Tak orzekł Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. I OSK 826/07)
uchylając wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego oraz decyzję ministra transportu i budownictwa zamykające byłej właścicielce drogę do unieważnienia decyzji nacjonalizacyjnej.
Ubiega się o to mieszkająca w Warszawie 90-letnia Elżbieta Radziwiłł-Tomaszewska. Do niej należała większa część działki, obecnie Skarbu Państwa, we władaniu ambasady USA. O drugą część oraz o odszkodowanie, m.in. za pałacyk rozebrany przez Amerykanów, walczy przed sądami polskimi i amerykańskimi rodzina Czetwertyńskich. Cały ten teren rząd amerykański otrzymał w 1956 r. w dzierżawę na 80 lat.
W sprawie szło o to, czy Elżbieta Radziwiłł-Tomaszewska primo voto Czartoryska ma prawo występować o unieważnienie orzeczenia nacjonalizacyjnego z 1950 r. wydanego na podstawie tzw. dekretu o gruntach warszawskich. Minister infrastruktury uznał, że tak, ale w decyzji odmówił stwierdzenia nieważności orzeczenia. Minister transportu i budownictwa uchylił w 2006 r. tę decyzję i umorzył postępowanie jako bezprzedmiotowe. Na podstawie układu z 1954 r. pomiędzy rządami PRL i Wielkiej Brytanii była właścicielka wzięła bowiem rekompensatę za nieruchomość i, jak wynika z podpisanego przez nią formularza, zrzekła się roszczeń.
WSA w Warszawie uznał decyzję za zgodną z prawem. W skardze kasacyjnej do NSA Radziwiłł-Tomaszewska domagała się uchylenia wyroku WSA oraz obu decyzji.