Najnowszy wybór Orłosia
„Leśni kochankowie i inne opowiadania
" zawiera utwory pochodzące jeszcze z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, nieco nowsze i te zupełnie nowe, pisane już w tym stuleciu. Nie można nie zauważyć opowiadania „Wielbłąd", na podstawie którego powstał scenariusz (pisany wspólnie z Krzysztofem Kieślowskim), a potem film „Duże zwierzę" w reżyserii Jerzego Stuhra z 2000 r. Mamy tu również takie klasyki, jak „Samotność mężczyzny" , „Ciemne drzewa" czy „Pustynia Gobi" z lirycznym i wnikliwym oglądem bezduszności komunizmu.
Znaczącą część tomu zajmują opowiadania z mazurskiego nurtu twórczości warszawskiego prozaika. Są to najczęściej teksty krótkie, wiele z nich drukowała onegdaj „Gazeta Polska", a są niczym szybkie pociągnięcia pędzla, powstaje z nich pejzaż krainy, z którą Kazimierz Orłoś związał swoje życie i twórczość. Na Mazurach toczy się akcja tytułowego opowiadania zbioru, traktującego o romansie dyrektora szkoły z nauczycielką. „Leśni kochankowie" spotykają się na grzybobraniu, ich tajemnym uściskom przyglądają się tylko drzewa. Jednak ludzie wreszcie biorą ich na języki, a my nie wiemy, czy koniec romansu jest konsekwencją braku szacunku dyrektora do nauczycielki, bo ten przecież ma żonę i dzieci, a ona cierpi z powodu swej samotności i leśnego jej wykorzystywania, czy może kochankowie to niewinne istoty, którym brutalny świat uniemożliwił dalsze spotykanie się i cielesne zbliżenia. Ten dylemat musimy rozstrzygnąć sami, miłosny zaś klimat przedłużony jest w kolejnej prozie, zatytułowanej „Żurawiny", impresji o zbliżeniu na uroczysku, które młodzieniec przeżywa z tajemniczą kobietą, pojawiającą się i znikającą. Rusałka w kaloszach, czerwonej bluzce i pantalonach. Czy miłość u Orłosia jest tylko ślepą siłą, pchającą dwoje ludzi do bezrozumnego zatracenia? O tym, że tak nie jest, świadczy inne opowiadanie, zatytułowane „Poziomki".