Nie sposób pominąć bodaj najpoważniejszej wady rozporządzenia 44/2001, przejawiającej się tym, że orzeczenie stwierdzające wykonalność polskiego wyroku wydane w danym państwie członkowskim obowiązuje tylko i wyłącznie na terytorium tego państwa. W związku z tym wystarczy, że dłużnik alimentacyjny wyjedzie wraz z majątkiem do innego państwa, żeby zniweczyć wysiłki wierzyciela alimentacyjnego.
[b]Pewnego postępu w zakresie egzekwowania obowiązków alimentacyjnych z zagranicy należy doszukiwać się w rozporządzeniu WE nr 805/2004, które ustanowiło tzw. europejski tytuł egzekucyjny.[/b] Może on być nadany orzeczeniom, ugodom sądowym oraz dokumentom urzędowym przez ten sam organ, który je wydał lub zatwierdził. Skutkiem nadania ETE jednemu z powyższych dokumentów jest jego automatyczna wykonalność we wszystkich państwach członkowskich bez konieczności stwierdzania wykonalności.
Prostota oraz szybkość postępowania w sprawie nadania ETE ma jedną zasadniczą wadę, która marginalizuje jego znaczenie. Mianowicie ETE odnosi się tylko do tzw. roszczeń bezspornych, czyli takich, co do których dłużnik alimentacyjny nigdy nie wniósł żadnego środka odwoławczego albo tych, które zostały przez niego uznane w sposób wyraźny lub co najmniej milczący. Rzecz jasna w praktyce orzecznictwa alimentacyjnego takie sytuacje zdarzają się stosunkowo rzadko, w związku z czym rozporządzenie o ETE nie odgrywa istotnej roli.
Na kanwie powyższych rozważań należy zadać sobie pytanie, czy czasem najdogodniejszym z mechanizmów nie pozostaje nadal uchwalona w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku konwencja nowojorska o dochodzeniu roszczeń alimentacyjnych za granicą? Jej zastosowanie zwalnia wierzyciela alimentacyjnego w znacznej mierze od ponoszenia kosztów postępowania, a jego sprawa pilotowana jest kompleksowo przez sąd okręgowy od momentu wniesienia wniosku aż do chwili przekazania środków pieniężnych. W praktyce jedynym obowiązkiem uprawnionego jest stosowanie się do instrukcji sądu. Zalety te z pewnością są kuszące dla większości wierzycieli alimentacyjnych. Muszą oni jednak zdać sobie sprawę z tego, że narzędzie to wcale nie jest idealne, ponieważ dochodzenie alimentów odbywa się według reguł państwa, w którym przebywa dłużnik alimentacyjny. W konsekwencji sąd zagraniczny w zależności od wewnętrznych przepisów danego państwa może m.in.: zmienić wysokość alimentów, odmówić ich zasadności lub dokonać innych modyfikacji wyroku sądu polskiego.
[srodtytul]W oczekiwaniu na konwencję haską[/srodtytul]
Podsumowując, należy z przykrością stwierdzić, że brak jest idealnych narzędzi egzekwowania alimentów za granicą. Wyjazd nierzetelnego dłużnika alimentacyjnego poza granice kraju stawia wierzyciela w trudnej sytuacji, musi on bowiem podjąć trudną decyzję co do tego, który z przedstawionych środków wybrać, aby uzyskać fundusze niezbędne do zaspokojenia potrzeb życiowych. W swoich rozważaniach nie może kierować się tylko emocjami, ale musi wziąć pod uwagę potencjalne koszty, a przede wszystkim ryzyko niepowodzenia.