Materiał powstał we współpracy z Totalizatorem Sportowym

Czy państwo może lub powinno być aktywne w gospodarce? Jeśli tak, to w jakim stopniu i w jakich sektorach? Jak daleko może postępować deregulacja i czy powinna dotyczyć każdej branży? Na te pytania poszukiwali odpowiedzi uczestnicy debaty „Jak deregulować, aby nie szkodzić? Czy i gdzie potrzebujemy państwowych monopoli?”, która odbyła się w trakcie 12. Igrzysk Wolności w Łodzi.

Beata Stelmach, prezes Totalizatora Sportowego, stanowczo broniła potrzeby istnienia państwowego monopolu na rynku gier hazardowych. To właśnie Totalizator Sportowy w imieniu państwa organizuje gry, podczas gdy Ministerstwo Finansów i inne instytucje oraz służby sprawują kontrolę nad tym rynkiem i w związku z tym jest to „trochę inny podmiot niż każdy inny, komercyjny, nastawiony na maksymalizację zysku”. – Przyświeca nam wyższa idea – stwierdziła.

Monopol tak, ale jaki

– O ile monopol książkowo kojarzy się bardzo źle, szczególnie w Polsce kojarzy się z czasami, w których wszystko było w rękach państwa, o tyle monopol państwa poza tradycyjnymi grami liczbowymi i loteriami pieniężnymi istnieje od niedawna. Od 2018 roku państwo kontroluje również kasyno internetowe, a więc hazard w sieci. Ważne jest, by w dzisiejszych czasach, kiedy dużo naszego życia dzieje się w świecie cyfrowym, państwo nie odstępowało od tego modelu – powiedziała Beata Stelmach.

Argumentowała, że konieczność takiego monopolu państwa uzasadniona jest przede wszystkim troską o potencjalne koszty społeczne, ponieważ hazard może prowadzić do uzależnienia. I rolą państwa jest ochrona graczy przed przekroczeniem niebezpiecznej granicy.

– Państwo, sprawując monopol w tym obszarze i powierzając jego wykonywanie Totalizatorowi Sportowemu, ma odpowiedniego partnera, którego jest w stanie nadzorować, monitorować, kontrolować, ale jednocześnie dyscyplinować, aby ta rozrywka była prowadzona w sposób bezpieczny – tłumaczyła prezes Totalizatora Sportowego.

W ramach państwowego monopolu każdy, kto gra online, przestaje być anonimowy. Totalizator Sportowy obowiązują podobne procedury jak w systemie bankowym. Spółka, jak inne legalne podmioty, np. bukmacherzy, jest zobowiązana m.in. do stosowania procedur AML (przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy).

Co jednak jest najważniejsze – Totalizator Sportowy bierze odpowiedzialność za gracza, dając mu możliwość ustalania limitów czasu i wydatków w grze.

– Organizujemy świat rozrywki, zarządzamy emocjami, a przyświeca nam w tym troska i świadomość potencjalnych kosztów społecznych. Bo hazard to początek pięknej zabawy, ale w którymś momencie możemy popaść w uzależnienie. To właśnie przestrzeń dla Totalizatora Sportowego do opieki nad graczem, nad osobami, które nie potrafią zarządzić swoimi emocjami. Chodzi o to, by gracz znał konsekwencje zagubienia się w swoich emocjach – mówiła Beata Stelmach.

– Nasze produkty w internecie są odpowiednio przygotowane. Kiedy ktoś zbliża się do niebezpiecznej granicy, my wkraczamy i mówimy: „stop, przekracza pan/pani pewną granicę”. Bierzemy sprawę w swoje ręce, tak aby cały czas rozrywka była bezpieczna. Jest kilka etapów tych działań. W tym celu stosowane są technologie i algorytmy, które w razie potrzeby podpowiadają, co zrobić, sugerują np.: „zrób sobie przerwę” – wyjaśniała prezes Totalizatora Sportowego.

Przestrzegała jednocześnie przed ewentualnymi próbami demonopolizacji tego rynku w przyszłości. – Hazard nie jest pierwszą potrzebą obywatela. Gdyby rynek został uwolniony, podmioty prywatne dążyłyby do maksymalizacji zysku za wszelką cenę, wykorzystując reklamę i marketing. Skutkiem byłaby prywatyzacja zysków, podczas gdy koszty społeczne, obejmujące problemy uzależnień i zdrowia psychicznego, spadłyby na państwo – mówiła prezes Stelmach. Przywołała przy tym przykłady innych krajów europejskich, które po demonopolizacji borykają się z tymi kosztami, a „zrobienie kroku wstecz jest wręcz niemożliwe”.

Gdzie państwo jest niezbędne

Goście zaproszeni do debaty zgodnie stwierdzili, że są obszary, w których interwencja i obecność państwa jest niezbędna. Chodzi przede wszystkim o sektory krytyczne dla funkcjonowania państwa.

Marcin Kubicza, dyrektor Departamentu Projektów Strategicznych w Ministerstwie Aktywów Państwowych (MAP), nadzorujący sektor zbrojeniowy, a także przewodniczący rady nadzorczej PZU, wskazał, że takie działania są wskazane w obszarach bezpieczeństwa, infrastruktury krytycznej, energetyki, a także w kontekście dostarczania podstawowych usług.

Taki uzasadniony monopol państwa dotyczy np. świadczonej przez Pocztę Polską usługi powszechnej. – Poczta Polska świadczy usługę powszechną. To działalność, która jest zupełnie nierentowna, jest poza zainteresowaniem wszystkich innych przedsiębiorców. Proszę tego nie mylić z doręczaniem przesyłek sądowych, bo to zupełnie inna sprawa. Chodzi o zobowiązanie państwa do doręczenia korespondencji pod każdy adres. I tutaj monopol jest jak najbardziej zasadny, bo gdyby go nie było, to część naszego kraju byłaby pozbawiona usługi pocztowej – powiedział Marcin Kubicza.

A przy tym silna obecność państwa w różnych obszarach nie wyklucza kooperacji z podmiotami prywatnymi. – Na przykład w zbrojeniówce, którą nadzoruję, choć istnieje duży państwowy podmiot, nie działa on na specjalnych zasadach. Są przecież przedsiębiorcy, którzy działają w branży zbrojeniowej. Polska Grupa Zbrojeniowa ma 11 tys. kooperantów, wszystko to są podmioty prywatne – podkreślił przedstawiciel MAP.

Adam Pustelnik, pierwszy wiceprezydent Łodzi, stwierdził, że „abdykacja państwa z aktywnych ról w gospodarce nie nastąpi”. Podzielił się swoim doświadczeniem, mówiąc, że choć wywodzi się z prywatnego biznesu, to przejście na stronę administracji – w tym przypadku samorządowej – zmienia optykę spojrzenia. Bowiem musi być zapewniona ciągłość działania instytucji i usług komunalnych, a w swojej działalności podmioty te nie mogą się kierować wyłącznie kryteriami biznesowymi.

Pustelnik zauważył, że jego zdaniem „ręka państwa, ręka sektora publicznego w niektórych obszarach powinna być obecna, a w niektórych wręcz mocno trzymać pewne procesy”. Odwołał się przy tym do myśli noblisty ekonomicznego Josepha Stiglitza, który stwierdził: „Dlaczego niewidzialna ręka rynku jest niewidzialna? Bo jej nie ma”.

Kluczowa stabilność prawa

Paneliści podkreślili, że kluczowe jest odejście od myślenia o deregulacji jako celu samym w sobie na rzecz skupienia się na jakości i stabilności procesu stanowienia prawa.

Adam Pustelnik uznał, że priorytetem powinna być jasność, stabilność i przejrzystość regulacji. Zwrócił uwagę na konieczność ciągłego doskonalenia procesu regulacyjnego, tak aby każdy kolejny przepis „likwidował część przepisów już zastanych”. Jednocześnie zaznaczył, że w trakcie prac nad różnymi rozwiązaniami bardzo ważne są konsultacje, ale nie ma fizycznej możliwości zgodzenia się z każdym postulatem i uwzględnienia interesów wszystkich stron, bo po pierwsze, wtedy traci się sterowność projektu, a po drugie, praktyka pokazuje, że na końcu wszyscy są niezadowoleni.

Nawiązując do postulatu stabilności regulacji, Beata Stelmach wskazała, że uczestnicy gospodarki wolnorynkowej potrzebują przewidywalności. Za „plagę” uznała zmiany przepisów z dnia na dzień i brak możliwości długoterminowego planowania. Podkreśliła, że dobry regulator „musi być w dialogu”, nie jest bowiem w stanie przygotować dobrych przepisów bez przyjrzenia się danemu obszarowi i konsultacji. Przypomniała tworzenie rynku kapitałowego w Polsce w latach 90. Jego rozwój odbywał się pod kontrolą, co się opłaciło, ponieważ nauczyło uczestników rynku „odpowiednich zachowań i respektowania standardów”.

W ocenie Marcina Kubiczy receptą na dobre prawo są szerokie konsultacje i unikanie regulacji punktowych, które powodują niespójności w całym systemie. Zauważył, że „poprawna i dobra legislacja to jest też funkcja doświadczenia z lat wcześniejszych”, a Polska nauczyła się, że przy implementacji dyrektyw UE nie powinna nakładać większych obowiązków, niż jest to wymagane.

W trakcie debaty był także czas na pytania z sali. Jedno z nich dotyczyło tego, czy prawdziwym powodem utrzymywania monopolu Totalizatora Sportowego w hazardzie nie jest finansowanie budżetu państwa. Beata Stelmach odpowiedziała, że w tym przypadku monopol państwa oznacza dziś również możliwość wykorzystywania wpływów z gier hazardowych do finansowania sportu czy kultury. – Ze wspomnianego przeze mnie kasyna online, nad którym państwo sprawuje monopol, Totalizator Sportowy odprowadza 50-proc. podatek – podkreśliła prezes Totalizatora Sportowego.

Marcin Kubicza zwrócił uwagę, że środki, które pozyskuje państwo, trafiają do budżetu, z którego są przeznaczane na wspólne cele, na różne potrzeby obywateli, takie jak choćby budowa dróg.

Beata Stelmach tłumaczyła także, jakie byłyby skutki rezygnacji z monopolu państwa w hazardzie i regulacji zakazujących reklamę gier hazardowych.

– Gospodarka wolnorynkowa to walka o klienta, to używanie w tym celu wszelkich narzędzi. Więc po pierwsze, nie wyobrażam sobie, że w przypadku uwolnienia rynku wszyscy by się umówili, że nie reklamujemy tych usług – bo dlaczego mielibyśmy tego nie robić. A po drugie, pamiętajmy, że istnieje czarna, nielegalna strefa hazardu, której uczestnicy próbują przeciągnąć na swoją stronę naiwnych klientów. Oni nie płacą dzisiaj żadnego podatku.

Przypomniała także skalę, w jakiej Totalizator Sportowy przekazuje wsparcie. – Tylko w ubiegłym roku Totalizator Sportowy przekazał m.in. na finansowanie sportu i kultury ponad 1,5 mld zł. Te obszary nie byłyby finansowane, gdyby nie było tych środków – podsumowała Beata Stelmach.

Festiwal otwartej debaty

Igrzyska Wolności, podczas których odbyła się debata poświęcona monopolowi państwa, to – jak wskazują organizatorzy wydarzenia – wiodący festiwal idei w Europie Środkowo-Wschodniej. Interdyscyplinarnie łączy ludzi wokół demokratycznych wartości i wizji świata opartego na wolności wyboru, racjonalności ekonomicznej, kulturze i dialogu.

Na program trwających dwa i pół dnia igrzysk złożyło się niemal 170 wydarzeń: dyskusji, spotkań, warsztatów i koncertów z udziałem ponad 100 organizacji partnerskich, przeszło 500 prelegentek i prelegentów oraz niemal 3 tys. uczestniczek i uczestników.

Tegoroczna, XII edycja igrzysk odbywała się pod hasłem „Czas niepewności”. Wśród gości znaleźli się Georgi Gospodinow, Szczepan Twardoch, Natalia Hatalska czy Aleksander Kwaśniewski, a także liczni przedstawiciele rządu. Gwiazdą igrzysk był George Clooney, aktor, reżyser i producent filmowy, znany na całym świecie również z tego, że jest gorącym orędownikiem wolności słowa i od lat angażuje się w działalność na rzecz praw człowieka.

—Jeremi Jędrzejkowski

Materiał powstał we współpracy z Totalizatorem Sportowym