Nie udało się to prezesowi i właścicielowi spółki z o.o., którego sprawę rozpatrywał [b]Sąd Apelacyjny w Katowicach 17 października 2007 r. (III AUa 1437/06)[/b].
Prezesa nie zwolniła z odpowiedzialności nawet bezczynność urzędników.Sąd uznał, że obciąża go 233,3 tys. zł zaległych składek do ZUS należnych od spółki, w której przez osiem lat był prezesem jednoosobowego zarządu, a ponadto jedynym jej udziałowcem.
Pod koniec 2000 r. sprzedał on całość udziałów w spółce, a nowym prezesem został nabywca firmy. Według umowy kupna kolejny właściciel miał uregulować zadłużenie wobec osób trzecich. Na tej podstawie były prezes uważał się za zwolnionego z odpowiedzialności finansowej za składki, których spółka nie uiściła za jego rządów. Ponadto podnosił, że ZUS przyczynił się do powstania szkody, gdyż przez dłuższy czas pozostawał bierny i nie podjął żadnych czynności egzekucyjnych.
[srodtytul]Przeoczona upadłość[/srodtytul]
Sąd nakazał jednak, aby były prezes zapłacił całość zaległych składek. Ze swojej winy nie zgłosił bowiem wniosku o upadłość lub wszczęcie postępowania układowego. Spółka nie miała też żadnych nieruchomości, środków na rachunku bankowym, lecz jedynie starą koparkę, której nikt nie chciał kupić. Trudności finansowe powstały kilkanaście miesięcy przed sprzedażą spółki, bo 200 tys. zł należności nie uiścił jeden z kontrahentów. Potem spółka nie dostała jeszcze 380 tys. zł należności od kilku innych partnerów. Przez zaległości w ZUS i u fiskusa miała tez trudności w pozyskiwaniu nowych kontraktów. Zaprzestała spłacania długów, a jej majątek nie wystarczał na ich zaspokojenie – istniały więc przesłanki złożenia wniosku o upadłość. Prezesa od odpowiedzialności nie zwalnia przeprowadzona restrukturyzacja firmy (zwolnienie 25 osób) i znalezienie inwestora strategicznego. Sąd orzekł ponadto, że w takich sytuacjach nie ma zastosowania art. 362 kodeksu cywilnego. Nie można więc zmniejszyć zakresu odpowiedzialności tylko dlatego, że ZUS przez swoją bezczynność przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody.