Mężczyzna, który unieważnił uznanie dziecka, żąda zwrotu wypłaconych na nie alimentów. W dobie badań DNA, które z niemal stuprocentową pewnością mogą wykluczyć ojcostwo, problem staje się coraz bardziej aktualny.
Pojawił się on w sprawie o zwrot alimentów, które Michał S. płacił na dziecko, które wcześniej uznał za swoje przed urzędem stanu cywilnego. Po kilku latach uznanie to unieważnił przed sądem. Trwało to tyle czasu, gdyż matka dziecka nie zgadzała się na badania DNA. W końcu ustąpiła, a wynik wykluczył ojcostwo Michała S. W sumie wypłacił on na dziecko 16,2 tys. zł alimentów i zwrócenia takiej kwoty zażądał na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu. Przepisy te to art. 405 i 410 § 2 kodeksu cywilnego, które mówią, że kto uzyskał korzyść kosztem innej osoby, obowiązany jest do jej zwrotu. Stosuje się je też do świadczeń nienależnych, a więc spełnionych np. bez podstawy prawnej bądź gdy ona odpadła.
Jest jednak pytanie, czy podstawa do płacenia alimentów odpadła z tego powodu, że „dotychczasowy" ojciec unieważnił uznanie dziecka (bądź skutecznie zaprzeczył ojcostwu)? Sąd okręgowy pisze, że gdyby nie szczególny charakter alimentów, które służą zaspokojeniu potrzeb życiowych dziecka, należałoby uznać, że odpadła (sygnatura akt III CZP 91/11). Z drugiej strony ojciec do chwili zaprzeczenia ojcostwa „prawnie" był ojcem, a trudno uznać, że unieważnienie ojcostwa ma skutek wsteczny.
Dodajmy, że przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu są stosunkowo łagodne dla dłużników: obowiązek zwrotu odpada, jeśli środki zostały wydane w dobrej wierze czy świadczenie czyniło zadość zasadom współżycia społecznego. Choć sąd okręgowy dość szczegółowo opisał relacje rodziców dziecka (nie byli małżonkami), trudno było wskazać odpowiedzialnego za sytuację. Dla zagadnienia, którym zajmie się SN, nie ma to raczej znaczenia.
Sędziowie nie mają prostego zadania: każde stanowisko będzie kontrowersyjne