Reklama

Jerzy Kowalski: Biznes słono może zapłacić za nadmiar otwartości

Brak należytej poufności, czyli starannej ochrony własnych sekretów i tajemnic zwykle kosztuje. Nie warto na takich niedostatkach i brakach oszczędzać. Tak jest od dawna we wszystkich branżach w gospodarce i różnych dziedzinach życia społecznego.

Publikacja: 19.03.2020 18:00

Jerzy Kowalski: Biznes słono może zapłacić za nadmiar otwartości

Foto: Adobe Stock

Sytuację zradykalizowało unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, które weszło w życie 25 maja 2018 roku. Ostatnio rzeczywistość przyniosła nowe zagrożenia. Ich rezultatem jest to, że pojawiło się na serwerach firm, urzędów i innych instytucji publicznych sporo nowego typu danych osobowych, w tym tych cennych, bo wrażliwych. Jest dużo podmiotów, które chętnie za nie zapłacą, po to by komercyjnie z nich skorzystać, czyli po prostu sprzedać i zarobić. Przecież chorzy i ludzie potencjalnie zagrożeni wirusem to świetni klienci, na których można łatwo żerować i trochę się dorobić. Trzeba tylko do nich dotrzeć i złożyć ofertę handlową. Dane osobowe mogą w tym pomóc. Cudowne talizmany i kamienie lecznicze, kolorowe proszki i nadzwyczajne płyny, lewe maseczki i środki dezynfekcyjne, świece zapachowe i inne czary mary to prawdziwe atrakcje dla naiwnych. Wszystko przez azjatycką zarazę, czyli koronawirusa.

Dlatego szczególne zadanie do wykonania mają dziś administratorzy. To na nich spoczywa odpowiedzialność za dostęp do bazy danych osobowych. Nie mogą one trafić w ręce osób nieupoważnionych. Administratorzy muszą zastosować takie rozwiązania organizacyjne i techniczne, by zapewnić bezpieczeństwo chronionych przez siebie danych i uwzględnić wszelkie ryzyka ich przetwarzania.

Warto sobie przypomnieć, że prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych pod koniec ubiegłego roku nałożył na pewna spółkę, która naruszyła przepisy w zakresie poufności, legalności, rzetelności i przejrzystości danych osobowych niezwykle wysoką karę pieniężną. Wyniosła ona prawie 3 miliony złotych (równowartość 660 tysięcy euro). Jest jasne, że brzmi to groźnie. Więc, kochani administratorzy danych trzymajcie się, zwłaszcza w tych trudnych czasach. Roboty co niemiara.

Więcej szczegółów w tekście Anety Siwek „Stosowanie środków bezpieczeństwa".

Reklama
Reklama

Warto zapoznać się także z innymi tekstami w najnowszym numerze „Biznesu".

Sytuację zradykalizowało unijne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, które weszło w życie 25 maja 2018 roku. Ostatnio rzeczywistość przyniosła nowe zagrożenia. Ich rezultatem jest to, że pojawiło się na serwerach firm, urzędów i innych instytucji publicznych sporo nowego typu danych osobowych, w tym tych cennych, bo wrażliwych. Jest dużo podmiotów, które chętnie za nie zapłacą, po to by komercyjnie z nich skorzystać, czyli po prostu sprzedać i zarobić. Przecież chorzy i ludzie potencjalnie zagrożeni wirusem to świetni klienci, na których można łatwo żerować i trochę się dorobić. Trzeba tylko do nich dotrzeć i złożyć ofertę handlową. Dane osobowe mogą w tym pomóc. Cudowne talizmany i kamienie lecznicze, kolorowe proszki i nadzwyczajne płyny, lewe maseczki i środki dezynfekcyjne, świece zapachowe i inne czary mary to prawdziwe atrakcje dla naiwnych. Wszystko przez azjatycką zarazę, czyli koronawirusa.

Reklama
Opinie Prawne
Robert Wechman: Teoria salda. O sposobach rozliczenia nieważnej umowy kredytu
Opinie Prawne
Roman Namysłowski: Komu przeszkadza doradzanie samorządom?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Emerytura, nietykalne dobro narodowe
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Chleba nie będzie, będą igrzyska
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: „Szturm na KRS”, czyli wielka awantura o nic
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama