Angie: Polska żona Davida Bowiego

Wraz ze śmiercią muzyka odżyła historia jego pierwszej małżonki. Angela była nieoficjalnym menedżerem gwiazdora i utorowała mu drogę do kariery. Została sportretowana w przeboju The Rolling Stones „Angie", gdy zastała Davida w łóżku z Mickiem Jaggerem.

Aktualizacja: 23.01.2016 13:03 Publikacja: 21.01.2016 23:55

Angie z Davidem w 1970 roku. Potrafiła się wystylizować na chłopaka, ale też być bardzo kobieca. Fot

Angie z Davidem w 1970 roku. Potrafiła się wystylizować na chłopaka, ale też być bardzo kobieca. Fot. Peter Mazel

Foto: Sunshine/EAST NEWS

Oto rodzinne zdjęcie, niezwykłe, wyjątkowe: kapelusz z szerokim, wykrzywionym rondem chowa w cieniu uroczą, pociągającą twarz okoloną blond lokami. Bufiasta jedwabna koszula opada na wąskie biodra, gdzie spina ją pasek spodni. Te również rozchodzą się szeroko – jak suknia balowa. Spomiędzy nogawek wychyla się chłopięca twarz z łobuzerskim uśmiechem. Tuli się do niej dziecko. Tak portretowała się rodzina, która miała być symbolem familii biseksualnej, nowoczesnej.

Matka i żona, czyli Angie, wygląda jak ojciec i mąż, a mąż i ojciec David – jak matka i żona. Finał sesji okazał się po latach bardzo tradycyjny. Chciałoby się powiedzieć – heteroseksualny. Na wolnej miłości trudno jest budować cokolwiek. Potwierdziłby to pewnie syn Zowie.

Ta historia jest dla nas ciekawa również dlatego, że matka znajdującej się w jej centrum Angie, jednej z najsłynniejszych kobiet w historii show-biznesu, Helena Maria Galas, była Polką. Córka stanęła do walki o tytuł pierwszej damy pop na długo przedtem, zanim pojawili się na światowej scenie muzycznej Urszula Dudziak, Michał Urbaniak, Basia Trzetrzelewska czy Jack White, również Polak po matce, reprodukujący w płytowych albumach zdjęcia kolumny Zygmunta w Warszawie.

Właśnie z żoną Bowiego związana jest legenda jednego z najważniejszych szlagierów w historii rocka, czyli kompozycji „Angie" The Rolling Stones, później zagmatwana przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa.

Przynęta

Początki były malownicze. Zaczęło się od tego, że amerykańska firma Mercury Records szukała w Wielkiej Brytanii następcy Beatlesów. Jej szefowie byli tak bardzo napaleni na usidlenie kolejnej megagwiazdy, że zdecydowali się podpisać umowę nawet z projektantami graffiti na słynnym samochodzie marki Rolls-Royce Johna Lennona. Jak łatwo się domyślić, rysunki, nawet psychodeliczne, nie śpiewały i nie było z tego wielkich przebojów.

W polu zainteresowania Amerykanów znalazł się również początkujący wokalista David Bowie – akurat w trakcie tworzenia piosenki „Space Oddity" zainspirowanej filmem Stanleya Kubricka „2001: Odyseja kosmiczna". Piosenka słynie do dziś frazą „Ground control to major Tom" („Wieża naziemna do majora Toma"), która stała się ulubioną kwestią wypowiadaną do osób, które po używkach psychoaktywnych chwilowo bądź na dłużej traciły kontakt z rzeczywistością.

Piosenka, nawet w wersji demo, zdradzała wielki potencjał, dlatego Mercury Records postanowił zawalczyć o jej wydanie. Menedżer Calvin Lee chciał podpisać umowę z Bowiem, ale jego szef Lou Rezner uważał się za wokalistę, a tym samym Bowiego za konkurencję. Jednocześnie był zafascynowany młodą Amerykanką Angelą Barnett. Calvin Lee, znając słabość Reznera do Angeli, postanowił użyć jej w sprawie Bowiego. Ona znajdowała się wówczas w trudnej sytuacji. Wyrzucono ją z amerykańskiego college'u za flirt z koleżanką, w Anglii dysponowała tylko studencką wizą, a szanse na zatrudnienie i zarobienie czegokolwiek miała de facto tylko w amerykańskiej firmie.

– Wychowywałam się w bardzo restrykcyjnym środowisku na Cyprze – mówiła Angie w telewizyjnym talk-show Erica Blaira. – Od piątego roku życia czułam się inna niż wszyscy, tymczasem na Cyprze rządziła zasada zero tolerancji dla zachowań, które nie mieściły się w konserwatywnym kanonie. Homoseksualizmu nie tolerowano, co nie było zresztą dla mnie problemem, dopóki nie znalazłam się w amerykańskim college'u dla dziewcząt. Miałam 16 lat i stykając się z seksualnym stylem bycia, jakiego wcześniej nie znałam, byłam zaskoczona. Zauważyłam też, że podobne wycofanie charakteryzuje inne osoby z południa Europy. Po prostu zderzyliśmy się z modą homoseksualną, która była celebrowana w Europie Zachodniej i w Ameryce Północnej.

Angie podkreślała, że jej wyzwolenie erotyczne związane było z atmosferą w rodzinie. – Mój ojciec wychowywał się w niezwykle trudnej sytuacji – mówiła. – Miał do wyboru zostać gangsterem jak jego ojciec i pracować dla rodziny albo harować jako górnik, za to na własny rachunek. Wybrał to drugie i uciekł na Cypr, gdzie dochrapał się pozycji inżyniera. Z tych napięć wyrosłam ja z moją chęcią wyzwolenia się na każdym polu. Usunięcie z college'u było prostą konsekwencją mojej umowy z ojcem. Obiecałam nie zajść w ciążę i nie wyjść za mąż do czasu, gdy nie skończę 18 lat. Chciałam dotrzymać słowa. Jedynym wyjściem było romansowanie z dziewczętami!

W Londynie znajdowała się na łasce i niełasce amerykańskiego pracodawcy. W takich okolicznościach doszło do spotkania Calvina Lee, Davida Bowiego i Angeli Barnett. Wokalista tak opowiedział o tym po latach reżyserowi Cameronowi Crowe: – Obydwoje, ja i Angie, spotykaliśmy się z tym samym facetem.

Wszystko zgadzało się z poetyką zdjęcia opisanego na początku opowieści: w trójkącie Lee–Bowie–Barnett każdy mógł grać każdą seksualną rolę.

Zielone ludziki

Od pierwszej randki Angie pomagała współtworzyć najpierw chłopakowi, a potem mężowi, biseksualny wizerunek. Jeden ze znajomych wspominał: – Była śmiała. Była Amerykanką. Anglicy siedzieli i narzekali. Amerykanie zabierali się do działania.

Podczas pierwszego spotkania po krótkiej kolacji David i Angie poszli na koncert, który był londyńskim debiutem legendarnej dziś formacji King Crimson, rozpoczynającej wówczas działalność albumem „In the Court of the Crimson King". Angie nie miała wątpliwości, że została postawiona w roli przynęty i miała pomóc w podpisaniu kontraktu firmy Mercury z Davidem. Z premedytacją przyjęła wyznaczoną sobie rolę. Od początku była bardzo aktywna w rozmowie, uwielbiała zresztą cięte riposty Davida, znajomi zaś zauważali nawet fizyczne podobieństwo przyszłych małżonków, charakteryzowała ich wyjątkowo jasna karnacja.

Po koncercie nie rozstali się, tylko poszli razem do mieszkania Angie „napić się herbaty". I jak podkreśla biograf Bowiego Paul Trynka w książce „Starman", od następnego ranka pracowali nad modelem relacji, które miały ich połączyć na kilka najbliższych lat. Polegały mniej więcej na tym, że Bowie zachowywał się jak kot, który odchodzi i wraca, kiedy chce, co nie przeszkadzało mu w robieniu scen zazdrości.

Rockowe anegdoty różnie opisują pierwsze rozstanie Davida i Angie o poranku. Według jednej miał zepchnąć partnerkę ze schodów i powiedzieć, że wychodzi. Angie utrzymywała, że było inaczej: potknął o nią i wyszedł, nie mówiąc ani słowa. Przełknęła to. Być może czuła, że ma do czynienia z mężczyzną nieprzeciętnym, obdarzonym kosmiczną intuicją. Można tę sytuację zobrazować jeszcze inaczej: on był operatorem windy, która mogła Angie wynieść na szczyt show-biznesu. Zdecydowała się na grę.

Na muzycznej scenie grali zresztą wszyscy. Jak się okazało, firmę Mercury nie za bardzo interesował sam Bowie, tylko jego piosenka „Space Oddity", atrakcyjna marketingowo, ponieważ wkrótce miało się odbyć lądowanie amerykańskiego statku kosmicznego Apollo na Księżycu. Data lądowania była nieodległa, więc negocjacje musiały przebiegać szybko.

Słynny pianista Rick Wakemann, znany m.in. z grupy Yes, który w „Space Oddity" zagrał na melotronie, tak określił przebieg sesji nagraniowej: – Była to jedna z sześciu sytuacji w mojej karierze, kiedy włos jeżył mi się na głowie, a ja wiedziałem, że biorę udział w czymś niezwykłym. Przy okazji piosenki Davida przydarzyło mi się to pierwszy raz.

W reżyserce czekał Calvin Lee, który miał złapać gotową taśmę i pobiec do tłoczni, by wypuścić w świat murowany przebój. Może tylko Bowie nie był świadomy gier, jakie toczyły się wokół niego. W każdym razie jak gdyby nigdy nic zasiadł z Angie przed telewizorem, by oglądać w telewizji transmisję z lądowania na Księżycu. Był podekscytowany. Może czuł, że jednocześnie zaczyna się jego muzyczny odlot. A Angie? Wyszła na spacer i gdy wróciła, powiedziała Davidowi, że zobaczyła małe zielone ludziki. Uśmiał się do rozpuku.

Tymczasem singel „Space Oddity" piął się na szczyty list przebojów powoli, lecz skutecznie. Po 14 tygodniach zajmował piąte miejsce. Był to znakomity start dla płyty „David Bowie" wydanej pod szyldem Mercury Records. Angie, która odegrała główną rolę w podpisaniu kontraktu, szybko mogła spieniężyć swój sukces. A było co, ponieważ singel „Space Oddity" tylko w Wielkiej Brytanii rozszedł się w nakładzie 140 tys. egzemplarzy, co przełożyło się także na wysokość honorarium koncertowego Davida.

Seksualny trick

Ze swoim wrodzonym sprytem z mało znaczącej aspirantki Angie przedzierzgnęła się w osobę o rosnących wpływach i cieszyła się przeprowadzką z mieszkania do rezydencji Haddon Hall w Beckenham na przedmieściach Londynu. Gościom, którzy chcieli się dowartościować, wiktoriańska willa przypominała posiadłość Elvisa Presleya w Memphis. Wszystkich zachwycał salon z kominkiem, obszerne sypialnie, a także piwnica przysposobiona na salę prób.

Od tego czasu mówiło się o niej jako o królowej Angie. Jednych awans młodej dziewczyny zaskakiwał, innych nie. Sam Bowie napisał dla niej miłosny hymn „Prettiest Star". Traciła jednak wpływy, gdy pojawiały się młodsze dziewczyny. Z czasem przestała też akceptować homoseksualne flirty męża.

Po latach wielu aktorów ówczesnej sceny muzycznej podkreśla, że biseksualizm i homoseksualizm były elementami snobizmu, ułatwiały bycie w towarzystwie i poruszanie się w show-biznesie. – Seksualność stała się trickiem – powiedziała Angie w talk-show Erica Blaira. – Wszyscy byli politycznie poprawni, a seksualność stanowiła tabu. Dlatego przełamywanie jej dawało popularność i sławę. Choć było też oczywiście wielu gejów, którzy chcieli wyjść z cienia i normalnie żyć. To łączyło się z falą ekscytujących wydarzeń – z rozwojem technologii, przemysłu nagraniowego oraz koncertami, które mogły oglądać tysiące ludzi. Naszym pragnieniem było połknąć to wszystko. Połknąć przyszłość! Najwspanialszy okres z Davidem przypadł na pierwsze 18 miesięcy. Potem byliśmy wspaniałymi partnerami. Nie mogę powiedzieć, że fizycznie, ale mentalnie tak. W końcu staliśmy się partnerami w biznesie.

Związek się rozpadał, a Bowie fascynował się postacią Micka Jaggera. – Był dla niego wzorcem, nie idolem – podkreśla Bob Grace, publisher i przyjaciel artysty. – David był przekonany, że Mick także jest biseksualny.

Takim wizerunkiem David zaskakiwał dziennikarzy w USA. Działał zgodnie z metodą właśnie Micka Jaggera, który podczas koncertu The Rolling Stones w Hyde Parku w 1969 roku pojawił się w sukience.

Legendą obrósł rzekomy bądź prawdziwy romans Davida z Mickiem Jaggerem. – Wróciłam z lotniska do domu i asystentka uprzedziła mnie, że ktoś jest w moim pokoju – wspominała Angie w talk-show Geralda Rivery. – Nie mogę powiedzieć, że przyłapałam Davida w czasie aktu seksualnego, ale w moim łóżku spał on i Mick Jagger. Byli nadzy. I spali. Nie robiłam z tego wielkiej sprawy. Ale kiedy prasa zaczęła pisać o rozpadzie mojego małżeństwa, opowiedziałam i tę historię. Z tego wzięła się fama, że zastałam Davida w trakcie aktu seksualnego z Mickiem Jaggerem.

Z czasem Angie zmieniała wersje. – Panowie najprawdopodobniej wrócili do domu pijani, padli na łóżku i zasnęli – mówiła przy innej okazji. – Nasze małżeństwo od początku było oparte na wolności, bo Davidowi trudno było zaufać. Był niewierny.

Śledząc wypowiedzi Angie z wielu okresów, łatwo dojść do wniosku, że miotały nią często skrajne emocje. Od początku wiedziała, jaki jest David. Pewnie tak jak wiele kobiet postanowiła zaryzykować. Może uwierzyła, że go zmieni, stając się dla niego tą jedyną na świecie. Bowie zaś od początku był szczery, co Angie czasami pomijała w publicznych wypowiedziach. Nawet przed ślubem David uprzedzał, że nie kocha swojej przyszłej żony. I nawet jeśli coś do niej czuł – pomimo ślubu – nie chciał się z nią wiązać na zawsze. Może tylko potrzebował kogoś, kto zorganizuje mu dom oraz prywatne i zawodowe życie.

Bowie zdradzał Angie od momentu, gdy była w piątym miesiącu ciąży. Pozycję Angie mógł wzmocnić syn Zowie. Niestety, sytuacja komplikowała się coraz bardziej. Żona odpowiadała na romanse męża flirtami, w towarzystwie Davida podrywała nawet ochroniarzy. Właśnie wtedy okazało się, że on, który lubił zdradzać żonę, jej zdrad nie znosi.

– Kiedy pojawiała się Angie, David wpadał w furię, ponieważ była zbyt ekstrawagancka, a może ściągała nazbyt wiele uwagi – wspominała jego asystentka. Angie, by przetrwać u boku męża, zmieniała fryzury i ubrania, tak żeby upodobnić się do kochanek Davida. – Podziwiałem ją jako człowieka. David w wielu sprawach mógł na niej polegać, ale dookoła było za dużo seksu. Mieszkałem w Haddon Hall i czasami budziłem się pod stertą ciał. Kiedy w Stanach jeździłem w trasy, wydawało mi się, że wiem, czym jest rockandrollowy styl. Jednak nie miałem o tym pojęcia, zanim nie pojechałem do Anglii – wspominał jeden z przyjaciół.

Włócznia przeznaczenia

Dobijający był romans z wokalistką Avy Cherry. David poderwał ją, a dopiero potem opowiedział o swoim małżeństwie. Avy była załamana, a Bowie ją porzucił. Przyjaciele tłumaczyli, że to nadużywanie kokainy totalnie wypłukiwało muzyka z empatii. Kokaina prowadziła też do postępującej paranoi, która objawiała się w jego zainteresowaniu okultyzmem i nazizmem, śledzeniu związków Hitlera z poszukiwaniami Świętego Graala i Włóczni Przeznaczenia, która przebiła bok Chrystusa.

Angie odgrywała swą rolę do końca. Jeszcze w 1976 roku zakupiła dla siebie i Davida posiadłość nad Jeziorem Genewskim, sądząc, że okaże się mężowi potrzebna. Do rozwodu doszło w lutym 1980 roku w Szwajcarii.

Potem próbowano nawet odebrać jej legendę „Angie" – kobiety upamiętnionej w hicie The Rolling Stones. – Ludzie zaczęli mówić, że piosenka jest poświęcona żonie Davida Bowiego. Ale to Keith Richards stworzył tytuł. Kiedy przeczytał tekst, powiedział: „Angie". Tak się nazywa jego córka. Ja wtedy dopisałem resztę – wspominał Mick Jagger.

Każdy, kto nawet pobieżnie wysłucha tekstu, uzna, że to tłumaczenie jest bałamutne. Piosenka jest opowieścią o porzuceniu kobiety przez mężczyznę, który nie znalazł nawet czasu, by powiedzieć „do widzenia". Padają gorzkie słowa o przepłakanych nocach, braku satysfakcji i pieniędzy. O próbie, która nie została podjęta do końca. Wypisz, wymaluj historia Davida i Angie. Jagger miał na pewno motyw, żeby nie lubić Angie. To ona kolportowała historię o romansie Davida i Micka.

Po rozstaniu z Bowiem Angie kontynuowała legendę biseksualistki i specjalistki od tematów gender na łamach magazynu „Frock". Bowie uznał biseksualizm za największy błąd i do końca życia był w heteroseksualnym związku z modelką Iman. Angie zaś związała się z punkowym muzykiem Drew Bloodem, z którym ma córkę.

Ciągle stara się jednak rozdawać karty w historii małżeństwa z Davidem. Powiedziała: – Zyskujący sławę mężczyźni bardzo często wymazują ze swojego życia kobiety, bez których nie odnieśliby sukcesu.

Przez następnych 40 lat nie widziała się z mężem, a jednak przed kamerami w programie „Celebrity Big Brother" zagrała spazmatycznie płaczącą wdowę. Nie spotkały ją za to komplementy. Pewnie czas najwyższy żyć na własny rachunek.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy