Reklama

Chełmoński w Krakowie: wielkie emocje, od ekspresji do dzikiej natury

Trzecia odsłona wystawy „Chełmoński” – w Muzeum Narodowym w Krakowie – jest wydarzeniem wartym porównania z wcześniejszymi pokazami w Warszawie i w Poznaniu. Na każdym zaplanowano dzieła nieoglądane wcześniej, zmieniają się interpretacje i aranżacja.

Publikacja: 16.08.2025 11:33

Józef Chełmoński, Powrót z balu, olej na płótnie, 1873, własność prywatna

Józef Chełmoński, Powrót z balu, olej na płótnie, 1873, własność prywatna

Foto: Materiały prasowe/MNK

Bezprecedensowy monograficzny projekt powstały we współpracy trzech Muzeów Narodowych pozwala za każdym razem zobaczyć największe dzieła wybitnego artysty, które dziś należą do kanonu polskiej sztuki XIX/XX wieku, takie jak rozpędzone „Czwórki” i „Trójki”, „Babie lato”, „Burza”, „Bociany”, „Kuropatwy” czy „Odlot żurawi”.

A jednocześnie każdy wariant ekspozycji jest zupełnie inny. W kolejnych pojawiają się dzieła nieoglądane wcześniej, zmieniają się interpretacje i aranżacja. W Warszawie uwaga widza skupiała się na tematach podejmowanych przez Chełmońskiego. W Poznaniu układ prezentacji był chronologiczny. Kraków stawia na emocje – najpierw wchodzi z impetem w pierwszy etap twórczości Chełmońskiego, gdy z żywiołowym temperamentem malował końskie zaprzęgi.

A następnie skupia się na radykalnej zmianie w jego malarstwie, gdy 39-letni artysta po 12 latach spędzonych w Paryżu powrócił do kraju i osiadł w Kuklówce na Mazowszu, gdzie zaczął tworzyć kontemplacyjne, nastrojowe pejzaże, malując pola, łąki, lasy. Bliskie relacje artysty z naturą, uważne wsłuchanie w jej rytmy i prawa odsłaniają zupełnie inną skalę wrażliwości malarza. Krakowska ekspozycja pozwala nie tylko podziwiać malarskie walory pejzaży Chełmońskiego o wschodach i zachodach i w nocnych nokturnach; wiosną, latem, jesienią i zimą. Aranżację tej części wystawy wzbogaca jeszcze ornitologiczna ścieżka dźwiękowa, pozwalająca także wsłuchać się w nagrania głosów malowanych przez Chełmońskiego ptaków: skowronków, żurawi, czajek, dropi i innych. Tak ożywione pejzaże widz chłonie wszystkimi zmysłami.

Józef Chełmoński "Żurawie – powitanie słońca", olej na płótnie, 1910, Muzeum Sztuki w Łodzi

Józef Chełmoński "Żurawie – powitanie słońca", olej na płótnie, 1910, Muzeum Sztuki w Łodzi

Foto: Materiały prasowe/MNK

Chełmoński: za dużo życia!

Ale najpierw zwiedzanie wystawy w Gmachu Głównym MNK zaczynamy od „traktu” z najbardziej ekspresyjnymi obrazami Chełmońskiego z szaleńczo rozpędzonymi zaprzęgami – „Czwórkami” i „Trójkami”, porywającymi dynamiką. Tak sugestywną, że niemal słyszymy tętent końskich kopyt i świst wiatru na bezdrożach.

Reklama
Reklama
Fragment wystawy w MNK z rozpędzonymi "Czwórkami" i "Trójkami"

Fragment wystawy w MNK z rozpędzonymi "Czwórkami" i "Trójkami"

Foto: Natalia Gąsowska

Te brawurowe kompozycje, budzące podziw umiejętnością oddania ruchu, przyniosły artyście europejską sławę, choć początkowo na wystawach w Monachium były dla publiczności szokiem. Zaskoczeni ich widokiem wołali: "Zu viel Leben!” – „Za dużo życia!”. Dopiero w Paryżu doceniono ich wspaniałą ekspresję i nowatorstwo.

Kraków stawia na emocje. Wśród eksponowanych obrazów na wystawie uwagę szczególnie przyciąga brawurowy „Powrót z balu” z prywatnej kolekcji, pokazywany po raz pierwszy szerokiej publiczności. 

Wśród eksponowanych obrazów w MNK uwagę szczególnie przyciąga „Powrót z balu” z prywatnej kolekcji, dotychczas niepokazywany szerokiej publiczności (w Krakowie oglądamy go po raz pierwszy). Młody Chełmoński namalował go w 1873 roku w Monachium i tam najpierw wystawił, a potem także w warszawskiej Zachęcie, gdzie widział go Bolesław Prus, który z zaskoczeniem pisał: „Nie wiadomo, co znaczy malowidło, na którym pewna liczba zwierząt apokaliptycznych udających konie ciągnie sanki powożone przez bezgłowego furmana…”.

Jednak Chełmoński od początku wierzył, że stworzył arcydzieło. W 1875 roku ofiarował je Helenie Modrzejewskiej jako wyraz swego podziwu dla jej talentu aktorskiego. Modrzejewskiej obraz spodobał się. Utrzymany w romantyczno-realistycznej konwencji – przedstawiający dziewczynę na sankach, mknących pod osłoną nocy – stał się ozdobą jej amerykańskiej rezydencji w Kalifornii. (Dopiero przed kilku laty trafił do prywatnej kolekcji w Krakowie).

Czytaj więcej

Wystawa prac Józefa Chełmońskiego w Warszawie. Reporterska brawura i kontemplacja natury
Reklama
Reklama

A malarz wrócił raz jeszcze do podobnego tematu, tworząc w 1879 roku nie mniej fantazyjną „Sannę”, prezentowaną również na obecnej wystawie.

Chełmoński i jego najsłynniejsza „Czwórka” w Sukiennicach

Zbieżną perspektywę tej części ekspozycji w MNK zamyka namalowana w Paryżu ww 1880 roku sztalugowa wersja najsłynniejszej „Czwórki” Chełmońskiego. Obraz o rozmiarach 52,5x109 cm, na kanwie którego artysta stworzył imponującą wersję o wymiarach 275x660 cm, którą obecnie można oglądać w Sukiennicach, oddziale MNK.

Do Sukiennic koniecznie trzeba wstąpić, bo to wielkie dzieło jest kwintesencją talentu Chełmońskiego i jego twórczej odwagi (malował je, gdy był u szczytu sławy). To obraz o niezwykłej dynamice i sile wyrazu, uważany za ikoniczne dzieło polskiego XIX-wiecznego malarstwa. Chełmoński wystawiał go na paryskim Salonie. A w 1899 roku zakupiło go Muzeum Narodowe w Krakowie.

Największą wersję "Czwórki" Chełmońskiego można zobaczyć w Sukiennicach

Największą wersję "Czwórki" Chełmońskiego można zobaczyć w Sukiennicach

Foto: Monika Kuc

Zaprzęg z czterema końmi i dwoma jeźdźcami pędzi przez bezkresny ukraiński pejzaż pod pochmurnym, zasnutym ciężkimi chmurami niebem. Mamy wrażenie, że może nas za chwilę staranować.

Dzieło rzadko opuszcza Sukiennice, bo transport wielkoformatowego płótna jest dla niego ryzykiem, więc nie było prezentowane na wcześniejszych odsłonach wystaw Chełmońskiego ani w Warszawie, ani w Poznaniu.

Reklama
Reklama

W latach 2020-24 przeszło konserwację. Płótno oczyszczono, usunięto pożółkłe werniksy i uzupełniono malarskie ubytki. Nawet błoto tryskające spod końskich kopyt ma teraz tak naturalistyczny kolor, że ulegamy złudzeniu, iż rozpryśnie się poza ramy obrazu.

Przy okazji konserwacji przeprowadzono badania rentgenowskie, w podczerwieni i ultrafiolecie, które pozwoliły prześledzić pewne zmiany artystycznej koncepcji w czasie malowania obrazu. Ziemia pierwotnie miała być w żywszych kolorach, dopiero później Chełmoński zielenie i ugry pokrył szarościami i błękitami współgrającymi z odcieniem nieba. Artysta obniżył także linię horyzontu, co dodało wyrazistości sylwetkom koni, a jednocześnie ich szalony galop nieco uspokoił poprzez zmianę pochylenia ich łbów i ugięcia nóg.

Prezentacji obrazu w Sukiennicach towarzyszy wystawa „Czwórka. O konserwacji i badaniach obrazu Józefa Chełmońskiego” prezentowana w malarni obok galerii. Dokumentuje przebieg prac, prowadzonych przez cztery lata na oczach publiczności.

Józef Chełmoński i portrety

W biograficznej części wystawy w Gmachu Głównym MNK opowieść o życiu artysty wzbogacają z kolei dwa niepokazywane wcześniej jego pastelowe portrety. Jeden jest dziełem zaprzyjaźnionego z Chełmońskim, równie znakomitego twórcy Leona Wyczółkowskiego. Drugi – najmłodszej czwartej córki Wandy, która także została malarką, mimo że Chełmoński po separacji z żoną nie zajmował się jej wychowaniem.

Z zagranicznych wypożyczeń do niezapomnianych należą wspaniałe obrazy Chełmońskiego, przywiezione ze Stanów Zjednoczonych: „Sielanka”, wypożyczona z Bowers Museum w Santa Ana w Kalifornii (kiedyś należała także do Heleny Modrzejewskiej) i „Polska furmanka” z Fine Arts Museum of San Francisco. Pokazywano je już w Warszawie i Poznaniu, ale to dzieła, do których można wracać wielokrotnie.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Chełmoński w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Od karnawału do świtu.

Bezprecedensowy monograficzny projekt powstały we współpracy trzech Muzeów Narodowych pozwala za każdym razem zobaczyć największe dzieła wybitnego artysty, które dziś należą do kanonu polskiej sztuki XIX/XX wieku, takie jak rozpędzone „Czwórki” i „Trójki”, „Babie lato”, „Burza”, „Bociany”, „Kuropatwy” czy „Odlot żurawi”.

A jednocześnie każdy wariant ekspozycji jest zupełnie inny. W kolejnych pojawiają się dzieła nieoglądane wcześniej, zmieniają się interpretacje i aranżacja. W Warszawie uwaga widza skupiała się na tematach podejmowanych przez Chełmońskiego. W Poznaniu układ prezentacji był chronologiczny. Kraków stawia na emocje – najpierw wchodzi z impetem w pierwszy etap twórczości Chełmońskiego, gdy z żywiołowym temperamentem malował końskie zaprzęgi.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Malarstwo
Obchody 100-lecia urodzin Stefana Gierowskiego będą trwały rok
Malarstwo
Wawel: Jacek Malczewski jako kronikarz wyprawy archeologicznej
Malarstwo
Andy Warhol na polskiej aukcji
Malarstwo
„Rzeczywistość” Jacka Malczewskiego wraca na rynek sztuki
Malarstwo
Dwa razy kosmiczny Kandinsky i Polacy z jego orbity
Reklama
Reklama