Nie chodzi o to, że Trybunał ma coś przeciwko ściganiu za tego rodzaju treści, ale o to, że posłużono się niepoprawną techniką legislacyjną.
Chodzi o art. 256 § 2 kodeksu karnego, który przewiduje kryminalizację produkowania, utrwalania lub sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania – w celu rozpowszechniania – druku, nagrania lub innego przedmiotu zawierającego treści propagujące faszyzm lub inny ustrój totalitarny albo nawołujące do nienawiści, np. na tle różnic narodowościowych (§ 1 art. 256 k.k.).
W 2010 r. rozszerzono nowelą kodeksu karnego odpowiedzialność karną przede wszystkim na: produkowanie, utrwalanie, sprowadzanie itd. druku, nagrania lub innego przedmiotu zawierającego takie treści, ale też na rozpowszechnianie „druków, nagrań lub innych przedmiotów będących nośnikami symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej".
Trybunał stwierdził (sygnatura akt: K 11/10)
, że ta druga dodana część nie spełnia kryteriów określoności wymaganych dla przepisów karnych. Nieokreśloność ta wynika z posłużenia się w przepisie karnym zwrotem: „druku, nagrania lub innych przedmiotów będących nośnikami symboliki totalitarnej".