Zasady wymierzania kar pieniężnych za wycinkę bez zezwolenia drzew z własnej działki są niekonstytucyjne w zakresie, w jakim nie dają możliwości ich zmniejszania w szczególnych sytuacjach– orzekł niejednogłośnie Trybunał Konstytucyjny.
Nie ma sprawiedliwości
Wczoraj rozpatrzył pięć skarg. Wszystkie dotyczyły podobnego problemu – ukarania wysokimi kwotami właścicieli posesji za nielegalne pozbycie się drzewa.
Rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego miał zapłacić 101 tys. zł za nielegalnie wyciętą topolę, a właściciele posesji z Łodzi za buk 150 tys. zł. Wycięcie pod Krakowem wierzby, która następnie odrosła, kosztowało 21 tys zł. Żadnej z tych osób nie udało się wywalczyć w sądzie administracyjnym zmiany tych decyzji.
Ich zarzuty w skargach do TK były podobne, ale nie identyczne. Wszystkie natomiast kwestionowały dwa przepisy ustawy o ochronie przyrody: art. 88 ust. 1 pkt 2 i art. 89 ust. 1. Pierwszy mówi, że wójt, burmistrz, prezydent miasta wymierza administracyjną karę pieniężną za usuwanie drzew lub krzewów bez wymaganego zezwolenia. Drugi zaś stwierdza, że wysokość tej kary to trzykrotność opłaty za usunięcie drzewa. Ta zależy m.in. od jego rodzaju i obwodu.
W skargach kwestionowali obligatoryjność kar bez względu na okoliczności sprawy, np. faktyczny stan drzew. Tymczasem ukarani podnosili , że nie wycięli drzew zdrowych, tylko obumarłe. Np. topola, podobnie jak buk, była chora, dodatkowo uderzył w nią piorun. Ani jedno, ani drugie drzewo nie miało szans na przeżycie. Nawet lekki podmuch wiatru mógłby je przewrócić. Stanowiły więc zagrożenie dla ludzi. W wypadku właścicieli kamienicy z Łodzi chodziło o drzewo nadłamane przez wichurę przed długim weekendem, zagrażające jej lokatorom.