Jeżeli więc koniec terminu w ogólnym postępowaniu administracyjnym przypada w sobotę, za jego ostatni dzień uważa się najbliższy następny dzień powszedni. Taką uchwałę podjął Naczelny Sąd Administracyjny w siedmioosobowym składzie na wniosek rzecznika praw obywatelskich (sygnatura akt I OPS 1/11).
Art. 57 § 4 kodeksu postępowania administracyjnego nie uregulował wyraźnie tej kwestii. Mówi, że jeżeli koniec terminu przypada na dzień ustawowo wolny od pracy, za ostatni dzień terminu uważa się najbliższy następny dzień powszedni. Nie ma tu więc mowy o sobocie i nie została ona także wymieniona w ustawie z 1951 r. o dniach wolnych od pracy.
Co prawda w 2001 r. siedmioosobowy skład NSA ustalił, że sobota powinna być traktowana jako dzień równorzędny z dniem ustawowo wolnym od pracy, ale od 1 stycznia 2004 r., po wejściu w życie reformy sądownictwa administracyjnego, uchwały NSA podjęte przed tą datą przestały wiązać wojewódzkie sądy administracyjne. Zaczęły się pojawiać w WSA i w NSA odmienne orzeczenia.
W ordynacji podatkowej oraz w prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi sobota została bowiem zrównana z dniem ustawowo wolnym od pracy.
– Mogłoby to prowadzić do różnicowania uprawnień procesowych w zależności od tego, czy dana ustawa odwołuje się do przepisów k.p.a. czy do ordynacji podatkowej i ustawy o p.p.s.a – powiedział sędzia Włodzimierz Ryms, uzasadniając uchwałę. Przypomniał, że od uchwały NSA z 2001 r. nie nastąpiło nic, co by podważało ówczesne stanowisko.