„Obawiamy się, że Doda podczas koncertu będzie obrażała i kpiła z uczuć religijnych chrześcijan” – ostrzeżenie tej treści, wysłane przez Komitet Obrony przed Sektami założony przez Ryszarda Nowaka, wpłynęło w maju do warszawskiego ratusza wraz z żądaniem, by koncert odwołać. Niespełna kilka tygodni wcześniej inny komitet – Obrony Wiary i Tradycji Pro Polonia – wystosował apel, by z powodu żałoby narodowej podjąć zobowiązanie, iż w tym roku nie będzie zgody na Paradę Równości. „Promocja agresywnego homoseksualizmu przewidziana, o zgrozo, nawet w Muzeum Narodowym, uwłacza pamięci ofiary z życia, złożonej podczas pełnienia państwowej służby przez opłakiwanych dziś najlepszych synów i córki naszego narodu” – pisze Marian Brudzyński.
To tylko dwa przejawy społecznej aktywności. Potrzeba innych? Oto Tadeusz Muszyński, inżynier z Sosnowca, choć sam nie startuje w zbliżających się wyborach, opracował program prezydencki.
Co ich łączy? Choćby to, że słysząc o ich pomysłach, wielu puka się w czoło. Należą do osobnej kategorii: obywatel aktywny. Angażują się całym życiem. Za cel działań obierają sobie sprawy, nad którymi miliony obywateli przechodzą do porządku dziennego. Traktują je z pełną powagą. I walczą. Jak Don Kichot z La Manchy.
Gdyby przeprowadzić konkurs na najaktywniejszego obywatela Rzeczpospolitej, Ryszard Nowak, lat 57, zająłby bez wątpienia medalową pozycję. Zaczynał jako poseł Unii Pracy z Jeleniej Góry. Wtedy jednak było jeszcze dosyć standardowo: kilka sejmowych komisji, walka z wojskową falą. Po przegranych przez UP wyborach został politykiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, w 2005 r. wstąpił do Samoobrony i został szefem jej struktur w Jeleniej Górze. Choć nie dostał się do parlamentu, od wielu lat pełni funkcję radnego.