Matki wszechmogące

Publikacja: 26.05.2012 01:01

Brygida Grysiak „Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy”. Znak, maj 2012 r.

Brygida Grysiak „Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy”. Znak, maj 2012 r.

Foto: Plus Minus

"Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam" – mówiła niedawno o swoich dwóch aborcjach Maria Czubaszek. Ten makabryczny coming out dziwnie zbiegł się z promocją wywiadu rzeki z sędziwą satyryczką. Najnowsza reporterska książka Brygidy Grysiak „Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy" pokazuje, że nawet w najtrudniejszych życiowych sytuacjach aborcja nie jest rozwiązaniem.

Dziennikarka TVN 24 cztery lata temu w książce „Najbardziej lubił wtorki" opisała życie codzienne Jana Pawła II. Teraz Grysiak, matka dwuletniego synka, zmierzyła się z tematem znacznie trudniejszym. „Wybrałam życie..." to historie dziesięciu kobiet, dla których urodzenie dziecka było życiowym wyzwaniem.

Zofia miała 21 lat, kiedy potrącił ją samochód. Lekarze nie dawali szans na przeżycie. Dwa tygodnie w śpiączce. Pogruchotana głowa, krwiaki, obrzęk mózgu. Urodziła córkę, którą oddała do adopcji. Daria zaszła w ciążę, pracując w agencji towarzyskiej. Agnieszka uciekła z domu przed bijącym ją do nieprzytomności mężem. Jola już w ciąży dowiedziała się, że jej dziecko ma wady genetyczne, które nie pozwolą mu żyć.

Ich losy są tak skomplikowane, że aż nieprawdopodobne. Wielu scenarzystów nie odważyłoby się przełożyć ich na język filmowy – a zarazem książka Brygidy Grysiak przypomina w pewien sposób „Dekalog" Krzysztofa Kieślowskiego. Reżyser zilustrował dziesięć przykazań poprzez sytuacje, które spotykają współczesnego człowieka. U Grysiak przykazanie „Nie zabijaj" rozpisane zostało na dziesięć historii współczesnych kobiet.

Autorka jest życzliwą słuchaczką. Potrafi sprawić, że bohaterki się otwierają. Traktuje je taktownie, gdy jednak zaczynają nadmiernie koloryzować, umie zadać niewygodne pytanie. Nie waha się w kilku miejscach zaznaczyć swojego dystansu do opisanych historii. Gdy jedna z bohaterek przekonuje, że problem alkoholowy ma już za sobą, my od autorki wiemy, że tak nie jest, ponieważ drzwi do mieszkania otworzyła „wczorajsza".

Niektóre z opisanych przez Grysiak bohaterek można byłoby ze wzgardą określić jednym słowem – patologia. Czy jednak na pewno? Nagle odkrywamy, że te kobiety po przejściach mają większą wrażliwość i lepiej poukładaną hierarchię wartości niż brylujące w popularnych mediach profesorki, celebrytki i inne „autorytety moralne".

Niektóre z bohaterek Grysiak próbowały ciążę usunąć. Teraz cieszą się, że do tego nie doszło. Trzy z nich oddały dzieci do adopcji. Wszystkie z tego powodu cierpią. Jednak zapewniają, że nie żałują tego, iż urodziły. Bo nawet matka, która nie ma nic, może swemu dziecku podarować aż tyle, że go nie zabije.

Chyba najbardziej poruszające są u Brygidy Grysiak opowieści matek dzieci chorych. Historia Joli i jej męża, którzy dowiadują się w trakcie badania USG, że ich córeczka ma rzadki zespół wad wrodzonych powodujący deformację i niedający jej szansy na życie, to tragedia szczególna wśród tego morza nieszczęść. Ale rodzice takich dzieci, choć borykają się z mnóstwem emocjonalnych problemów, nie mają żadnego problemu ze zrozumieniem, iż rodzicami zostali już w pierwszych sekundach życia dziecka w łonie matki. „Wspomnij czasem o moim dziecku. Nie udawaj, że nie istniało. Słowa mniej bolą niż uporczywe milczenie". Tylko w kontekście takiego cierpienia może wiarygodnie zabrzmieć stwierdzenie: „Gdy widzę matkę, która prowadzi wózek z niepełnosprawnym dzieckiem, to jej zazdroszczę. Że to dziecko – tak chore i żyjące w swoim świecie – żyje. A moje nie".

U Grysiak istotne jest również to, co można wyczytać na marginesach opowiadanych historii. Portrety nieodpowiedzialnych mężczyzn. Pijących, bijących, znęcających się psychicznie i opuszczających swe partnerki na wieść o ciąży. I obraz służby zdrowia: bezdusznych instytucji, w których pacjent jest traktowany z taką wrażliwością jak produkt na taśmie, któremu trzeba przykręcić śrubkę.

Ale pojawiają się w tych opowieściach także ludzie dobrzy. Przyjaciółki, które przenocują, gdy mąż wpadnie w szał. Anonimowy dobroczyńca, który zakupi drogi sprzęt, by dziecko z mukowiscydozą mogło łatwiej oddychać. Siostry zakonne i pracowniczki domów samotnych matek, dzięki zaradności których pensjonariusze nie odczuwają głodu.

Dzięki nim w kulminacyjnych momentach tych historii – kiedy już się wydaje, że bohaterki książki dochodzą do ściany – w tej ścianie znajdują drzwi. „To nie chodzi o to, żeby stanąć pod kościołem i żebrać. Są instytucje, które pomagają. Jedne lepiej, inne gorzej. Ale pomagają. I w każdej sytuacji można sobie jakoś poradzić. Z każdej można wyjść" – to słowa jednej z rozmówczyń.

Autorka zdaje sobie sprawę, że codzienność opisywanych przez nią kobiet wydaje się nie do zniesienia. Piątka dzieci, w tym jedno poważnie chore, odejście męża, mieszkanie w oficynie z sypiącą się kuchnią, bez łazienki i ciepłej wody. A właścicielka tego pokrzywionego losu zapewnia: „Jestem szczęśliwa. Mam kłopoty, kto dziś ich nie ma, ale szczęśliwa jestem".

Grysiak na koniec pisze: „Aborcja jest kapitulacją, która zmienia na zawsze. Nic już nie jest tak, jak było przedtem". Tę książkę powinni przeczytać ci, którzy propagują aborcję jako rozwiązanie problemów. Dla kobiet można i trzeba zrobić wiele. Pod jednym wszakże warunkiem: że nie odbierze się im macierzyństwa.

"Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam" – mówiła niedawno o swoich dwóch aborcjach Maria Czubaszek. Ten makabryczny coming out dziwnie zbiegł się z promocją wywiadu rzeki z sędziwą satyryczką. Najnowsza reporterska książka Brygidy Grysiak „Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy" pokazuje, że nawet w najtrudniejszych życiowych sytuacjach aborcja nie jest rozwiązaniem.

Dziennikarka TVN 24 cztery lata temu w książce „Najbardziej lubił wtorki" opisała życie codzienne Jana Pawła II. Teraz Grysiak, matka dwuletniego synka, zmierzyła się z tematem znacznie trudniejszym. „Wybrałam życie..." to historie dziesięciu kobiet, dla których urodzenie dziecka było życiowym wyzwaniem.

Zofia miała 21 lat, kiedy potrącił ją samochód. Lekarze nie dawali szans na przeżycie. Dwa tygodnie w śpiączce. Pogruchotana głowa, krwiaki, obrzęk mózgu. Urodziła córkę, którą oddała do adopcji. Daria zaszła w ciążę, pracując w agencji towarzyskiej. Agnieszka uciekła z domu przed bijącym ją do nieprzytomności mężem. Jola już w ciąży dowiedziała się, że jej dziecko ma wady genetyczne, które nie pozwolą mu żyć.

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał