Reklama

ZNP ma mocne karty w dłoni - Wojciech Tumidalski o strajku nauczycieli

Zapowiadany strajk musi robić wrażenie na rządzie, skoro prezydent pilnie spotyka się z premierem, wicepremier Beata Szydło deklaruje otwartość na dialog, a Sławomira Broniarza próbuje się oddzielić od protestujących nauczycieli.

Publikacja: 20.03.2019 19:07

ZNP ma mocne karty w dłoni - Wojciech Tumidalski o strajku nauczycieli

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Czy można się dziwić nauczycielom, że żądają pieniędzy, gdy rząd mówi, że je ma, i rozdaje wszystkim dookoła? Ja się nie dziwię. Wobec zapowiedzi władz partyjno-państwowych, że pieniądze dostaną emeryci, będzie 500+ na pierwsze dziecko, gdy rząd zapowiada kolejne miliony dla służby zdrowia – byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby nauczycielscy związkowcy mówili: my dziękujemy, nasze pensje są OK. Bo nie są.

Czytaj także: Za strajk nauczyciele dostaną po kieszeni

Znamienne jest trwające od ogłoszenia „piątki" PiS milczenie minister finansów Teresy Czerwińskiej. To ona będzie musiała wydobyć te pieniądze – jeśli PiS wygra wybory. Jej milczenie to wyraz wielkiej odpowiedzialności za finanse państwa.

Tymczasem zanosi się na poważny strajk w oświacie, przez który i tak krótki rok szkolny zakończy się nie w czerwcu, ale w kwietniu. Odczują to przede wszystkim uczniowie i ich rodzice. Co z maturami, sprawdzianami okresowymi, egzaminami do szkół ponadpodstawowych? Karta nauczyciela daje duże gwarancje uczącym nasze dzieci. Mniej – chyba za mało – gwarantuje uczniom.

Takimi kartami grają liderzy ZNP i musi to robić wrażenie na rządzie, skoro prezydent pilnie spotyka się z premierem, wicepremier Beata Szydło deklaruje otwartość na dialog z nauczycielami, a szefa ZNP Sławomira Broniarza sytuuje po stronie opozycji, by go oddzielić od rzeszy protestujących nauczycieli. Liderowi związku trzeba przy tym oddać, że słyszy, co w trawie piszczy, bo gdy wśród nauczycieli narastało wrzenie, centrala związkowa poczuła krew i przyłączyła się do akcji, formalizując spór zbiorowy.

Reklama
Reklama

Ciekawe, że minister edukacji Anna Zalewska niespecjalnie ostatnio udziela się publicznie. Zapewne skupia się na kampanii do europarlamentu, w którym najchętniej już by się znalazła. ZNP zrobi wszystko, by nie pozwolić na tę ucieczkę od problemów, które po części sprokurowały ostatnie reformy.

Z jednej strony rząd deklaruje otwartość na rozmowy, ale z drugiej pojawiają się ostrzeżenia, że za udział w strajku płacić pensji nauczycielom nie zamierza. Nawet kilkuset złotych za tydzień protestu. To może zniechęcić. ZNP o tym wie, dlatego dogaduje się z samorządami, by zrekompensować strajkującym możliwą stratę. Ale czy samorządy, dla których płace pracowników oświaty już dziś są ogromnym obciążeniem, będą chętne do wyłożenia kolejnych funduszy? Niektóre zapewne tak.

Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama