Wojny kultur albo Kołakowska rusza na bój

Publikacja: 06.01.2012 19:00

Wojny kultur albo Kołakowska rusza na bój

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Krauze And Andrzej Krauze

W ro­ku 1967 pe­wien ame­ry­kań­ski pro­fe­sor meteorologii sta­ran­nie obej­rzał i prze­ana­li­zo­wał 1200 eu­ro­pej­skich ob­ra­zów pej­za­żo­wych z lat  1400 – 1967 pod wzglę­dem po­go­dy, ja­ką przed­sta­wia­ją. Na­stęp­nie ograniczył swą uwa­gę do czę­ści te­go zbio­ru z lat 1850 – 1967, gdy już na na­szym kon­ty­nen­cie no­to­wa­no re­gu­lar­nie i ści­śle da­ne me­te­oro­lo­gicz­ne. Wy­so­ki sto­pień ko­re­la­cji mię­dzy wi­do­ka­mi nie­ba na ob­ra­zach a da­ny­mi z ksiąg skło­nił go do uzna­nia, że rów­nież płót­na wcze­śniej­sze przed­sta­wia­ją praw­dzi­wą sy­tu­ację po­go­dy. Mię­dzy ro­kiem 1400 a 1550 nie­bo by­ło na nich o wie­le ja­śniej­sze i bez­chmur­ne. Od dru­giej po­ło­wy XVI wie­ku po­ja­wia się wie­le wię­cej ni­skich chmur. Po 1850 ro­ku ich licz­ba znów się zmniej­sza. Ni­skie chmu­ry są sil­nym czyn­ni­kiem w ozię­bia­niu kli­ma­tu. Jest za­tem rze­czą bez­spor­ną cy­klicz­ność ozię­bia­nia i ocie­pla­nia się at­mos­fe­ry ziem­skiej. Wia­do­mo­ści te czer­pię z książ­ki Agniesz­ki Ko­ła­kow­skiej „Woj­ny kul­tur", z roz­dzia­łu „Prze­mysł stra­chu". Do­wia­du­ję się też, że wzrost ilo­ści dwu­tlen­ku wę­gla w at­mos­fe­rze oko­ło­ziem­skiej nie po­prze­dza ocie­ple­nia, lecz na­stę­pu­je po nim. Jest więc skut­kiem, a nie przy­czy­ną.

Au­tor­ka jest oso­bą szcze­gól­nie wszech­stron­nie wy­kształ­co­ną. Któ­rejś śro­dy zi­mą 1967 ro­ku wo­bec lo­kal­ne­go ozię­bie­nia, za­snu­wa­ją­cych nie­bo ni­skich chmur i śli­zga­wi­cy Le­szek Ko­ła­kow­ski za­rzą­dził, że ko­lej­ne se­mi­na­rium dla dok­to­ran­tów od­bę­dzie się u nie­go w do­mu, na Se­na­tor­skiej, przy pla­cu Ban­ko­wym (wów­czas jesz­cze pla­cu Fe­lik­sa Ed­mun­do­wi­cza), nad pocz­tą. Miesz­ka­nie nie by­ło du­że. W ga­bi­ne­cie pro­fe­so­ra prócz ksią­żek na pół­kach i biur­ka sta­ło też łóż­ko. Mi­mo do­nie­sie­nia kil­ku krze­seł przy­naj­mniej dwo­je z nas mu­sia­ło przy­siąść na łóż­ku. W trze­ciej go­dzi­nie, gdy na­sza roz­mo­wa o Kar­te­zju­szu za­czę­ła do­bie­gać koń­ca, spod łóż­ka wy­do­by­ła się Agniesz­ka i obej­rzaw­szy nas za­czę­ła się za­śmie­wać: Osiem osób, i to ma być uni­wer­sy­tet! Ja bę­dąc w jej wie­ku czy­ta­łem za­le­d­wie „W pu­sty­ni i w pusz­czy".

Prócz nie­ma­łej kul­tu­ry fi­lo­zo­ficz­nej i lo­gicz­nej wy­nie­sio­nej w spo­sób na­tu­ral­ny z do­mu ro­dzin­ne­go ma za so­bą Ko­ła­kow­ska so­lid­ne stu­dia lin­gwi­stycz­ne. Po­zwa­la jej to wy­śmiać mnie­ma­nia, że lin­gwi­stycz­ne okre­śle­nia ję­zy­ków ja­ko „aryj­skie" (san­skryt) i „se­mic­kie" (arab­ski i he­braj­ski) są „ra­si­stow­skie".

Za­czy­na czę­sto swe szki­ce od okre­śle­nia za­kre­su po­jęć. Wie­le uwa­gi po­świę­ca po­praw­no­ści po­li­tycz­nej. Po­li­tycz­na po­praw­ność wy­obra­ża so­bie wszyst­kich na­raz i mó­wi: wszy­scy je­ste­śmy rów­ni. Pod każ­dym wzglę­dem. Ale, jak to w uto­piach by­wa, są też rów­niej­si. Na przy­kład ko­bie­ty, ale nie wszyst­kie: tyl­ko po­praw­nie my­ślą­ce, o słusz­nej fe­mi­ni­stycz­nej świa­do­mo­ści.

Po­nie­waż póź­ne dzie­ciń­stwo i wcze­sną mło­dość spę­dzi­ła w kra­jach an­glo­sa­skich, a obec­nie miesz­ka we Fran­cji, w co­dzien­nej ob­ser­wa­cji ze­tknę­ła się z po­praw­no­ścią po­li­tycz­ną w wer­sji nie­po­rów­na­nie ostrzej­szej niż u nas. Każ­da szko­ła (zwłasz­cza w An­glii) po­win­na pro­wa­dzić spe­cjal­ne za­ję­cia dla dzie­ci, któ­re ma­ją trud­no­ści z pi­sa­niem, czy­ta­niem, sku­pia­niem się, nie­kra­dze­niem, nie­przy­no­sze­niem do szko­ły bro­ni pal­nej i nie­ata­ko­wa­niem na­uczy­cie­li. Dzieć­mi, któ­re ta­kich trud­no­ści nie ma­ją, bę­dzie moż­na ewen­tu­al­nie się za­jąć, je­śli znaj­dą się na to czas i pie­nią­dze. Każ­da szko­ła po­win­na pro­wa­dzić też lek­cje po arab­sku i w su­ahi­li, bo nie wol­no zmu­szać dzie­ci do mó­wie­nia ję­zy­kiem kra­ju, w któ­rym miesz­ka­ją: był­by to ra­sizm, ob­ra­za ich god­no­ści. Dzie­ci w szko­le ma­ją pra­wo do au­to­ek­spre­sji, zwłasz­cza na lek­cjach. Eg­za­mi­ny są me­to­dą re­pre­sji i wpro­wa­dza­ją nie­po­żą­da­ną nie­rów­ność.

Prze­ni­kli­we są jej ana­li­zy mnie­mań o le­wi­cy ja­ko wraż­li­wej spo­łecz­nie, opie­kuń­czej, peł­nej tro­ski o czło­wie­ka, prze­ko­nu­ją­co do­pro­wa­dzo­nej do kon­klu­zji, że le­wi­ca ze wzglę­du na swe pod­ło­że ide­olo­gicz­ne ma o wie­le wię­cej wspól­ne­go z ko­mu­ni­zmem, gdy kla­sycz­na pra­wi­ca wol­na jest od wszel­kich związ­ków z fa­szy­zmem. Zga­dza się z Je­an­-Fran­co­is Re­ve­lem i Ala­inem Be­san­co­nem je­śli cho­dzi o pró­by uspra­wie­dli­wia­nia zbrod­ni ko­mu­ni­zmu szla­chet­ny­mi in­ten­cja­mi.

Je­że­li swój an­ty­ko­mu­nizm wy­nio­sła z do­mu, to jed­nak w jed­nym punk­cie – jak my­ślę – róż­ni się od swe­go oj­ca. Pie­kiel­ność Mar­ca '68 po­le­ga­ła tak­że na tym, że obok praw­dzi­wie wy­bit­nych Bacz­ki i Ko­ła­kow­skie­go usu­nię­to z uni­wer­sy­te­tu tak­że nie­po­rów­na­nie mniej­szej kla­sy wy­kła­dow­ców. Póź­ny Ko­ła­kow­ski od­czu­wał pew­ną so­li­dar­ność ze wszyst­ki­mi po­szko­do­wa­ny­mi w mar­cu. Je­go cór­ka wol­na jest od po­dob­nych uczuć. Za­uwa­ża też lo­gicz­ne nad­uży­cia Ada­ma Mich­ni­ka.

Jej ta­lent po­le­micz­ny w peł­ni ob­ja­wia się wo­bec mod­ne­go in­te­lek­tu­ali­sty z war­szaw­skim ro­do­wo­dem. Wśród tych, w któ­rych opi­nii to Ame­ry­ka przez swą de­ka­den­cję, aro­gan­cję, im­pe­ria­li­stycz­ną żą­dzę wła­dzy nad świa­tem po­no­si od­po­wie­dzial­ność za atak ter­ro­ry­stycz­ny z 11 wrze­śnia, naj­da­lej po­su­nął się Zyg­munt Bau­man w „Ty­go­dni­ku Po­wszech­nym" z 23 wrze­śnia 2001 r. Po­wie­la on ste­reo­typ, po­wta­rza te sa­me sta­re, bez­myśl­ne li­ta­nie, ob­wi­nię­te w pseu­do­fi­lo­zo­ficz­ną ba­weł­nę. Jak po­le­mi­zo­wać z wy­po­wie­dzią, w któ­rej pra­wie każ­de sło­wo jest ob­łud­ne, a za­miast ar­gu­men­tów są in­sy­nu­acje, mi­sty­fi­ka­cje i za­fał­szo­wa­nia? Po­le­mi­ka z Bau­ma­nem za­mó­wio­na przez „Ty­go­dnik Po­wszech­ny" zo­sta­ła od­rzu­co­na przez re­dak­to­ra.

Do­wia­du­jąc się z tej książ­ki nie­sły­cha­nie wie­le, cie­sząc się umie­jęt­no­ścia­mi spo­ru au­tor­ki, raz tyl­ko żach­ną­łem się, gdy na s. 175 pi­sze ona o cha­rak­te­ry­stycz­nej dla tej ma­ści ide­olo­gów. Skąd ta maść?

Agnieszka Kołakowska, „Wojny kultur i inne wojny", Teologia Polityczna, Warszawa 2010

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy