Dlatego spodziewajmy się kontrataku. Wprawdzie europejski kryzys podcina nam skrzydła, ale akurat w sprawach bezpieczeństwa energetycznego sporo się dzieje. Cztery projekty, na jakich koncentruje się Polska, będą miały wpływ na sytuację w całym regionie, a jeśli jeszcze uda się przeprowadzić kilka kolejnych, zmiany będą wręcz rewolucyjne.
1
Pierwszy z tych projektów to gazoport w Świnoujściu, drugi – gaz łupkowy, trzeci – elektrownia atomowa, czwarty – łączniki gazowe z Niemcami i Czechami. Do tych priorytetów dochodzą jeszcze projekty mniej pewne w realizacji – most energetyczny z Litwą, udział Polski w budowie tamtejszej siłowni nuklearnej, łączniki gazowe ze Słowacją i Litwą. Trzeba przyznać, że żaden inny kraj z byłej sowieckiej strefy wpływów nie robi tak wiele, by uniezależnić się od dostaw energetycznych z Rosji – mimo podpisania przez wicepremiera Pawlaka długoletnich umów z Gazpromem na dostawy i tranzyt gazu. Trzeba je zresztą uznać raczej za konieczność chwili niż za zawrócenie z drogi ku wolności energetycznej.
Załóżmy, że główne projekty zostaną zrealizowane, choć są już w nich niepokojące opóźnienia. Im więcej będzie gazu ze Świnoujścia i z łupków, tym mniej będziemy kontraktować go u Rosjan. Im większa przepustowość interkonektorów, tym większa swoboda w kupowaniu błękitnego surowca na europejskim rynku i tym łatwiej będzie dostarczyć nam go z Zachodu w razie kryzysu porównywalnego z odcięciem przez Rosję dostaw na Ukrainę zimą 2008/2009 r. Im szybciej powstanie elektrownia nuklearna, tym prędzej zredukujemy zużycie węgla dla potrzeb energetycznych i – co ważniejsze – będziemy mogli sprzedawać nadwyżki prądu, na przykład na Litwę, która po zamknięciu elektrowni atomowej w Ignalinie jest uzależniona od dostaw rosyjskich. Potrzebny byłby do tego jednak most energetyczny, bo na razie nie mamy jej tam jak przesyłać.
2