Potrzeba nam muzeum życia, nie Zagłady

Czy historia polsko-żydowska może uczyć optymizmu? Ilekroć słucham profesora Szewacha Weissa, przekonuję się, że tak.

Publikacja: 15.10.2011 01:01

Mamy więc szczęście, że powstające w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich od zarania cieszące się przyjaźnią profesora przesiąknięte jest jego sposobem widzenia świata. Wywiad z profesorem wydrukowany w „Plusie Minusie" 24 września głęboko, bo z pozycji niekwestionowanego autorytetu, dotyka oczekiwań dotyczących społecznego funkcjonowania muzeum. Jako osoba od ponad dziesięciu lat pracująca nad jego programem chciałabym wykorzystać szansę, jaką daje dyskusja nad tym ważnym dla Polaków przedsięwzięciem, i dostarczyć paru szczegółów.

Nowoczesna wystawa historyczna to opowieść, nie wykład.

Instytucja, która przez refleksję nad tysiącletnią historią życia Żydów w Polsce ma się przyczynić do budowy nowoczesnych tożsamości młodych ludzi, powinna ze wszech miar wystrzegać się tonu ex cathedra.

Od początku prac nad wystawą wiedzieliśmy, że nie gotowe książki czy materiały, ale odautorsko, przez naukowców z różnych stron świata przedstawione zróżnicowanie punktów widzenia jest jedyną ofertą intelektualną zdolną zaangażować młodego odbiorcę w dialog z historią. Nad milenijną opowieścią o życiu Żydów polskich pracuje więc od 2006 roku parudziesięcioosobowy zespół interdyscyplinarny pod przewodnictwem prof. Barbary Kirshenblatt-Gimblett, która – będąc nowojorską intelektualistką i córką polskiego Żyda z Opatowa – symbolizuje złożoność polsko-żydowskich losów.

Historia polsko-żydowska budziła i budzi nadal ogromne emocje – to dobrze z punktu widzenia perspektyw pedagogicznych. Ale pracując nad przekazaniem historii, zobowiązani jesteśmy do stosowania metody szkiełka i oka, wspierając interaktywną narrację starannie wyselekcjonowanymi obiektami historycznymi, pełniącymi w wystawie mistyczną funkcję świadków przeszłości. Prezentacja złożoności procesów historycznych przez pryzmat samych obiektów lub panteonu sław byłaby ze szkodą dla wiarygodności – bo w wypadku historii nie może być mowy o obiektywizmie – przekazu. A więc naukowa rzetelność, informacja oparta na źródłach, minimum interpretacji.

Gdzież więc są niezbędne do twórczego oddziaływania emocje? Otóż jeśli zamierzenie się powiedzie, totalność doświadczenia, jakim będzie Muzeum Historii Żydów Polskich, wywoła emocje w sercach i głowach gości w stopniu zależnym od ich wykształcenia, pochodzenia czy wieku. Dopiero intelektualna inspiracja połączona z emocjami stanowić będzie początek osobistej podróży transformującej wewnętrznie każdego z odwiedzających.

A poruszona przez profesora kwestia proporcji między – symbolicznie mówiąc – liczbą Sprawiedliwych a szmalcowników? To zadanie najtrudniejsze i wymagające największego hartu ducha, a także przekonania o intelektualnej rzetelności przyjętych założeń: indywidualna i zbiorowa pamięć, kanony wykształcenia i gotowość przekraczania stereotypów są bardzo różne. Uzbrójmy się więc w cierpliwość: nic oprócz wiedzy, rozmowy i osobistego namysłu nie zmieni świata na lepszy.

Nowoczesne muzeum to nie katedra, lecz platforma działań społecznych.

O muzeum powinniśmy myśleć nie jak o czymś, co znamy – w Warszawie powstaje wszechstronne, nowoczesne centrum edukacji i kultury. Jego inspiracją i źródłem aktywności będzie nietracąca nic ze swej aktualności 1000-letnia lekcja wyborów moralnych i ich skutków – prezentacja historii Żydów polskich i losy dwóch kultur współistniejących na jednej ziemi.

Ale muzeum nie mówi o historii zamkniętej – wystawy czasowe, koncerty, przedstawienia i projekcje filmowe, centrum edukacyjne, działania publiczne czy do późnych godzin czynne kawiarnia i klub młodzieżowy pokażą kulturę Żydów polskich jako żywe źródło twórczych inspiracji i ważkich dla współczesnych debat.

Tak pomyślana instytucja to coś więcej niż zbiór uświęconych historią przedmiotów, nawet rozumiany jako skarbnica grupowej tożsamości. To przez swą otwartość i żywotność miejsce spotkań i konfrontacji opinii, zaangażowania i nauki. Do muzeum przyjdziemy wiedzeni potrzebą realizowania własnych potrzeb i indywidualnego rozwoju.

Żyd polski?

Czuję, że tej kwestii nie mam prawa dyskutować z profesorem. Wyjaśnię więc tylko, jakie założenie przyjęliśmy w muzeum. Otóż polskość oznacza w wypadku Żydów żyjących przez wieki pod burzliwą administracją Polski rozwój współzależny z historią i kulturą polską i powstanie w efekcie zjawiska unikatowego w kategorii kultury, religii czy piśmiennictwa. Określenie Żyd polski zawiera więc tezę, jak inne zapewne dyskusyjną, że „polski" nie zawiera imperatywu własności, ale informację o tej złożonej relacji.

Tak rozumianej polskości nie można ani odebrać, ani narzucać, bo to nie o granice chodzi, nie o administrację, ale o korzenie społeczne i kulturowe.

Administracyjne są natomiast wspominane małe ojczyzny, najbardziej istotne z perspektywy indywidualnego życia, ale czy można powiedzieć, że ich losy nie były związane z historią Polski pisaną przez duże H?

Jako pointę przytoczę znaną anegdotę o ślepcach, którzy zbiorowym wysiłkiem opisać mieli słonia. Dla siedzącego na grzbiecie słoń był ścianą. Dla badającego trąbę – wężem. Obejmujący słoniową nogę twierdził, że to drzewo. Muzeum Historii Żydów Polskich – jak słoń – będzie zapewne czym innym dla każdego z gości. Memoriałem, miejscem kontaktu ze sztuką, klubem. Wszystkie te funkcje będą miały na celu uświadomienie, że historia ?Żydów polskich jest integralną częścią historii Polski    . A powstanie muzeum będzie odbierane jako dowód odwagi Polaków w kształtowaniu otwartej postawy.

—Agnieszka Rudzińska p.o. dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich

Mamy więc szczęście, że powstające w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich od zarania cieszące się przyjaźnią profesora przesiąknięte jest jego sposobem widzenia świata. Wywiad z profesorem wydrukowany w „Plusie Minusie" 24 września głęboko, bo z pozycji niekwestionowanego autorytetu, dotyka oczekiwań dotyczących społecznego funkcjonowania muzeum. Jako osoba od ponad dziesięciu lat pracująca nad jego programem chciałabym wykorzystać szansę, jaką daje dyskusja nad tym ważnym dla Polaków przedsięwzięciem, i dostarczyć paru szczegółów.

Nowoczesna wystawa historyczna to opowieść, nie wykład.

Instytucja, która przez refleksję nad tysiącletnią historią życia Żydów w Polsce ma się przyczynić do budowy nowoczesnych tożsamości młodych ludzi, powinna ze wszech miar wystrzegać się tonu ex cathedra.

Od początku prac nad wystawą wiedzieliśmy, że nie gotowe książki czy materiały, ale odautorsko, przez naukowców z różnych stron świata przedstawione zróżnicowanie punktów widzenia jest jedyną ofertą intelektualną zdolną zaangażować młodego odbiorcę w dialog z historią. Nad milenijną opowieścią o życiu Żydów polskich pracuje więc od 2006 roku parudziesięcioosobowy zespół interdyscyplinarny pod przewodnictwem prof. Barbary Kirshenblatt-Gimblett, która – będąc nowojorską intelektualistką i córką polskiego Żyda z Opatowa – symbolizuje złożoność polsko-żydowskich losów.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą