Plus Minus poleca. Najnowszy numer tygodnika Plus Minus

Gontarczyk o książce Grossa, Horubala wyprasza Rymkiewicza z polityki, Ziemkiewicz rozprawia się z pseudomodernizmem, Janke przepowiada przyszłość polityczną Kowalowi... Polecamy najnowszy numer tygodnika Plus Minus

Aktualizacja: 19.02.2011 15:00 Publikacja: 18.02.2011 19:28

Plus Minus poleca. Najnowszy numer tygodnika Plus Minus

Foto: Rzeczpospolita

"Naniesione w ostatniej chwili poprawki nie zmieniają zasadniczego obrazu wiarygodności „Złotych żniw”. Pełno w nich informacji wątpliwych, dyskusyjnych lub po prostu nieprawdziwych" - pisze Piotr Gontarczyk w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614550-Jak-zlapia--za-reke-.html" "target=_blank]Jak złapią za rękę...[/link][/b], którego osią jest porównanie pierwszej, rozsyłanej dziennikarzom wersji książki Jana Grossa z wersją ostatecznie wydaną przez Znak.

"W 2008 roku dwóch dziennikarzy „Gazety Wyborczej” Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski opublikowali zdjęcie grupy osób, które miały plądrować cmentarzysko na terenie dawnego obozu zagłady w Treblince. Podpis pod zdjęciem brzmiał następująco: „Kopacze z Wólki Okrąglik i sąsiednich wsi pozują do wspólnej fotografii z milicjantami, którzy zatrzymali ich na gorącym uczynku. W chłopskich kieszeniach były złote pierścionki i żydowskie zęby. U stóp siedzących: ułożone czaszki i piszczele zagazowanych”. Fotografia zainspirowała Jana Tomasza Grossa do napisania eseju pod tytułem „Złote żniwa”, w którym przedstawił on przemyślenia na temat stosunku Polaków do Holokaustu: „sygnał, że jest to fotografia z gatunku trophy pictures, to ułożone na kupkę z przodu piszczele i czaszki. Podobnie jak myśliwi obok upolowanej zwierzyny fotografowali się mordercy Żydów na miejscach egzekucji, albo prześladowcy zebrani wokół torturowanej ofiary, którą zmuszano publicznie do upokarzających czynności albo której, ku uciesze zebranej publiczności, obcinano brodę”.

Już po upublicznieniu maszynopisu „Złotych żniw” w okolicach Treblinki pojawili się dziennikarze „Rzeczpospolitej” Michał Majewski i Paweł Reszka. Z ich ustaleń wynika, że tak ważne dla Grossa zdjęcie przedstawia nie kopaczy uganiających się tam za kosztownościami ofiar Holokaustu, tylko zapewne ekipę porządkującą cmentarzysko. Skompromitowani dziennikarze „Wyborczej”, kręcąc i kombinując, jednak przyznali, że nie wiedzą, jakie były okoliczności zrobienia tego zdjęcia.

Cała sprawa postawiła Grossa w mało zręcznej sytuacji. Ale co? Miał się wycofać z publikacji „Złotych żniw? Dopisał więc do książki przypis, w którym rozprawił się z próbami podważania jego interpretacji spornej fotografii. Na początek stwierdził: „inna prawdopodobna interpretacja uchwyconego obrazu określa ludzi z okolicznych wsi jako spędzonych do porządkowania rozkopanych wcześniej mogił”. Ale dlaczego ta wersja jest zdaniem Grossa nieprawdziwa? Bo – pisze Gross – „trudno zignorować informację podaną dziennikarzom »Gazety Wyborczej« przez właściciela zdjęcia, który jednoznacznie nazwał znajdujących się na zdjęciu »zatrzymanymi na gorącym uczynku«” .

Tak więc po zdemaskowaniu historii, która nosi wszelkie znamiona mistyfikacji, Gross w dalszym ciągu powołuje się na słowa dziennikarzy „Wyborczej”, którzy już się z całej sprawy wycofali. Kwestia fotografii znakomicie ilustruje intelektualną wiarygodność pisarstwa Grossa. Tu nie ma zasad naukowego warsztatu czy elementarnej uczciwości. Można swobodnie obrażać konkretnych ludzi, społeczności czy instytucje, nie dysponując na to wiarygodnymi podstawami."

Andrzej Horubała postanowił, idąc w ślad za Platonem wyganiającym poetów z idealnego Państwa, wyprosić Jarosława Marka Rymkiewicza i jego epigonów z polityki, bowiem niepokoi go [b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614565.html" "target=_blank]Zachód rozumu w Milanówku[/link][/b].

"Do Platona aż sięgać, by rozważać nasze partykularne sprawy magnetycznego pisarza z Milanówka? Ależ właśnie tak. Na tym polega wielkość i dziwność dni, które przeżywamy, że na naszych oczach czekające w uśpieniu podstawowe dylematy nagle zyskują na ostrości, na dynamice i coś, co jeszcze niedawno zdawało się czystą potencją duchowego zaczadzenia, staje się faktem, ludzie upajają się słowami, mitami, porzucają nagle normy logiki i oddają miazmatom, zapominają o dyscyplinie myślenia, czyszczą swą pamięć z przeczytanych książek, oddają szałowi irracjonalizmu.

Spór o Rymkiewicza to nie spór o jedno czy drugie jego stwierdzenie czy koncepcję, ale spór o podstawy polityki i rzeczy wspólnej. O republikę.

Nie jest problemem pytanie, czy Rymkiewicz jest wielkim pisarzem, bo wszystko nam mówi, że jest. Ma zniewalającą mocną frazę, wręcz magnetyczną, hipnotyzującą. Czytając Rymkiewicza, człowiek ma poczucie uczestnictwa w jakimś niesamowitym święcie, pisarz magią słów przenosi nas w zamierzchłe epoki, unaocznia nam przez detal, anegdotę, supozycję, wątpliwość blask dawnych czasów, odkurza dla nas zapomniane księgi, wertuje nieczytelne notatki. I jest hipnotyzerem.

Jego narracyjna maszyna jest w stanie generować dowolny w zasadzie przekaz, gdyż forma eseju, jaką przez lata wypracował, pełna złudnego, autoironicznego z pozoru dystansu, uwalnia się od logiki wywodu, jawnie lekceważy prawdę historyczną i narzuca wolę pisarza z dezynwolturą pomijającego niewygodne fakty.

Patos, który proponuje Rymkiewicz, oczywiście ma swój urok i stłamszonym inteligentom daje niezłego kopa. Upojeni frazami mogą na haju ciągnąć buńczuczny bełkot i zataczać się, pomstując na społeczeństwo, snując wizje dawnej wielkości, w pogardzie mając przeciwników. Zachwycać się zamierzchłymi dziejami, nie pojmując wielkości dziejów obecnych".

Rafał A. Ziemkiewicz z kolei postanowił się rozprawić z [b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614562.html" "target=_blank]Pseudomodernizmem[/link][/b], jak określa całość życia literackiego ostatnich dwudziestu lat. "Co nam pozostanie po dwudziestoleciu literatury III RP? Trochę ciekawej fantastyki i z pogranicza fantastyki, trochę literatury penetrującej rozmaite nisze, reportaże, parę esejów i, jak sądzę, parę tytułów w chwili publikacji kompletnie wzgardzonych i przemilczanych. Natomiast tam, gdzie, wydawałoby się, najwięcej było wrzawy i krzątaniny, po jej ucichnięciu wyziera głęboka dziura zasypana tekstami nijakimi, miałkimi, nieistotnymi, niepotrzebnymi nikomu, niczego niezaświadczającymi ani nieprzekazującemu niczyjej prawdy. Nic na poważnie. Konfekcja, która w zestawieniu z zachwytami lansujących ją krytyków sprawia wrażenie po prostu groteskowych, porzuconych masek.

Czy ta rzeczywistość i ta historyczna formacja nie zasługiwała na lepszą literaturę? Myślę, że tak właśnie jest. Nic nowego, bywają takie epoki, które, choć nie braknie w nich pisarzy utalentowanych i pracowitych (to wszak kwestia rozkładu statystycznego) niczego potomności nie zostawiają. Tak jak czasy Królestwa Kongresowego, owych kilkanaście lat pomiędzy kongresem wiedeńskim a powstaniem listopadowym, które do dziś pozostają jednym z najdziwniejszych okresów naszej historii.

Przejrzyjmy krytyczne opracowania, recenzje, szkice z tych 20 lat. Dominujące wrażenie to uporczywe zasłanianie kilkoma drzewami faktu, że nie ma żadnego lasu. Połączone z lekceważącym pomijaniem milczeniem dzieł, które do budowanej w mediach hierarchii nie pasowały.

Życie literackie III RP było życiem pozornym. Raczej zjawiskiem piarowskim, marketingowym niż kulturowym. Sukces budowano w nim metodami czysto reklamowymi, hierarchie – politycznymi. Celebrując styl, nie domagano się treści. Treść okazała się przeżytkiem. Może być sztampowa, spisana z gazet, byle w słusznym duchu, albo, lepiej jeszcze, może być tylko kpiną, parodią, pastiszem. Zresztą w obowiązujących kryteriach słowo „pastisz” stało się usprawiedliwieniem wszystkiego co niedorobione i nieudane".

"Pierwsza w nocy. Kilkanaście godzin wcześniej spadł samolot z polskim prezydentem. Pod Smoleńskiem rozstawiono brezentowy namiot. Wyglądało to jak wojenne centrum dowodzenia. Najważniejsza w życiu rozmowa. Paweł Kowal jako wysłannik Jarosława Kaczyńskiego z ambasadorem Jerzym Bahrem czekają w półmroku. Z ciemności wyłania się Władimir Putin. Chłodny, ale uprzejmy. Nawet na chwilę nie usiedli. Kowal przekazuje, że Jarosław Kaczyński chce, by trumna z ciałem polskiego prezydenta poleciała jak najszybciej do Polski. Putin przekonuje, że zwłoki Lecha Kaczyńskiego powinny polecieć najpierw do Moskwy. To jest ważne dla naszego narodu i dla waszego. Rozmawiają chwilę o rodzinie Kaczyńskich. Putin zgadza się, by pożegnanie odbyło się w Smoleńsku, ale następnego dnia. Kowal z Jarosławem Kaczyńskim i pozostałymi politykami PiS wracają do Warszawy.

Następnego dnia wracał z trumną. Cały czas panował nad emocjami. Jako jeden z niewielu. Po powrocie w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego zebrała się grupa współpracowników. Paweł Kowal przedstawił cztery warianty pochówku prezydenta. - Chcecie, żeby był w podręcznikach historii? To musi być Wawel. To musi być akt państwowy – mówił. Pół roku później Paweł Kowal opuścił Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego". O dotychczasowej drodze politycznej i perspektywach na przyszłość tego polityka pisze Igor Janke w obszernej sylwetce [b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614585-Kowal-swojego-losu.html" "target=_blank]Kowal swojego losu[/link][/b].

"Banda facetów – choć dziewczyny też – zbiera się i pruje przez pustynię, ile wlezie. Po co? No właściwie po nic. Ale czy rywalizacja i przygoda to jest nic?" - pyta retorycznie Krzysztof Hołowczyc w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem [b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614598-Drzwi-otwieram--bez-obawy.html" "target=_blank]Drzwi otwieram bez obawy[/link][/b]. "Każdy facet, który coś już w życiu zrobił, powinien tego spróbować. Bardzo się cieszę, że o starcie myśli Adaś Małysz czy żużlowiec Tomek Gollob. Poczuli ten zew. Dakar to nasza olimpiada, to jest miejsce, w którym poznajesz siebie. Nieważne, że od kilku lat rajd już nie jedzie do Dakaru, tylko po Ameryce Południowej. Jego nazwa przestała oznaczać miejsce, jest symbolem wyzwania. Kiedyś słynny fiński rajdowiec Juha Kankkunen powiedział mi: zobaczysz, wrócisz stamtąd jako inny człowiek. Machnąłem ręką, że przesadza. A teraz wiem, o co mu chodziło. Czasami wydaje ci się, że to koniec, już nie wyciśniesz nic więcej, i nagle się okazuje, że znów się zakopałeś albo trzeba kolejny raz podnieść i zmienić to kilkudziesięciokilogramowe koło. I kopiesz, zmieniasz. Ludzie kończą etap z pustką w oczach, nieobecni. Ale o tym się zapomina, zostają emocje. I tęsknota. Ja już znowu chcę tam być. Pojawiają się przecieki, że teraz pojedziemy w Peru, a nie w Argentynie. Energii, która jest w ludziach z Ameryki Południowej, nie da się porównać z niczym. Oni cię kochają. Oni cię mogą na start zanieść na rękach. Zapraszają do domu, błagają, żeby do nich wrócić za rok. Ustawiają się przy drodze w stukilometrowe szpalery. Ich energia mnie niesie. W Afryce mnie nie niosła. Czułem niechęć. Jakby ktoś cały czas chciał mnie zapytać: po co tu jesteś, biały frajerze? Spadaj stąd, razem z tymi studniami, które nam z łaski wykopaliście. Jedziecie swoimi kolorowymi samochodzikami, które kosztują bóg wie ile, a my tu padamy z głodu".

[ramka] [b]Ponadto w Plusie Minusie[/b]

[ul]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614583.html" "target=_blank]Schetynie o coś chodzi[/link] [/b]- zapewnia Roberta Mazurka Jarosław Gowin[/li]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614558.html" "target=_blank]Przepłynę między rafami[/link] [/b]- rozmowa Piotra Skwiecińskiego z Grzegorzem Napieralskim[/li]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614591-Pala-w-leb--piescia-w-morde.html" "target=_blank]Pałą w łeb, pięścią w mordę[/link] [/b]- opowieść Krzysztofa Masłonia o najmocniejszych pamfletach literackich XX wieku pełna jadowitych cytatów[/li]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614595-Demokracja--faszyzm--klasycyzm.html" "target=_blank]Demokracja, faszyzm, klasycyzm[/link] [/b]- korespondencja Krzysztofa Kłopotowskiego z Nowego Jorku, gdzie na dwóch wielkich wystawach odnalazł wyraz śmiertelnego strachu liberalnej demokracji [/li]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614605.html" "target=_blank]Epilog [/link][/b]- Dziennik północny Mariusza Wilka pisany po drodze znad Oniego na Krym[/li]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614589.html" "target=_blank]Cynizm - ósma egipska plaga[/link] [/b]- Dariusz Rosiak namawia do optymizmu i życzliwości wobec rewolucji w Egipcie[/li]

[li][b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614599-Waszyngtonskie-jablka.html" "target=_blank]Waszyngtońskie jabłka[/link] [/b]- Paulina Wilk z Kalkuty o ulicznych aspektach globalizacji wśród najbiedniejszych Hindusów[/li]

[/ul] [/ramka]

[ramka]

[link=http://tv.rp.pl/][obrazek=http://www.rp.pl/static/img/tv/index_h4_tvimg.jpg][/link]

[b]Paweł Bravo o najnowszym numerze tygodnika Plus Minus[/b]

"Naniesione w ostatniej chwili poprawki nie zmieniają zasadniczego obrazu wiarygodności „Złotych żniw”. Pełno w nich informacji wątpliwych, dyskusyjnych lub po prostu nieprawdziwych" - pisze Piotr Gontarczyk w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/614392,614550-Jak-zlapia--za-reke-.html" "target=_blank]Jak złapią za rękę...[/link][/b], którego osią jest porównanie pierwszej, rozsyłanej dziennikarzom wersji książki Jana Grossa z wersją ostatecznie wydaną przez Znak.

"W 2008 roku dwóch dziennikarzy „Gazety Wyborczej” Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski opublikowali zdjęcie grupy osób, które miały plądrować cmentarzysko na terenie dawnego obozu zagłady w Treblince. Podpis pod zdjęciem brzmiał następująco: „Kopacze z Wólki Okrąglik i sąsiednich wsi pozują do wspólnej fotografii z milicjantami, którzy zatrzymali ich na gorącym uczynku. W chłopskich kieszeniach były złote pierścionki i żydowskie zęby. U stóp siedzących: ułożone czaszki i piszczele zagazowanych”. Fotografia zainspirowała Jana Tomasza Grossa do napisania eseju pod tytułem „Złote żniwa”, w którym przedstawił on przemyślenia na temat stosunku Polaków do Holokaustu: „sygnał, że jest to fotografia z gatunku trophy pictures, to ułożone na kupkę z przodu piszczele i czaszki. Podobnie jak myśliwi obok upolowanej zwierzyny fotografowali się mordercy Żydów na miejscach egzekucji, albo prześladowcy zebrani wokół torturowanej ofiary, którą zmuszano publicznie do upokarzających czynności albo której, ku uciesze zebranej publiczności, obcinano brodę”.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą