Tak wynika z [b]wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 14 września 2010 r. (sygn. III SA/Wa 585/10). [/b]
Ze skargą wystąpiła podatniczka, która w 2008 r. dostała w spadku mieszkanie. W zeznaniu wyceniła je na 220 tys. zł. Urząd skarbowy nie zgodził się z tą kwotą. Jego zdaniem rynkowa wartość to 363 tys. zł. Początkowo podatniczka zgodziła się na tę wycenę. Kiedy jednak otrzymała decyzję z wymiarem podatku, uznała, że to błąd. Złożyła więc odwołanie od decyzji. Wycofała się ze zgody na podwyższenie wartości nieruchomości. Jej zdaniem jest ona warta znacznie mniej, niż twierdzi urząd. Potwierdza to m.in. wycena z 2004 r. (niższa od pierwszej kwoty podatniczki). Poza tym wycena urzędu nie uwzględnia tego, że mieszkanie nadawało się do remontu.
Izba skarbowa nie zmieniła decyzji urzędu i sprawa trafiła do sądu.
Podatniczka jest osobą starszą. W postępowaniu podatkowym działała bez pełnomocnika. Zgodziła się na wyższą wycenę, bo nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji. Gdyby urząd dokładnie je przedstawił, nie podjęłaby takiej decyzji argumentował Mariusz Łazęcki, adwokat, który reprezentował podatniczkę.
Dodał, że podtrzymując decyzję organu pierwszej instancji, izba skarbowa nie wyjaśniła, dlaczego jej zdaniem mieszkanie warte jest 363 tys. zł. Dopiero w odpowiedzi na skargę wyjaśniła, że przyjęła przeciętne ceny wynikające z rejestrów stosowanych w takiej sytuacji przez organy podatkowe.