Nie odda(j)my tęczy

Nie tylko stratedzy, taktycy czy generałowie wiedzą, że jednym z warunków wygrania walki jest wybór pola bitwy.

Publikacja: 23.11.2013 12:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Wiedzą o tym i szeregowi, i dzieci, a Lenin by pewnie dodał do tego i kucharki. Bardzo trudno jest nie lubić tęczy. Żywimy dla niej atawistyczny zachwyt, fotografujemy ją, rysujemy, patrzymy na dzieci podskakujące z radości, że ją zobaczyły.

I nagle polem walki o niepodległość, o wolność, o wartości, o przeszłość i przyszłość – staje się tęcza stojąca na placu Zbawiciela w Warszawie. Już nie pomnik żołnierzy sowieckich, już nie krzyż na Krakowskim Przedmieściu, gruba kreska czy telewizja publiczna – ale właśnie tęcza. Podpalona przez jednego czy najwyżej kilku chuliganów tęcza odgrywa (nie na długo pewnie, jak większość publicznych emocji w Polsce) rolę podobną do tej, którą odegrał Mohamed Bouazizi, którego akt samo- spalenia stał się zaczynem rewolucji w Tunezji trzy lata temu.

Stosunek do Tęczy jest kolejnym wyznacznikiem, barykadą, papierkiem lakmusowym czyjegoś światopoglądu. Jesteś za – albo przeciw. Dziwi mnie, że lud (tzn. media) tak łatwo rozstąpił się na dwa przeciwległe obozy i nikt nie broni samej tęczy czy tez Tęczy jako symbolu piękna natury, biblijnego symbolu przymierza pomiędzy Stwórcą i człowiekiem [Tedy rzekł Bóg: To jest znak przymierza, który Ja dawam między mną i między wami, i między każdą duszą żywiącą, która jest z wami, w rodzaje wieczne. Łuk mój położyłem na obłoku, który będzie na znak przymierza między mną i między ziemią].

Dziwi mnie, że tak łatwo oddano tęczę lewicy. Może jest jakaś prawidłowość, że lewica lubi przywłaszczać symbole, a normalni ludzie łatwiej oddają, zamiast bić się do ostatniej kropli krwi (znów Stary Testament i przypowieść o Salomonie). Specjalnie piszę „normalni ludzie", choć niektórzy napisaliby w tym miejscu „prawica".

Choć na przykład lewica niekomunistyczna, na przykład PPS na emigracji w Londynie, nie chciała oddać „Międzynarodówki" komunistom i prowadziliśmy na ten temat dyskusje, a potem już tylko przekomarzania, z nadzwyczajną panią Lidią Ciołkoszową, która z prawdziwą godnością śpiewała tę zohydzoną w Polsce pieśń.

Myślę, że można by przenieść pole bitwy gdzie indziej. I lepiej niczego nie podpalać („zamiast palić tęcze – stawiać własne", parafrazując Jacka Kuronia). Białoruska opozycja, która jest dużo mądrzejsza, niż się to w Polsce wydaje (zwłaszcza tabunom „trenerów", którzy od dziesięcioleci żyją z tego, że jeżdżą na Białoruś uczyć demokracji i niezależności prasy, o której sami nie mają zielonego pojęcia), nie podpala komunistycznych pomników (no bo i jak?), ale polewa je walerianą, która przyciąga tabuny kotów.

Należy przywrócić tęczę całej Polsce, a nawet całej ludzkości. Poza tym, że tęcza jest, od bardzo niedawna, symbolem różnorodności (w tym i seksualnej). Przedtem była czczona przez starożytnych Słowian, Greków, przez Indian i Hindusów, Żydów i Arabów, a do niedawna była też symbolem polskich spółdzielców.

A poza tym co złego z różnorodnością? Najwspanialszą grupę ludzi z kilkunastu krajów udało nam się zebrać właśnie w luźnym związku, który nazwaliśmy Centra Pluralizmu. Kiedyś pod miniaturowym, bardzo starym kościołem we Lwowie policzyłam, że osiemnastu uczestników naszego spotkania reprezentowało 21 religii, nurtów religijnych i światopoglądów. A poglądów i wyglądów było w tej grupie jeszcze więcej.

Znam – tak, w Polsce też, homoseksualistów i lesbijki i nikt z nich nie obnosi się z tęczą ani nie chodzi na marsze lansujące preferencje seksualne jako główny wyznacznik wartości człowieka (OK, jednego takiego znam, ale za nim nie przepadam). Na marszach widać znajome z mediów twarze, których preferencje seksualne są mi zupełnie obojętne, ale polityczne – nie. Pamiętam nieprzyjemne zachowanie obecnego komisarza Seweryna Blumsztajna ćwierć wieku temu w Paryżu, który, może żartem (kto go tam wie, wtedy to było politycznie dozwolone), uprzedzał wspólną przyjaciółkę, żeby się nie dała zgwałcić przez inną przyjaciółkę. Dzisiejszy redaktor naczelny Blumsztajna lubił twierdzić w tym samym czasie, że pewnie łączy mnie z moją (ówczesną) przyjaciółką miłość lesbijska. Odebrałam to wtedy jako dowód jego kalectwa emocjonalnego, jako niemożność zrozumienia czy odczuwania uczuć natury wyższej niż seks czy lojalność partyjna.

Homoseksualizm jest czasem kwestią natury, czasem wyboru. Osoby tej orientacji powinny mieć, oczywiście, te same prawa obywatelskie co każdy. Ale małżeństwo nie jest prawem człowieka czy obywatela; można być przeciwko legalizacji małżeństw jednopłciowych i nie być homofobem. Nie homoseksualiści zagrażają rozpadowi kultury. Homoseksualiści współtworzyli kulturę europejską i nie będziemy ich wyrzucać z naszej kultury, tak jak nie wyrzucimy Norwida, Słowackiego czy Leśmiana, którzy pięknie pisali o tęczy. Kulturze w tradycyjnym sensie zagrażają i ci, którzy chcą uczyć dzieci, że płeć jest albo kwestią wyboru, albo narzuconym nam jarzmem – i ci, którzy jak Putin chcą homoseksualizmu zabronić. Po prostu – zagrażają nam barbarzyńcy.

Wiedzą o tym i szeregowi, i dzieci, a Lenin by pewnie dodał do tego i kucharki. Bardzo trudno jest nie lubić tęczy. Żywimy dla niej atawistyczny zachwyt, fotografujemy ją, rysujemy, patrzymy na dzieci podskakujące z radości, że ją zobaczyły.

I nagle polem walki o niepodległość, o wolność, o wartości, o przeszłość i przyszłość – staje się tęcza stojąca na placu Zbawiciela w Warszawie. Już nie pomnik żołnierzy sowieckich, już nie krzyż na Krakowskim Przedmieściu, gruba kreska czy telewizja publiczna – ale właśnie tęcza. Podpalona przez jednego czy najwyżej kilku chuliganów tęcza odgrywa (nie na długo pewnie, jak większość publicznych emocji w Polsce) rolę podobną do tej, którą odegrał Mohamed Bouazizi, którego akt samo- spalenia stał się zaczynem rewolucji w Tunezji trzy lata temu.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą