Ta sprawa stała się na krótko przedmiotem przelotnego i powierzchownego zainteresowania polskich mediów, zapewne głównie z powodu upublicznienia przy tej okazji faktu napastowania seksualnego kobiety przez dyplomatę polskiego, gdy była ona pracownicą Ambasady RP w Wilnie. Tymczasem sprawa ta z innych powodów zasługuje na uwagę.
A. C., obywatelka litewska, pozwała Ambasadę RP o odszkodowanie za niezgodne z prawem zwolnienie z pracy. Sądy litewskie uwzględniły jednak żądanie strony polskiej przyznania immunitetu sądowego i we wszystkich instancjach (z Sądem Najwyższym włącznie) odmówiły rozpoznania powództwa, zachęcając równocześnie skarżącą do skierowania sprawy na drogę sądową w Polsce.
[srodtytul]Skazani na domysły[/srodtytul]
Rozpoznanie skargi A. C. zajęło Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka niemal dziewięć lat. [b]Wyrok zapadł 23 marca 2010 r. (skarga nr 15869/02)[/b], w którym uwzględniony został zarzut naruszenia przez Litwę chronionego przez art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wartości prawa do sądu. Zanim doszło do tego ostatecznego rozstrzygnięcia, w styczniu 2009 r. rozpoznająca sprawę izba orzekła o zrzeczeniu się właściwości na rzecz Wielkiej Izby Trybunału (można ją od biedy porównać do naszego Sądu Najwyższego)
Stosownie zaś do art. 30 konwencji zrzeczenie się przez Izbę właściwości na rzecz Wielkiej Izby jest możliwe tylko wtedy, gdy „w sprawie toczącej się przed izbą pojawia się poważne zagadnienie dotyczące interpretacji konwencji lub jej protokołów lub jeśli rozstrzygnięcie takiego zagadnienia może doprowadzić do sprzeczności z wyrokiem wydanym wcześniej przez Trybunał”.