Maria Nachtman i Walentyna Stempkowska. Były takie dziewczyny. Urodzone gdzieś w latach 20. poprzedniego stulecia, podczas ostatniej wojny nastolatki. Konspirowały. Zostały zaprzysiężone jako żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych. Maria z Mińska Mazowieckiego, Wala z Białegostoku. Czy to zresztą ważne? Ważniejsze jest to, że Wacław Holewiński opisał ich losy w powieści, która – jak to fikcja – niekoniecznie pokrywa się z prawdziwymi życiorysami bohaterek. A przecież autor powieści „Opowiem ci o wolności" oparł swą prozę na wszelkich dostępnych relacjach o tych dwóch kobietach, żołnierzach polskiego podziemia, o których wolna Polska po 1989 roku nawet się nie zająknęła. Pamiętamy, wtedy ważniejsze były gusła nad byłymi towarzyszami, aby, Boże broń, nie uczynić z nich „obywateli drugiej kategorii", zapobiec barbarzyńskiej dekomunizacji. Czy prezydent Lech Wałęsa mógł zajmować się jakąś Stempkowską i dać jej order, skoro wciąż „wygrywał reformy"? A właśnie wtedy zgasło życie i Nachtman, i Stempkowskiej.
Katowane przez gestapo (przypadek Stempkowskiej, więźniarki Ravensbrück), w ciężkich śledztwach torturowane przez Polaków komunistów (obie), od których dowiedziały się, że są gestapówkami i dziwkami, poniżane przez cały okres PRL, bo nawet status kombatantek – ze względu na przynależność do „faszystów" z NSZ – był im konsekwentnie odmawiany. Żyły na przekór sowieckiej okupacji, nosząc w sobie pamięć o przysiędze złożonej Polsce i dotrzymanej, mimo bicia, opluwania i nędzy. Były pewne tylko jednego – nie dały się złamać, dzięki czemu uratowały swą godność, a przy okazji i setki osób, które za sprawą ich milczenia nie poszły siedzieć. W ten sposób dopełniał się los dziewczyn, które marzyły, że wojna i konspiracja się skończą, że będą miały zwyczajne życie, własny dom w wolnej Polsce, a nie narę w obozie koncentracyjnym i ubecką zawszoną celę w Fordonie.
W powieści Holewińskiego mamy oczywiście barwnie opisane wojenne i powojenne epizody, akcje, w których brały udział, strzelaniny i pościgi, leśne przygody i wojenne miłości. Być może dlatego, mimo tragizmu losów obu bohaterek, świetnie się ją czyta. Tak jakby „Agata" i „Platerówka" wychyliły się ku nam stamtąd, gdzie teraz odpoczywają po katordze życia i chciały nam coś powiedzieć. Coś ważnego? Może tylko tyle, by pomimo rozlewającego się zewsząd zakłamania być wiernym przysięgom, które się składa? Nawet jeśli nie czeka za to choćby cień nagrody. Chociaż w pewnym sensie dla obu kobiet jest nią nowa powieść Wacława Holewińskiego. Jaka szkoda, że nie mogły jej przeczytać za życia! W ten oto sposób literatura raz jeszcze upomniała się o narodowych bohaterów. Państwo polskie śpi nadal.
Wacław Holewiński, „Opowiem ci o wolności", Zysk i S-ka, Poznań 2012
Wojciech Chmielewski jest pisarzem i wydawcą. Jego zbiór opowiadań „Biały bokser" został wyróżniony przez jury w VI edycji Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza. Ostatnio opublikował „Kawę u Doroty" (Czytelnik)