Został on skazany prawomocnie po trwającym pięć lat procesie karnym za artykuł opisujący nieprawidłowości w gospodarowaniu funduszami publicznymi w zielonogórskim FOŚ. Sąd się zgodził, że Rewiński działał w interesie społecznym, ale nie dochował należytej staranności i naruszył reputację oskarżyciela prywatnego.
To prawda, że ani Trybunał Konstytucyjny, ani Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wypowiedziały się za usunięciem przepisów przewidujących odpowiedzialność karną za zniesławienie, niemniej ich orzecznictwo konsekwentnie zawęża stosowanie przepisów karnych za słowo. [b]TK w wyroku SK 43/05[/b] uznał, że dziennikarz nie musi udowadniać, iż działał w interesie społecznym. ETPC uznaje natomiast, że do ochrony reputacji przepisy karne dają się pogodzić z art. 10 konwencji jedynie w sytuacjach wyjątkowych – np. podżegania do przemocy.
[srodtytul]Nieproporcjonalne dolegliwości[/srodtytul]
Warto zwrócić uwagę na konsekwencje, jakie miał dla Rewińskiego sam proces karny. Nie tylko poniósł karę (zapłata grzywny i nawiązka na cel społeczny), ale także jego nazwisko umieszczono w rejestrze skazanych. Przypadek Rewińskiego czyni szczególnym tymczasowe aresztowanie, które pozbawiło go wolności bez podstawy prawnej na ponad pięć dni.
Nie byłoby tych dolegliwości, gdyby przyjąć wyłącznie cywilnoprawny model ochrony reputacji. Sprawa Rewińskiego potwierdza, że utrzymywanie art. 212 k.k. jest szkodliwe dla wolności słowa, a dolegliwości związane z jego stosowaniem są rażąco nieproporcjonalne do chronionego celu. Zresztą, jak tłumaczył oskarżyciel prywatny przed sądem, chodziło mu głównie o przeprosiny. Takie oświadczenie mógłby uzyskać na mocy wyroku sądu cywilnego. Wówczas Rewiński nie figurowałby na liście skazanych, przez ostatnich pięć lat nie musiałby zasiadać na ławie oskarżonych, a co najważniejsze, nie spędziłby świąt wielkanocnych w areszcie.