Nieprawdziwa jest jednak bardzo modna teraz teza o tym, że prezes PSL zmienił się radykalnie. To prawda, że znalazł dla siebie bardziej eleganckie opakowanie. I nie ucieka już w popłochu przed dziennikarzami. Ma za to te same cechy charakteru i stosuje te same metody co 18 lat temu, kiedy jako 30--letni działacz ZSL został posłem Sejmu kontraktowego.
Ale w przeciwieństwie do większości innych polityków potrafił wykorzystać czas. Dojrzał i sporo się nauczył, nie tylko politykowania. Zrozumiał, jaką siłę może dać Polsce uczestnictwo w Unii Europejskiej. Gdy był na politycznym aucie, zajął się m.in. prezesowaniem Warszawskiej Giełdzie Towarowej. Pisał też doktorat o wykorzystywaniu sieci neuronowych i algorytmach genetycznych do prognozowania trendów gospodarczych. Nie napisał. – To wymagało 1000 godzin netto, nawet bez czasu na kawę, tyle nie miałem – wyjaśnia.
Gdy kilkanaście miesięcy temu pojawiły się billboardy z hasłem „PSL równa się normalność”, jeden z szefów powiatowych struktur partii zapytał prezesa Pawlaka: – A kiedy było normalnie? Chciał wiedzieć, do jakich wzorców odwołuje się partia. Za pierwszym razem odpowiedzi nie dostał. Na kolejnej naradzie ponowił pytanie. – Normalnie było wtedy, kiedy byłem premierem – spokojnie odpowiedział prezes.
– Trwa ciężka praca, podkładanie min, aby teren wysadzić w powietrze – tak Pawlak scharakteryzował krajobraz, jaki powstał, kiedy PSL rozpoczęło negocjacje z Platformą. Kto te miny podkłada, nie dowiedziałam się. Prezes powiedział tylko, że nie będzie się tym przejmował. – Pogoda jest czymś, co trzeba brać pod uwagę, ale nie można na nią narzekać – stwierdził niczym rasowy rolnik z pokorą przyjmujący wyroki przyrody. Wypowiedział te słowa kilkanaście godzin po spotkaniu z Donaldem Tuskiem, na którym uzgodnili powstanie koalicji.
Nie trwało ono 15 minut, jak mówił Tusk. – Rozmawialiśmy półtorej godziny o polityce – ujawnił Pawlak. Do jakich wniosków doszli? – Prokuratura nas nie wyżywi ani nie wyleczy – to zdaniem Pawlaka jeden z wniosków z tej rozmowy. Charakterystyczny dla prezesa PSL jest sposób, w jaki wyjaśnił odmowę podania nazwy restauracji, w której się spotkali: – Rozmawialiśmy w spokojnym miejscu, nie będziemy szukać innego, bo dobrze nam się tam rozmawiało.