Nie trzeba być specjalistą od europeistyki czy stosunków międzynarodowych, by zauważyć, że Unia Europejska przeżywa poważny kryzys, być może pierwszy tak istotny w swojej historii. Coraz częściej widać pęknięcia w celach, środkach do ich realizacji, a także – na poziomie aksjologii – w tożsamości projektu europejskiego. Nie przeszkadza to jednak zupełnie Komisji Europejskiej w projektowaniu rozwiązań, które wydają się zupełnie sprzeczne z silnie zarysowującą się potrzebą budowania Unii Europejskiej nie w kierunku jakiegoś superpaństwa, ale raczej zrzeszenia suwerennych państw, współpracujących ze sobą politycznie i gospodarczo. W inną stronę zmierza przygotowany przez Komisję Europejską projekt rozporządzenia w sprawie mechanizmu eliminowania barier prawnych i administracyjnych w stosunkach transgranicznych.
Czytaj także: Premier miała rację, nie publikując wyroków Trybunału
Tytuł projektowanego rozporządzenia brzmi niewinnie. Któż nie chciałby, by w obrocie gospodarczym eliminowane były bariery prawne i administracyjne. Zależy nam przecież na tym, by współpraca gospodarcza, w tym wymiana handlowa, rozwijały się jak najlepiej. Środkiem do tego celu były do tej pory przede wszystkim instrumenty harmonizacyjne, a więc zobowiązujące państwa do takich zmian w prawie wewnętrznym, aby podmioty gospodarcze funkcjonujące w Unii Europejskiej mogły w miarę swobodnie rozwijać swoją działalność.
Projekt wspomnianego rozporządzenia idzie o kilka, jeżeli nie kilkanaście kroków dalej, mając na horyzoncie – być może jeszcze odległym, ale już wyraźnie zarysowanym – europejskie superpaństwo.
Komisja Europejska proponuje, aby na terytoriach przygranicznych możliwe było zawieszenie obowiązywania prawa danego państwa, w uzgodnionym zakresie, i wdrożenie prawa państwa sąsiedniego, regulującego dany obszar działalności. Komisja stwierdza, że „w regionach przygranicznych utrzymują się liczne bariery prawne, w szczególności te dotyczące opieki zdrowotnej, zatrudnienia, podatków, rozwoju biznesu, jak również bariery związane z różnicami pomiędzy krajowymi ramami prawnymi. Ani finansowanie w ramach europejskiej współpracy terytorialnej, ani wsparcie instytucjonalne współpracy europejskich ugrupowań współpracy terytorialnej (EUWT) same w sobie nie wystarczają do wyeliminowania tych barier, które poważnie utrudniają skuteczną współpracę". Skoro wzrost gospodarczy i współpraca transgraniczna stają się celem nadrzędnym, to właściwie nie ma podstaw do tego, by pomysł Komisji Europejskiej skrytykować. Czy jednak na pewno?