We wrześniu 2009 r. na oddział ratunkowy jednego ze szpitali w Lublinie zgłosiła się pacjentka uskarżająca się na ból uda promieniujący wzdłuż całej nogi. Lekarka pełniąca dyżur po rozmowie z nią stwierdziła, że schorzenie ma charakter przewlekłego, już rozpoznanego i leczonego od kilku dni, wobec czego pacjentka nie wymaga leczenia w szpitalnym oddziale ratunkowym, który zajmuje się nagłymi zdarzeniami. Odesłała kobietę do znajdującej się w pobliżu placówki, w której miała swego lekarza dyżurnego w ramach całodobowej opieki zdrowotnej.
Pacjentka niezadowolona z takiej decyzji wezwała patrol policji do szpitala. Wizytę opisała też w pismach do dyrekcji szpitala, izby lekarskiej oraz sejmiku samorządowego. W skardze zarzuciła lekarce, że nie zbadała jej, nie przeprowadziła wywiadu środowiskowego, nie chciała się przedstawić ani wydać karty informacyjnej. Użyła też określeń „taka nie godna zawodu lekarza była postawa pani doktor", „odmówiła jej w arogancki sposób". Przełożeni lekarki za bezzasadne uznali zarzuty w kwestii nieudzielenia pomocy pacjentce. Za nieprawidłowe zachowanie uznali natomiast brak założenia i wydania karty informacyjnej oraz brak możliwości identyfikacji lekarza przez pacjenta.
Sama lekarka naruszenia dóbr osobistych upatrywała w wezwaniu patrolu policji do szpitala, obrażających ją stwierdzeniach oraz przesłaniu skargi nie tyko do bezpośredniego przełożonego, ale samorządu lekarskiego i sejmiku samorządowego.
Pozwana kobieta powołała się na konstytucyjne prawo do krytyki i prawo do składania petycji, wniosków i skarg. Broniła się, że użyte przez nią wyrażenia nie mają charakteru obraźliwego, stanowią natomiast rzeczowy opis zaistniałego zdarzenia i zachowania lekarki.
Sąd Rejonowy w Lublinie uznał, że pacjentka naruszyła cześć i dobrą sławę potrzebne do wykonywania zawodu lekarza. Uzasadnił, że pisma zawierały nieprawdziwe fakty np. braku zainteresowania pacjentką lub udzielenia jej wsparcia przez funkcjonariuszy policji, co mogło sugerować wyjątkowo złe zachowanie lekarki. Z zarzuconych jej zachowań potwierdziło się tylko niewystawienie karty informacyjnej oraz zatajenie danych osobowych (personalia lekarki ustaliły władze szpitala). Zdaniem sądu skarga wysłana do tak szerokiego grona zawierająca nieprawdziwe fakty i krzywdzące sformułowania przekraczała ustawowe ramy prawa do wyrażania opinii i naruszała dobre imię lekarki, a skierowanie pisma nie tylko do jej bezpośrednich przełożonych, miało jej dokuczyć i sprawić większą przykrość. Pacjentka ma zapłacić 2500 zł zadośćuczynienia.