W tym odcinku „Politycznych Michałków” Michał Szułdrzyński i Michał Płociński przyglądają się pękającej koalicji rządowej, ze szczególnym uwzględnieniem turbulencji w Polsce 2050. Decyzja Szymona Hołowni o rezygnacji z funkcji lidera ugrupowania i jego zabiegi o stanowisko wysokiego komisarza ONZ wywołują polityczne trzęsienie ziemi.
Zderzenie ambicji i realiów. Co dalej z Hołownią?
– Projekt Polska 2050 się nie udał – ocenia Płociński. – Brakuje Szymonowi Hołowni ludzi, którzy mogliby tę partię dalej pociągnąć. Sam też tego nie umiał – dodaje. Obaj dziennikarze zgadzają się, że mimo kryzysów politycznych, koalicja najprawdopodobniej przetrwa do wyborów w 2027 r. – choć raczej z konieczności niż z entuzjazmu. – Nikt nie ma dzisiaj interesu w jej rozbijaniu – zauważa Szułdrzyński.
– Szymon Hołownia chce wyjść z polskiej polityki. Uważam, że to jest najsensowniejsze, co może zrobić – argumentuje Płociński, komentując jego próbę objęcia stanowiska w ONZ. Jednak pytanie, co się stanie, jeśli Hołownia nie dostanie tej posady, pozostaje otwarte. – Zostanie wicemarszałkiem po tym, jak ogłosił, że będzie wysokim komisarzem? To spadek z bardzo wysokiego konia – uważa.
Pojawia się też rozważanie scenariusza powrotu Michała Kobosko z Brukseli. „Na białym koniu” – żartuje Szułdrzyński, co wywołuje salwę śmiechu. – Kobosko nie poradzi sobie jeszcze bardziej – ocenia bezlitośnie Płociński.