Podatnik to nie jest pospolity przestępca

Aktualizacja: 14.03.2011 03:30 Publikacja: 14.03.2011 02:46

Podatnik to nie jest pospolity przestępca

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Podatnicy mają wiele kłopotów w związku z prowadzonymi wobec nich postępowaniami karnymi skarbowymi. Czy wynika to ze specyfiki tego postępowania, czy ze szczególnego zachowania organów kontroli skarbowej?

Małgorzata Sobońska, adwokat, partner w spółce MDDP Sobońska Olkiewicz i Wspólnicy:

Na pewno postępowanie karne skarbowe ma specyficzny charakter, przede wszystkim dlatego, że jest to postępowanie karne, pociągające za sobą bardzo poważne konsekwencje, z orzeczeniem przez sąd kary pozbawienia wolności włącznie.

Kodeks karny skarbowy

wymienia cztery rodzaje spraw, które mogą być jego przedmiotem: podatkowe, celne, dewizowe i związane z ustawą o grach hazardowych. O tym, czy dany podatnik zostanie oskarżony o popełnienie wykroczenia czy też przestępstwa skarbowego, decyduje wysokość uszczuplenia należności publicznoprawnych. Kodeks definiuje bowiem kwotę, od której dany czyn uważany jest już za przestępstwo (pięciokrotność minimalnego wynagrodzenia za pracę).

Czy z powodu zwykłego zaniedbania można stać się przestępcą podatkowym?

W kategoriach kodeksowych zaniedbanie kwalifikujemy jako nieumyślną formę popełnienia czynu zabronionego. Co do zasady podatnik może odpowiadać karnie jedynie wówczas, gdy dany czyn zabroniony popełnił umyślnie. W każdym z czterech rozdziałów części szczególnej kodeksu jest tylko jeden przepis, który przewiduje możliwość popełnienia wykroczenia skarbowego (nie przestępstwa!) z winy nieumyślnej. W każdym wypadku dotyczy to niedopełnienia obowiązku w zakresie nadzoru. Przepisy te rzadko jednak są wykorzystywane przez organy, gdyż penalizują wykroczenie skarbowe, którego karalność przedawnia się w ciągu roku.

Sam moment wszczęcia kontroli następuje już po upływie tego krótkiego terminu przedawnienia. Finansowe organy ścigania skupiają się zatem na ściganiu przestępstw, nie przykładając należytej staranności do badania stopnia zawinienia sprawcy.

Organom bardzo łatwo przychodzi postawienie kogoś w stan oskarżenia. Wielu podatników skarży się, że w postępowaniach to oni musieli udowadniać swoją niewinność, a nie organ stawiane im zarzuty. Czy tak powinno być?

Praktyka wskazuje na to, że w postępowaniu karnym skarbowym priorytety są odwrócone. Niemniej jednak nie można zapominać o tym, że w każdym postępowaniu karnym człowieka uważa się za niewinnego, dopóki nie udowodni mu się winy. To na organie prowadzącym postępowanie ciąży obowiązek wykazania, że podatnik popełnił czyn w sposób umyślny. Winę umyślną można mu też przypisać, jeżeli działał z tzw. zamiarem ewentualnym.

Czy tak samo jest z dobrowolnym poddaniem się odpowiedzialności?

Gdy kwota uszczuplonego lub narażonego na uszczuplenie podatku jest niższa lub równa 200-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę dla danego roku kalendarzowego (obecnie to 277 200 zł), finansowy organ ścigania niemal automatycznie przedstawia podejrzanemu pozytywne, ale tylko z pozoru, rozwiązanie. Mianowicie sugeruje mu skorzystanie z procedury dobrowolnego poddania się odpowiedzialności. Z punktu widzenia człowieka zestresowanego samym faktem wmieszania w postępowanie karne taka perspektywa wydaje się kusząca, gdyż oznacza szansę na szybkie zakończenie postępowania. Godzi się więc na nią, płacąc wynegocjowane grzywny i kupując sobie w ten sposób święty spokój. Płaci za niego bardzo dużo. Przede wszystkim tym, że przyznaje się do winy, chociaż jest niewinny, i godzi się na poniesienie kary finansowej, mimo że często nie miał realnego wpływu na zapobieżenie uszczupleniu podatku. Z drugiej strony jednak unika wpisu do Krajowego Rejestru Karnego, dzięki czemu zachowuje status niekaranego, unika ryzyka, że dostanie zakaz prowadzenia określonej działalności lub zajmowania określonego stanowiska, co dla wielu może być równoznaczne z zakończeniem kariery zawodowej. Dobrowolnie poddając się odpowiedzialności, zainteresowani chcą uniknąć długiego i kosztownego – ze względu chociażby na konieczność wynajęcia obrońcy – procesu sądowego, którego wynik jest nieprzewidywalny i może się nawet zakończyć skazaniem. To jednak tylko pozorne zalety, bo masowość zjawiska, jakim jest kupowanie świętego spokoju, prowadzi do wypaczenia sensu postępowania karnego skarbowego. Na dalszy plan schodzi bowiem jego podstawowy cel: aby winny został skazany, a niewinny nie poniósł odpowiedzialności.

Z drugiej strony pójście na wojnę ze skarbówką oznacza wiele lat szamotaniny, niekończących się wezwań i przesłuchań, a przede wszystkim stres.

To prawda. Osoby oskarżane, które same nie mają sobie nic do zarzucenia, żyją w permanentnym stresie. Myślę, że za takie podejście do sprawy organów odpowiedzialność ponosi Ministerstwo Finansów, które rozlicza urzędników z pozytywnego zakończenia sprawy. Bez znaczenia jest to, czy sprawca dobrowolnie poddał się odpowiedzialności, czy też został skazany przez sąd. Taki sposób oceny pracy podległych jednostek sprawia, że organy walczą do ostatniej kropli krwi. Ta zaciekłość nawet w błahych sprawach generuje koszty obciążające wszystkich podatników, bo po latach, gdy sąd przyzna w końcu rację niewinnemu oskarżonemu, Skarb Państwa musi za tę postawę swoich urzędników płacić.

Ale z reguły każdy mający kłopoty z prawem, także podatkowym, mówi, że jest niewinny.

To osobna sprawa. Jednakże organy prezentują bardzo ciekawe podejście do winy podatników. Prezes zarządu jednej z większych spółek z sektora finansowego długo zmagał się ze statusem podejrzanego w postępowaniu karnym skarbowym, mimo że sprawa merytoryczna, która stanowiła praźródło zarzutów, wzbudziła tak poważne wątpliwości prawne, iż rozpatrujący ją Naczelny Sąd Administracyjny skierował pytanie prawne do rozszerzonego składu izby, co samo w sobie stanowiło przesłankę do umorzenia postępowania karnego skarbowego prowadzonego w związku z tą sprawą. Skoro sędziowie mają wątpliwości, jak prawidłowo zinterpretować przepis, to nie można przypisywać prezesowi spółki umyślnego dążenia do uszczuplenia podatku. Mimo to przekonanie inspektora, że powinien w takiej sytuacji umorzyć postępowanie, zajęło nam bardzo dużo czasu.

Czy spotkała się pani z łamaniem prawa przez urzędników po to tylko, by się wykazać dobrymi wynikami przed przełożonymi?

To bardzo delikatna kwestia. Z mojej praktyki adwokackiej wynika, że na listę podejrzanych bardzo często trafiają osoby mające nikły związek ze sprawą albo wręcz niemające go wcale. Z perspektywy gotowości poniesienia kosztów postępowania na pewno łatwiej jest bronić się prezesowi zarządu, który zazwyczaj ma natychmiastowy dostęp do profesjonalnej obrony, niż szeregowemu pracownikowi wplątanemu w sprawę przypadkowo. Takie osoby niejednokrotnie nie wiedzą, że mogą się bronić, bo postawienie zarzutów nie jest jeszcze równoznaczne z udowodnieniem im winy i ze skazaniem przez sąd. A ponieważ tacy pracownicy z reguły mają wiele do stracenia, bo wyrok dla nich oznacza nie tylko utratę dotychczasowej pracy, ale i niemożność znalezienia nowej, łatwiej ulegają presji psychicznej czy sugestiom „życzliwych" urzędników, zachęcających do dobrowolnego poddania się odpowiedzialności. Ci ostatni stali się wprawdzie milsi, ale nadal bywają aroganccy z racji wykonywanej pracy.

Ministerstwo chce przyjaznych urzędów, ale te uważają, że o przyjaznym charakterze świadczy uśmiech.

Niestety, często występuje to nieporozumienie. Tymczasem prowadziłam sprawę, w której inspektor – nieprzejednany i odporny na oczywiste argumenty – poddał się dopiero po kolejnej przegranej przed sądem drugiej instancji.

Czy patrząc na postępowanie organów w ostatnich latach, widzi pani jakąś zmianę?

Organy kontroli skarbowej uczą się cały czas i sytuacja na pewno – w porównaniu z tą np. sprzed dziesięciu lat – się poprawiła. Niemniej jednak wciąż się zdarza, że ludzie są zaskakiwani konsekwencjami spraw sprzed lat, które wtedy zdawały się być zakończone. Jeżeli np. toczy się postępowanie kontrolne przeciwko spółce, a ta bez odwoływania się od decyzji zapłaci podatek w żądanej wysokości, to w zasadzie od razu wszczynane jest postępowanie karne skarbowe przeciwko osobie, która w firmie odpowiadała w okresie objętym decyzją za finanse. Osoba taka, mimo że nie miała żadnego wpływu ani na argumenty podnoszone przez spółkę w postępowaniu podatkowym, ani na podjęcie przez spółkę biznesowej decyzji o nieodwoływaniu się od decyzji podatkowej, bywa często pociągana do odpowiedzialności karnej skarbowej przez finansowy organ ścigania niemal bezrefleksyjnie i automatycznie.

Czy zmianie relacji podatnik – urząd może pomóc zmiana prawa?

Nie o same przepisy tu chodzi, bo te zasadniczo nie są złe. Całkowicie wypaczona została praktyka ich stosowania, jak chociażby kwestia umyślności i zamiaru ewentualnego. Najlepszym tego przykładem jest tocząca się od 2001 r. sprawa głównego księgowego, którego inspektor oskarżył o nierzetelne prowadzenie ksiąg. Osoba ta skorzystała z dobrowolnego poddania się odpowiedzialności, zapłaciła 50 tys. zł grzywny, a po czterech latach pieniądze te jej zwrócono, gdyż, jak się okazało, postępowanie karne skarbowe zostało wszczęte już po upływie terminu przedawnienia karalności czynu. W ten sposób 50 tys. zł spoczywało na koncie bankowym urzędu skarbowego przez przeszło cztery lata, a oddano je bez naliczenia odsetek.

Z jakiego powodu podatnicy najczęściej mają kłopoty?

Najczęstszym przestępstwem czy wykroczeniem skarbowym jest spóźnienie się z zeznaniem podatkowym. Tymczasem czym innym jest spóźnione złożenie deklaracji, a czym innym niezłożenie jej w ogóle. I tu urzędy stosują pewien trik. Dzięki systemowi Poltax, do którego trafiają wszelkie informacje o podatnikach, wiedzą, kto i kiedy złożył deklarację, a więc także to – która wpłynęła po terminie. Dążą do ukarania podatnika mimo złożonego wraz z taką deklaracją tzw. zawiadomienia o czynnym żalu. Wbrew faktom twierdzą, że same powzięły wiadomość o tym, iż doszło do popełnienia czynu zabronionego. Takich wypadków mieliśmy już kilka. I pewnie dlatego urząd wciąż traktowany jest jak przeciwnik, który wykorzystuje wszystkie możliwości, byle tylko złapać podatnika.

Podatnicy mają wiele kłopotów w związku z prowadzonymi wobec nich postępowaniami karnymi skarbowymi. Czy wynika to ze specyfiki tego postępowania, czy ze szczególnego zachowania organów kontroli skarbowej?

Małgorzata Sobońska, adwokat, partner w spółce MDDP Sobońska Olkiewicz i Wspólnicy:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego