Podatnicy zapłacą za wadliwe prawo

Minister finansów chce w przyszłym roku dokręcić podatkową śrubę. Sam jednak pozwala, by obowiązywały złe przepisy, przez co z budżetu wypływają rocznie miliardy złotych

Publikacja: 20.07.2009 07:54

Podatnicy zapłacą za wadliwe prawo

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Polacy do dziś żyją głośnymi wyrokami Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie odliczania VAT od firmowych samochodów i paliwa do nich oraz akcyzy od używanych aut, a ostatnio także od energii elektrycznej. W ich cieniu zapadały jednak w Luksemburgu inne istotne wyroki, których skutki finansowe trudne są do oszacowania.

[srodtytul]Kaucja, składki…[/srodtytul]

10 lipca 2008 r. luksemburski Trybunał potwierdził, że przepisy polskiej ustawy o VAT nakazujące nowym przedsiębiorcom (tzn. działającym krócej niż 12 miesięcy) pragnącym handlować w Unii Europejskiej wpłacenie 250 tys. zł kaucji gwarancyjnej są niezgodne z przepisami szóstej dyrektywy Rady 77/388/EWG z 17 maja 1977 r. w sprawie harmonizacji ustawodawstw państw członkowskich w odniesieniu do podatków obrotowych – wspólny system podatku od wartości dodanej [b](sygn. C-25/07).[/b]

Nie wiadomo jednak, ile pieniędzy w związku z tym orzeczeniem musiał zwrócić Skarb Państwa. Nieznane są też szacunkowe skutki wyroku ETS z lutego 2009 r. w sprawie obywatela Niemiec U. Rüfflera, który po przejściu na emeryturę osiedlił się w Polsce. Sędziowie z Luksemburga orzekli, że brak możliwości odliczenia w Polsce składek zdrowotnych zapłaconych w innym kraju UE ogranicza swobodę przemieszczania się i pobytu [b](sygn. C-544/07)[/b].

Orzeczenie to otwiera drogę do występowania o zwrot nadpłaconego podatku naszym rodakom i cudzoziemcom, którzy od 1 maja 2004 r. do 30 listopada 2008 r. byli rezydentami w Polsce i uzyskiwali dochody objęte tu obowiązkiem opodatkowania. Daje też prawo do wznowienia postępowań, które – tak jak sprawa Rüfflera – zakończyły się odmową prawa do odliczenia. Budżet będzie zaś musiał zwrócić pieniądze wraz z odsetkami.

[srodtytul]… i opłata rejestracyjna[/srodtytul]

Niestety to nie koniec kłopotów. O ból głowy powinna przyprawić ministra finansów także wytoczona nam w marcu 2009 r. przez Komisję Europejską sprawa dotycząca opłaty rejestracyjnej, wliczanej podczas sprzedaży samochodów do podstawy, od której nalicza się VAT (2006/ 2216). Już w 2007 r. KE upominała Polskę w tej sprawie, a mimo to nie dokonano zmian w prawie. W 2006 r. zapadł już wyrok dotyczący podobnej sytuacji [b](sygn. C-98/05)[/b]. Wówczas ETS uznał, że w wypadku umowy sprzedaży stanowiącej, iż sprzedający dostarcza pojazd zarejestrowany, którego cena zawiera opłatę rejestracyjną zapłaconą wcześniej, kwota tej opłaty nie może być wliczana do podstawy VAT.

[srodtytul]Lepiej zapobiegać[/srodtytul]

Upór urzędników Ministerstwa Finansów w forsowaniu spraw z góry przegranych jest niezrozumiały i naganny. Jak jednak ocenić powtarzające się od lat grzechy zaniechania w stosunku do polskiego prawa podatkowego? Najbardziej jaskrawym przykładem niechlujstwa legislacyjnego jest art. 7 ust. 2 i 3 ustawy o podatku od towarów i usług. Pozwala on na nieopodatkowanie nieodpłatnego przekazania towarów w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą z jednoczesną możliwością odliczenia podatku VAT naliczonego. [wyimek]Skutki finansowe niektórych wyroków trudno oszacować[/wyimek] W rezultacie firma np. komputerowa może nieodpłatnie przekazać komuś komputer, wiedząc, że ten będzie zachwalał jej produkt wśród swoich znajomych, dzięki czemu przyciągnie nowych klientów. Firma zaś nie dość, że nie zapłaci podatku VAT od tej transakcji, to jeszcze będzie mogła odliczyć VAT naliczony przy zakupie.

Ten wadliwie skonstruowany przepis funkcjonuje od 1 czerwca 2005 r. i nikt w Ministerstwie Finansów do tej pory się nim nie zainteresował, mimo że – jak szacują eksperci prawa podatkowego – z budżetu wyciekają dziesiątki milionów złotych rocznie.

Jest on bardziej liberalny niż prawo unijne, tak więc teoretycznie Komisja Europejska nie powinna go zakwestionować. Ale czy na pewno tak będzie?

Sprawy przed ETS możemy jednak nie uniknąć w wypadku zakazu odliczenia VAT od wydatków, które nie stanowiły kosztów uzyskania przychodów w podatku dochodowym. W tej sprawie z pytaniem prejudycjalnym zwrócił się do ETS Naczelny Sąd Administracyjny. W tłumaczeniu Ministerstwu Finansów może nie pomóc fakt, iż zakaz ten został zniesiony od 1 grudnia 2008 r., tak zresztą jak nie pomogła nam zmiana prawa w wypadku akcyzy od energii elektrycznej.

[ramka][b]Opinia: Tomasz Michalik, partner w spółce MDDP[/b]

Akcyza od energii elektrycznej, odliczanie VAT od samochodów osobowych i paliwa do nich to tylko przykłady kosztownych, jak pokazało życie, niedociągnięć. Szczególnie dobrym przykładem tego jest kwestia podatku VAT od samochodów i paliwa. Przecież o tym, że 1 maja 2004 r. wejdziemy do Unii Europejskiej, wiedzieliśmy wiele miesięcy przed tą datą. A o tym, że wejdziemy w ogóle do Unii, wiadomo było od lat. Można więc było do tego się przygotować. Przecież wystarczyło wprowadzić tzw. wzór Lisaka do starej ustawy o VAT, np. od 1 stycznia 2004 r., a następnie przenieść go do nowej ustawy. Wtedy reguły związane z zastosowaniem klauzuli stałości określone w dyrektywie byłyby spełnione, a nikt nie kwestionowałby utrzymywania ograniczenia odliczenia podatku naliczonego.

Tak się jednak nie stało. Co więcej, ograniczenia prawa do odliczenia były nie tylko utrzymywane, ale jeszcze zmieniane, co w sposób oczywisty naruszało regulacje dyrektywy. Sprawą czasu było zakwestionowanie tych ograniczeń przez ETS. A jednak Ministerstwo Finansów nie reagowało, problem zaś narastał. Aż ETS rzeczywiście rozstrzygnął sprawę w sposób dla Polski niekorzystny.[/ramka]

[ramka][b]Opinia: Zbigniew Liptak, doradca podatkowy w kancelarii Baker & McKenzie[/b]

Niestety w naszym kraju zmiana przepisów, nawet wymuszana przez prawo wspólnotowe, wciąż przegrywa z polityką. Najlepszym tego przykładem jest sprawa akcyzy od energii elektrycznej. Projekt ustawy, który miał dostosować nasze prawo do dyrektywy energetycznej, tworzony był w Ministerstwie Finansów już pod koniec 2005 r. Nagle, z niezrozumiałych względów, w marcu 2006 r. prawodawca przestał się nim interesować, mimo że termin na wprowadzenie przepisów upłynął z początkiem 2006 r. Owszem, po drodze był rozpad ówczesnej koalicji PiS – LPR – Samoobrona, upadek rządu i przyspieszone wybory, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. W dojrzałej demokracji z powodów politycznych do kosza mogą ewentualnie trafiać projekty ustaw, które wymagają szerokiego porozumienia politycznego, ale nie powinny tak kończyć projekty, które dostosowują ustawodawstwo krajowe do prawa unijnego.[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [link=mailto:g.lesniak@rp.pl]g.lesniak@rp.pl[/link]

W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"