Przed [b]Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie (sygn. III SA/ Wa 1762/09)[/b] minister finansów przegrał sprawę dotyczącą pomocy prawnej świadczonej przez radców prawnych, adwokatów czy doradców podatkowych na zlecenie sądów (tzw. urzędówek) .
Tym razem poszło o interpretację [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=80474] ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych[/link], a konkretnie o to, czy sądy mogą pobierać zaliczki na podatek dochodowy od wynagrodzeń wypłacanych osobom udzielającym takiej pomocy prawnej. [b]W wyroku z 12 sierpnia 2010 r. (sygn. III SA/ Wa 1961/09)[/b] sąd administracyjny uznał, że nie.
[b]To precedens, który może – zdaniem ekspertów – zapoczątkować rewolucję w sądach.[/b] Przede wszystkim zaś zmniejszy zakres ich obowiązków.
[srodtytul]W słusznej sprawie[/srodtytul]
WSA nie miał wątpliwości, że minister finansów źle rozumie pomoc prawną z urzędu. Ponieważ, jak uznał sąd, wynagrodzenie za tę pomoc jest przychodem z działalności gospodarczej, a nie – jak twierdził minister finansów – działalnością wykonywaną osobiście (art. 13 pkt 6 updof). Między radcą, adwokatem czy doradcą podatkowym a sądem nie tworzy się bowiem stosunek zlecenia. I nie ma żadnego znaczenia to, kto finansuje pomoc prawną: sąd czy klient. Co więcej, [b]sądy nie mają prawa pobierać zaliczek na podatek, bo nie są zleceniodawcą.[/b]