Sąd rejonowy, tym razem cywilny, oddalił pozew, uznając, że ów obowiązek pełni funkcję kary i umowa ubezpieczeniowa nie może chronić od takiej dolegliwości. Przeciwny pogląd prowadziłby do podważenia wyroku karnego.
Sąd drugiej instancji skłaniał się z kolei ku przeciwnemu stanowisku: uważał, że pozbawienie możliwości domagania się zwrotu wypłaconych poszkodowanemu kwot jest sprzeczne z ideą ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, które ma chronić sprawcę wypadku przed ciężarem naprawienia szkody. Z tymi wątpliwościami sąd drugiej instancji zwrócił się do Sądu Najwyższego. W pytaniu prawnym do SN pojawił się argument, że wykluczenie refundacji wydatku na wyrównanie szkody stanowiłoby bezpodstawne uprzywilejowanie zakładu ubezpieczeń, który za sprzedaż polisy bierze opłaty. Wreszcie to poszkodowany, a nie prawo czy sąd, decydowałby, kto poniesie koszty naprawienia szkody, w zależności od tego, czy zażąda jej od ubezpieczyciela czy od sprawcy (w sprawie karnej).
Większa gwarancja
– Właśnie o to chodzi, by sprawca miał wybór, od kogo żądać odszkodowania, które ostatecznie powinno obciążać zakład ubezpieczeń – wskazuje Marcin Orlicki z Katedry Prawa Cywilnego, Handlowego i Ubezpieczeniowego UAM. – Dlatego zgadzam się z uchwałą SN, a ponieważ naprawienie szkody może być zasądzone tylko w ramach aktualnie istniejącej szkody, nie ma ryzyka, że poszkodowany uzyska podwójną rekompensatę.
Bardziej sceptyczny jest Aleksander Daszewski, radca prawny z Biura Rzecznika Ubezpieczonych:
– To wyraźna zmiana stanowiska SN. Przyjmowano do tej pory, że zakład ubezpieczeń nie odpowiada za „koszty" środków karnych wymierzanych sprawcy wypadku. Rozumiem, że wpisuje się ona w zauważalną od kilku lat tendencję do zwiększania obowiązków zakładów ubezpieczeń, gwarancyjnej funkcji umów OC.
Stanowisko SN może mieć zastosowanie do innych orzeczeń wydawanych przez sąd karny o obowiązku naprawienia szkody, nie tylko przy wypadkach komunikacyjnych.