Chodzi o nowelizację [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F3C910E58B9BBE5CA4C30B0925FCA287?id=179231]ustawy o obrocie instrumentami finansowymi[/link] (ustawa). Projekt definiuje (art. 8a ust. 1) rachunek zbiorczy jako rachunek papierów wartościowych, na którym mogą być rejestrowane papiery wartościowe nienależące do właściciela (posiadacza) tegoż rachunku. Definicja taka, choć jak najbardziej prawidłowa, dla kogoś nieznającego problematyki może nie oddawać celu i sensu rachunków zbiorczych. A tworzy się je po to, by jeden podmiot mógł – całościowo i płynnie – zarządzać aktywami (np. akcjami czy obligacjami) należącymi do wielu osób.
Jeśli dom maklerski prowadzi 10 tysięcy oddzielnych rachunków papierów wartościowych dla swoich 10 tysięcy klientów, to posiadając rachunek zbiorczy, może przyporządkować do niego aktywa z tych wszystkich osobnych rachunków papierów wartościowych. Następnie, chcąc obracać tymi aktywami, zamiast przeprowadzać 10 tysięcy transakcji wystarczy, by wykorzystując rachunek zbiorczy, przeprowadził jedną transakcję, po której tylko dopasowuje stany aktywów na poszczególnych rachunkach klientów, według wewnętrznego klucza.
Ministerstwo Finansów, autor projektu, przesłało go do uzgodnień międzyresortowych. Wrócił bez jakichkolwiek zmian. Najwyraźniej inne ministerstwa uznały go za bezbłędny i kompletny. Nieprawda.
[srodtytul]Braki do uzupełnienia[/srodtytul]
Już na samym początku razi zbyt wąski krąg podmiotów, które mogą być posiadaczami rachunków zbiorczych. Ograniczony został do centralnych depozytów, firm inwestycyjnych i poszczególnych typów banków (art. 8a ust. 2). Zupełnie pomija takich inwestorów instytucjonalnych, jak towarzystwa funduszy inwestycyjnych, towarzystwa emerytalne czy inne podmioty określane w art. 3 pkt 39b ustawy cechą profesjonalności.