W imię ludu i narodu

Hitler doprowadził do głębokiej demokratyzacji społecznej Niemiec, obalając wcześniejsze bariery klasowe

Publikacja: 25.05.2013 01:01

Alain Besançon

Alain Besançon

Foto: PAP

Włochy, Wielka Brytania, Francja, Grecja – w całej Europie szybko rośnie poparcie dla ruchów populistycznych. Czy to w historii nowe zjawisko wywołane głębokim kryzysem gospodarczym na naszym kontynencie?



Alain Besançon,  historyk, politolog:

Ależ skąd! Źródeł europejskiego populizmu można doszukiwać się w bardzo odległych czasach. Takim ruchem była na przykład próba obalenia przez plebejuszy rządów patrycjuszy w starożytnym Rzymie.



To były jednak całkowicie odmienne, trudne do porównania z dzisiejszymi, realia.



Mimo to zasadnicze cechy populizmu się nie zmieniły. To przede wszystkim inicjatywa ludzi, którzy występując w imieniu ludu, próbują przejąć władzę poza legalnym systemem politycznym, a nawet pogardzają mechanizmami demokracji reprezentatywnej. W populizmie jest też zawsze silna składowa nacjonalizmu. No i całkowita nieznajomość zasad działania gospodarki.



Populizm prowadzi więc zawsze do katastrofy ekonomicznej?



Nie, bo populiści bardzo rzadko dochodzili w historii do władzy. W Rosji ruchy populistyczne rozwinęły się wraz z rozpadem imperium carów między 1917 i 1922, ale bardzo szybko zostały zmiażdżone lub skanalizowane przez sektę bolszewicką. W Stanach Zjednoczonych zepchnięto je na margines wraz z New Dealem Roosevelta. Także w historii Francji populizm pojawiał się tylko epizodycznie. W trakcie Wielkiej Rewolucji typowym ruchem populistycznym byli hebertyści oraz wszyscy, którzy próbowali siłowymi metodami wpłynąć na pracę konwentu. Potem populizm wracał regularnie – w trakcie rewolucji 1830 roku, 1848 roku, w szeregach Komuny Paryskiej w roku 1871. Ale nigdy nie zdołał przejąć na trwałe władzy.

Po 1871 roku populizm znalazł się w odwrocie, bo ruch protestu skanalizowali najpierw socjaliści, a potem komuniści. To się zmieniło wraz z upadkiem Związku Radzieckiego. Populizm odrodził się zarówno w postaci skrajnej lewicy Jeana-Luca Melanchona, jak i Frontu Narodowego Marine Le Pen. Odnajdujemy  znajome cechy z przeszłości: paranoidalny program gospodarczy, nacjonalizm, wrogość wobec wszystkich innych ugrupowań politycznych uczestniczących w legalnym systemie politycznym. Ale siły te nie mają szans na przejęcie władzy.

Polityka gospodarcza Hitlera nie doprowadziła jednak do gospodarczego upadku Rzeszy, a wręcz do jej rozkwitu, przynajmniej do wybuchu wojny. A przecież nazizm miał niewątpliwie cechy populizmu.

Paradoksem ruchów populistycznych jest to, że kiedy dochodzą do władzy, najczęściej przestają być populistyczne. Muszą bowiem zmierzyć się z realiami politycznymi i gospodarczymi, przejmują strukturę administracyjną. Tak było z Mussolinim, który po przejęciu rządów zjednał sobie całą elitę kraju i podpisał z Kościołem konkordat. Z kolei Hitler po 1933 roku powierzył politykę ekonomiczną ludziom, którzy dobrze znali się na rzeczy. Nie miało to już wiele wspólnego z bandami SA i ich populistycznymi hasłami. Inna rzecz, że to Hitler doprowadził do głębokiej demokratyzacji społecznej Niemiec, obalając wcześniejsze bariery klasowe.

Czy charakterystyczną cechą populizmu nie jest też wrogość wobec „obcego": Żydów w hitlerowskich Niemczech lub imigrantów w przypadku Frontu Narodowego?

Niekoniecznie. Popularność NSDAP napędzało wiele czynników, w tym kryzys gospodarczy i upadek niemieckiego państwa, nie tylko antysemityzm. Gdy idzie o Front Narodowy, mapa jego poparcia rzeczywiście jest zbieżna z obecnością muzułmańskich imigrantów. Ale to specyficzna sytuacja: od narodzin islamu chrześcijanie i wyznawcy proroka nigdy nie żyli na dłuższą metę w zgodzie. A już na przykład populizm w Ameryce Łacińskiej, bardzo przecież rozpowszechniony, nie ma zabarwienia antyimigracyjnego, podobnie jak nie miał go populizm przełomu lat 20. i 30. w USA.

Wraz z bogaceniem się społeczeństw populizm powinien jednak zanikać. A chyba tak się nie dzieje. Dlaczego?

Dziś poziom życia we Francji jest sześć–siedem razy wyższy niż za czasów Wielkiej Rewolucji. A jednak ugrupowania populistyczne, i to dość brutalne, popiera przynajmniej jedna trzecia ludności. Tak się dzieje, bo ludzie nigdy nie mają wrażenia, że są bogaci. I zawsze łatwo nimi manipulować.

Włochy, Wielka Brytania, Francja, Grecja – w całej Europie szybko rośnie poparcie dla ruchów populistycznych. Czy to w historii nowe zjawisko wywołane głębokim kryzysem gospodarczym na naszym kontynencie?

Alain Besançon,  historyk, politolog:

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą