Błędy w zalesianiu mogą drogo kosztować

Beneficjent unijnych dopłat do zalesiania naraża się na utratę pieniędzy, jeżeli naruszy któryś z warunków otrzymywania wsparcia

Aktualizacja: 07.08.2009 08:05 Publikacja: 07.08.2009 06:30

Błędy w zalesianiu mogą drogo kosztować

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Sprawa, rozpatrywana przez[b] Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. II GSK 128/09)[/b], pokazuje takie właśnie dotkliwe finansowo konsekwencje. Tymczasem chętnych do korzystania z płatności na zalesianie gruntów wciąż przybywa.

[srodtytul]Pieniądze na papierze[/srodtytul]

Gabrieli M. w marcu 2006 r. przyznano płatność na zalesienie 19 ha, jeszcze według poprzedniego Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2004 – 2006. Uzyskała ona wszystkie trzy rodzaje płatności, a mianowicie: wsparcie na zalesianie (od 4 tys. do 6 tys. zł na hektar), premię pielęgnacyjną (od 1 tys. do 1,3 tys. zł rocznie na hektar przez pięć lat) oraz premię zalesieniową (ponad 1,5 tys. zł na 1 ha rocznie przez 15 lat). Łącznie daje to prawie 121 tys. zł, ale do tej pory, mimo upływu lat, pieniądze pozostają na papierze. A sama sprawa trwa ponad trzy lata i pewnie nie skończy się szybko.

Po kontroli w sierpniu 2006 r. dyrektor Łódzkiego Oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zmniejszył przyznane dopłaty o przeszło 42 tys. zł, czyli do 77 tys. zł. Sankcję w wysokości 50 proc. kwoty wsparcia na zalesienie zastosował za zaniżenie o 0,20 ha rzeczywistej zalesionej powierzchni w stosunku do powierzchni deklarowanej oraz za nieudokumentowanie zakupu części sadzonek.

Zgodnie z planem zalesienia, Gabriela M. powinna zakupić 138 tys. sztuk sadzonek. Tymczasem przedstawiła faktury tylko na 84 tys. drzewek. Z mocy ustawy z 2001 r. o leśnym materiale rozmnożeniowym, korzystający z dopłat mogą go nabywać jedynie u producentów figurujących w rejestrach ministra środowiska. Gabriela M. wyjaśniła, że nie nadążają oni z realizacją zamówień, a las może być zakładany tylko w określonych warunkach przyrodniczych i dlatego wykorzystała do zalesienia sadzonki z własnego, 50-ha lasu. W jej przekonaniu nie jest wymagane jakiekolwiek zezwolenie na produkcję leśnego materiału rozmnożeniowego na własne potrzeby. Podważała również wyniki pomiarów areału gruntów pod zalesienie.

[srodtytul]Od zarejestrowanego producenta[/srodtytul]

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi, do którego trafiła skarga na obniżenie wysokości dopłat, uznał, że jeśli beneficjent nie ma dowodów zakupu sadzonek przeznaczonych do zalesienia u zarejestrowanych producentów, to – zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi z 2007 r. do ustawy o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich (…) – wsparcie na zalesienie jest zmniejszane, w tym wypadku o 50 proc.

Jednocześnie wyraził jednak zastrzeżenie do pomiarów zalesionego obszaru, przeprowadzonych metodą GPS. Taki przyrząd powinien mieć przynajmniej certyfikat zgodności. Skoro go nie było, nie można twierdzić, że wyniki pomiaru są niepodważalne. Wobec tego sąd uchylił zaskarżone decyzje, sugerując przeprowadzenie ponownych pomiarów.

Naczelny Sąd Administracyjny uchylił ten wyrok, a sprawę, którą uznał za niedostatecznie wyjaśnioną, przekazał do ponownego rozpoznania przez łódzki sąd. Zgodnie ze skargą kasacyjną dyrektora Łódzkiego Oddziału ARiMR, stwierdził, że chociaż obecnie urządzenia takie jak GPS muszą mieć certyfikat, to obowiązek ten wszedł w życie dopiero w 2007 r., wprowadzony rozporządzeniem wykonawczym do ustawy o systemie oceny zgodności. Kontrola zalesienia zaś odbywała się w 2006 r., kiedy go jeszcze nie było.

NSA nie miał natomiast zastrzeżeń do stanowiska łódzkiego sądu w sprawie pomniejszenia o 50 proc. kwoty wsparcia na zalesienie z powodu braku dowodu zakupu sadzonek od zarejestrowanego producenta.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr