkurencję, kto znał tego upartego aktywistę najlepiej. Ponieważ zainteresowanie nim przejawia szeroka publiczność, można się nawet utrzymać z organizowania odczytów i opowiadania anegdot o Stiegu i jego cechach charakteru”.

Na łamach „Svenska Dagbladet” grupa byłych kolegów Larssona z „Expo” wystąpiła z zarzutami, że książka Baksiego zawiera błędy, półprawdy i czasami zupełnie wyssane z palca historie:

„Przekazuje całkowicie fałszywy wizerunek tego, kim był Stieg Larsson – w każdym razie jeżeli dotyczy to jego pracy w »Expo«”. Obiekcje budzą opisane przez Baksiego metody „wallrafowania” (na wzór znanego niemieckiego dziennikarza Wallraffa, podającego się za różne osoby), które stosowali pracownicy „Expo”. Baksi relacjonuje, jak dziennikarz Mikael Ekman infiltrował neonazistowską organizację Narodowosocjalistyczny Front w Karlskronie. Według książki miał on głosić wszem i wobec na zlecenie Larssona, że był rasistą, i zaczął się ubierać jak prawdziwy neonazista.

– To nieprawda – twierdzą byli koledzy autora „Millennium”. – Stieg był sceptycznie nastawiony do „wallrafowania”. Za bardzo zabiegał o bezpieczeństwo innych.

Mikael Ekman, który wystąpił na łamach dziennika „Svenska Dagbladet” i w telewizji szwedzkiej, zażądał, by książkę „Mój przyjaciel...” wycofano z księgarń z tego względu, ze dyskredytuje ona Stiega Larssona i zawiera mnóstwo błędów.

Grupa z „Expo” odrzuciła też zarzut, jakoby Stieg Larsson eksploatował swoich pracowników, tak że się w końcu wypalali i porzucali redakcję. Często pracował nocami, ale też wysyłał ludzi do domu, gdy siedzieli za długo w pracy – napisali.

[srodtytul]Kto jest autorem[/srodtytul]

Baksi swoją publikacją włożył kij w mrowisko tak głęboko, że spowodował debatę na temat tego, czy Larsson jest rzeczywiście autorem serii „Millennium”.

Tego rodzaju sceptyzm wyraża Anders Hellberg, reporter „Dagens Nyheter”. Według niego Larsson nie należał do publicystów najwyższych lotów. Choć przyznaje jednocześnie, że był mistrzem researchu i posiadał olbrzymią wiedzę i fantazję. Jego zdaniem w powstaniu trylogii „Millennium” najprawdopodobniej aktywną rolę odegrała towarzyszka życia Larssona Eva Gabrielsson.

– Albo ona napisała sama książki, albo ich większą część – mówi „Rz” Hellberg. – Pracowaliśmy pięć, sześć lat w TT w końcu lat 70. i na początku 80., obaj razem na nocnej zmianie. Stieg Larsson z tej racji, że nie mógł spać po nocach. Pokazywał mi często swoje teksty i prosił o radę. Nie jestem w tym taki dobry – mówił mi. Miałem do tekstów uwagi i on je przyjmował. Nie było w tym niczego dramatycznego – opowiada. Pracował jako grafik i robił słupki, mapki etc. Pisał rozmaite komentarze, background do swojej grafiki i różne streszczenia. To nie był jednak profesjonalny język, którym się posługiwał, i który można było zaakceptować, tylko raczej styl amatorski – podkreśla. Zaznacza też, że nigdy by się nie wypowiadał na temat Larssona, gdyby nie ukazała się książka o nim.

– Czytelnicy zasypali mnie inwektywami w e-mailach, komentarzach i blogach – opowiada Hellberg. – Nie kulturalna elita, tylko raczej tacy, którzy zaledwie umieją pisać i czytać. Potrafią jednak wypluwać z siebie obraźliwe słowa. Wyzwali mnie od faszystów, twierdząc, że nie powinienem w ogóle egzystować. Jest to tragiczne. Autorzy popularnych szwedzkich kryminałów Maj Sjöwall i Per Wahlöö też zawsze twierdzili, że pisali po połowie każdej książki, choć wszyscy wiedzieli przecież, że to Per był ich autorem. Równie trudno mi uwierzyć, że wartki styl i zaawansowany język „Millennium” jest dziełem Larssona.

Kurdo Baksi zauważa, że Larsson nie był też dobrym publicystą. Musiał dlatego pisać jego teksty od nowa, by się nadawały do publikacji.

[srodtytul]Domowa korekta[/srodtytul]

W dyskusji zabrała również głos edytorka kryminałów Larssona w oficynie Norstedts, Eva Gedin. – To bzdura, jakoby Stieg nie był autorem trylogii „Millennium” – oburza się. – Kiedy przyszedł do wydawnictwa, był dojrzałym autorem kryminałów, i przyniósł manuskrypt bardzo dobrze napisany.

Anna Lena Lodenius napisała książkę „Skrajna prawica” razem z Larssonem. – Nie był wielkim stylistą, ale źle nie pisał – mówi w rozmowie z „Rz”. W opinii Anny Leny Lodenius, jeżeli Larrsonowi brakowało doświadczenia na początku pracy w agencji prasowej, to z czasem stał się lepszym publicystą. Nie był przecież wyedukowanym dziennikarzem. Miał może słabą wiarę w siebie. – Był jednak w pełni zdolny napisać swoje kryminały – ocenia. – Rozpoznaję w nich nawet jego ulubione wyrażenia i sformułowania z czasów, gdy robiliśmy razem researche do książki i podróżowaliśmy. Nie wątpię, że Eva Gabrielsson pomogła Larrsonowi wychodząc z komentarzami, różnymi propozycjami i punktami widzenia, co do powieści. Twierdzić wszakże, że to ona napisała jego książki, to zakrawa na teorię spiskową – uważa.

Eva Gabrielsson natomiast najpierw oświadczyła, że jej rola ograniczała się do przeczytania korekty powieści i dyskutowania ze Stiegiem. – Nie ingerowałam w sam manuskrypt – cytowała ją „Expressen”.

Ostatnio jednak wystąpiła z nieco inną wersją. W rozmowie w formie e-maili z duńską „Politiken” konstatuje bowiem, że nie tylko robiła korektę. To nieporozumienie – oznajmiła. – Byłam aktywna i proponowałam zmiany w latach 2002, 2003, 2004 w tekstach „Millennium” i w treści książek. Dodała, że trudno jej w końcu ocenić, co jest wyłącznie Stiega, a co wyłącznie jej, w języku i treści „Millennium”. Ale nie chodzi o to, kto to spisywał albo redagował – obwieściła.

Stieg Larsson umarł na zawał serca w 2004 r., gdy jego trzy powieści kryminalne czekały na publikację w wydawnictwie Norstedts. Zdążył też już napisać większą część czwartego kryminału, a planował napisanie dziesięciu.

– Książki to moje emerytalne zabezpieczenie – mówił Larsson cztery dni przed śmiercią. Laurów nie doczekał.

Baksi chciał opowiedzieć o Larssonie takim, jakim go znał. Długo się zastanawiał, czy napisać tę książkę. – Czy mam prawo zarabiać na zmarłym przyjacielu? – zadawał sobie pytanie. Kiedy jednak w końcu opisał, kim był człowiek, którego nazywał starszym bratem, ściągnął na siebie ostrą krytykę. W książce bowiem Baksi przedstawia Larssona jako dziennikarza nietrzymającego się zasad obiektywizmu i przekraczającego etyczne granice swojego zawodu. Baksi wytyka pisarzowi, że gdy ten pracował w szwedzkiej agencji prasowej TT, publikował artykuły, w których przeprowadzał wywiady ze swoimi przyjaciółmi, raz nawet z samym sobą, i pisał na tematy, w których był stronniczy.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy